Onet wali w Trzaskowskiego zza parawanu »Zespołu Dziennikarzy«

2 tygodni temu
Zdjęcie: Onet wali w Trzaskowskiego zza parawanu »Zespołu Dziennikarzy«


Coś dziwnego dzieje się w Onecie. Kto ostatnio otworzył ich stronę główną, ten mógł odnieść wrażenie, iż oto Polska doczekała się największego zagrożenia dla demokracji – i jest nim, rzecz jasna, Rafał Trzaskowski. Od kilku tygodni portal serwuje codzienną dawkę pasywno-agresywnej krytyki prezydenta Warszawy i jednego z czołowych kandydatów opozycji. A wszystko to pod wygodnym i anonimowym podpisem: „Zespół Dziennikarzy Onet”. Tego zespołu nikt jednak chyba nie widział, nazwisk brak, odpowiedzialności zero.

Co ciekawe, Onet odnalazł choćby czas, by nagłośnić opinię Marcina Romanowskiego – polityka, który w tej chwili jest bardziej poszukiwany niż cytowany. Romanowski, delikatnie mówiąc, nie może się ostatnio pojawić w prokuraturze, ale na Onecie miejsce dla niego zawsze się znajdzie, zwłaszcza jeżeli ma coś niemiłego do powiedzenia o Trzaskowskim. Kto by się przejmował, iż chodzi o osobę ściganą przez wymiar sprawiedliwości. W końcu liczy się klikalność, prawda?

Nie lepiej wygląda inny „newso-twór” z tej samej fabryki: niby to kampania Trzaskowskiego ma „problemy”, niby „nastroje są złe”, niby „wewnętrzne tarcia” – wszystko oczywiście z „informacji naszych dziennikarzy”, czyli, jak rozumiem, tego samego nieuchwytnego „Zespołu”. Źródła? Brak. Nazwiska autorów? Brak. Ale powtarzane codziennie, żeby czasem jakiś czytelnik nie zapomniał, kogo ma nie lubić.

No i teraz pytanie: co się adekwatnie dzieje w Onecie?

Być może kluczem do zagadki jest pewien redaktor, którego relacje z pewną równie znaną prezenterką TVP swego czasu rozgrzewały media plotkarskie do czerwoności. Czyżby stare sympatie nie rdzewiały? Może ktoś tu pilnuje, by linia redakcyjna szła w parze z towarzyskimi koligacjami?

A może odpowiedź jest bardziej prozaiczna. Może nie chodzi ani o uczucia, ani o osobiste fascynacje, ale o coś znacznie mniej romantycznego, za to bardziej mierzalnego? Pytanie o przelewy jest w takich przypadkach pytaniem zdrowym, choćby jeżeli niegrzecznym.

Jedno jest pewne: nikt tu już choćby nie udaje, iż chodzi o dziennikarstwo.

Idź do oryginalnego materiału