Szef chicagowskiej policji Ed Bronsby, gdy został odwołany z tej funkcji przez nowe władze Chicago - natychmiast założył spółkę BRONSBY GLOBAL. Od tego czasu Edi (tak go nazywali przyjaciele) zaczął zarabiać prawdziwe pieniądze, przyjmując zlecenia za doradztwo i konsultacje od wielu firm, zwłaszcza zaś zagranicznych.
Jednak Edi nie był taki głupi, jak Al Capone, który nie płacił podatków z tytułu uzyskiwanych przez jego mafijną spółkę przychodów i przez to znalazł sie w pierdlu. Edi Bronsby zatrudnił bowiem wykwalifikowanego księgowego, któremu zapowiedział iż go zwolni, gdy nie będzie wykazywać w zeznaniach podatkowych wszystkich przychodów z tytułu „doradztwa” i „konsultacji”. W ten sposób Edi mógł się stać właścicielem okazałego pałacyku w prestiżowej części Chicago aż wreszcie doczekał się kolejnej zmiany władzy w Chicago...
Ta nowa-stara władza znów powołała Ediego na szefa chicagowskiej policji. I choć regulamin policji zakazywał funkcjonariuszom prowadzenia działalności, mogącej stanowić konflikt interesów – Edi Bronsby przez cały czas prowadził działalność zewnętrzną, polegającą na doradztwu i konsultacjach dla wenezuelskiej spółki Maniana Venezuela, organizującej międzynarodowe konferencje. przez cały czas więc konto jego spółki zasilały takie kwoty, o jakich żaden amerykański policjant nie śmiałby choćby marzyć. Jednak spółka BRONSBY GLOBAL skrupulatnie płaciła podatki amerykańskiemu fiskusowi – nie było więc żadnych podstaw, by mieć jakiekolwiek podejrzenia wobec szefa chicagowskiej policji. Jednak do czasu…
FBI wpadło bowiem na trop olbrzymich łapówek, jakie policjantom płaciła mafia chicagowska, ocalała po aresztowaniu jej szefa Ala Capone. Płaciła je poprzez spółki zarejestrowane w Ameryce Łacińskiej. Minął jednak jakiś czas, zanim dziennik „Chicago Tribune” opublikował artykuł o finansowaniu szefa chicagowskiej policji Eda Bronsby poprzez spółkę Maniana Venezuela, której właścicielem był w istocie rząd Wenezueli. Ujawniono, iż na „konferencjach” w Wenezueli brał udział aktualny boss mafii chicagowskiej Tony Accardo. Przedstawiono także szokujące kwoty, które z Wenezueli wpłynęły na konto szefa policji chicagowskiej. Za konsultacje...
Reakcja podwładnych Ediego Bronsby na artykuł w „Chicago Tribune” była jednak zdecydowana: zastępca szefa policji John Hut powiedział w telewizji CNN, iż Ed Bronsby „jest ogromnym atutem chicagowskiej policji”, zaś kierowca Eda niejaki Tom Simon stwierdził, iż ci co atakują szefa chicagowskiej policji „zazdroszczą mu jego pozycji międzynarodowej”.
Jednak kiedy dziennik „Chicago Today” opublikował informacje o ilości wyjazdów zagranicznych szefa chicagowskiej policji na koszt wenezuelskiej spółki Maniana Venezuela i o pobytach Ediego w najdroższych hotelach na koszt organizatorów konferencji – zareagował sam zaatakowany, pisząc list do autora tekstu: ”stał się pan bohaterem naszych gangsterów, którzy cytują nieprawdziwe informacje, aby we mnie uderzyć. Gratulacje!”
W obronie Ediego stanęli też wszyscy, przywróceni przez nową-starą władzę policjanci stwierdzając, iż Ed Bronsby nie popełnił żadnego przestępstwa, gdyż płacił podatki dodając przy tym, iż na przykład taki dziennikarz Richard Black z „Chicago Today” nie zapłacił kilku mandatów – choć prokuratura do dziś go nie oskarżyła! Z kolei, szef VIII dystryktu chicagowskiej policji, gdy został zapytany w telewizji FOX News o to, za jakie to „konsultacje” Edi Bronsby otrzymał od rządu Wenezueli aż pół miliona dolarów, odpowiedział: „Nie mam zamiaru odpowiadać na pytania nazistowskich dziennikarzy”!
Niestety, dziennikarzom nie udało się uzyskać opinii burmistrza Chicago, który osobiście desygnował Ediego na stanowisko szefa chicagowskiej policji. Burmistrz Dany Rafaelo doznał bowiem ostrego zapalenia gardła i zgodnie z zaleceniem lekarzy mógł się wypowiadać dopiero po zakończeniu kolejnych wyborów w Chicago. Czyli ca. za 10 miesięcy…
W tej sytuacji, głos zabrał szef chicagowskiej policji Ed Bronsby, składając publiczne oświadczenie: „Uroczyście oświadczam, iż w swojej jawnej działalności poza-policyjnej zawsze kierowałem się wytycznymi partii, która mnie desygnowała na to zaszczytne stanowisko. Natomiast, jako szef policji podejmowałem decyzje wcześniej uzgodnione z całym kierownictwem chicagowskiej policji i nie wpływała na nie w żaden sposób moja działalność zewnętrzna”.