Oko w oko ze zwierzętami i odległymi szczytami. Niezwykłe kadry opolskich fotografów

1 rok temu

Opolscy fotograficy i ich niezwykłe kadry

Adrian Biela mieszka w Zdzieszowicach, blisko Góry św. Anny. To miejsce, które często odwiedza i które obrał sobie za punkt do robienia fotografii bardzo oddalonych obiektów. Przykładem zachód słońca nad Górą św. Anny, który sfotografował ze Strzelec Opolskich, z odległości około 10 kilometrów.

Ale iście rekordowe zdjęcia wykonał 2 stycznia. Wtedy z Góry św. Anny udało mu się uchwycić szczyty Tatr, oddalone o około 200 kilometrów.

– Wstałem przed wschodem słońca. Sprawdziłem modele pogodowe i okazało się, iż jest szansa na na zobaczenie Tatr. Po wjeździe na Górę św. Anny ukazały mi się ich szczyty – opowiada.

Uwiecznił m.in. Bystrą, Starobociański Wierch, Zadnią Kopę, Raczkową Czubę i Wołowiec.

Zdjęcie szczytów Tatr z Góry św. Anny

Szczyty, burze i mgły

– Choć uważam, iż warunki były „średniawe”, to i tak fajnie było zobaczyć Tatry tuż przed wschodem. I na deser złapać wschód nad elektrownią Łaziska. Ta była odległa o tylko 60 kilometrów – śmieje się Adrian Biela. – Ale cieszę się z tego, co udało się złapać. Myślę, iż w przyszłości uda się trafić na lepsze warunki i będą jeszcze lepsze zdjęcia Tatr z Góry św. Anny.

Jak udało mu się oznaczyć szczyty Tatr na fotografiach? W tym pomogła dedykowana aplikacja.

– Na stronie www.peakfinder.org zaznaczyłem punkt, z którego prowadziłem obserwację. I ona pokazała szczyty, ich nazwy, wysokość poszczególnych gór oraz odległość od nich – wylicza.

Adrian Biela podkreśla, iż zima to dobry czas na oglądanie szczytów Tatr z Góry św. Anny.

– Dzień robi się dłuższy, wschód Słońca jest prędzej i ucieka ono na lewo – tłumaczy. – Przez to kontrast pomiędzy Tatrami a wschodem zaczyna spadać. Najlepiej pod tym względem jest od połowy listopada do końca stycznia. Choć w biały dzień też da się zauważyć Tatry z naszej Góry św. Anny.

Burza nadciągająca nad Górę św. Anny

Pan Adrian na swoim profilu zamieszcza też inne widoki złapane na tym szczycie. Jak mgły radiacyjne, czyli powstające wskutek nocnego wyparowywania ciepła z podłoża. Albo nadciągające burze.

Opolscy fotograficy i „polowanie” z aparatem

Pan Krzysztof fotografuje przyrodę od kilkunastu lat. To jego wielka pasja i okazja na oderwanie się od zabieganej codzienności branży meblarskiej.

Lubię wędrować po lasach i fotografować ich mieszkańców – opowiada. – Staram się za bardzo nie przeszkadzać w ich domu. Bo las to ich dom, ja jestem w nim tylko gościem. Ale widzę, iż coraz bardziej mi ufają i dają podejść bliżej. Żartuję, iż czekają na sesję fotograficzną.

Lisek idący przez las – fot. Krzysztof Świerc

Uchwycił m.in. czarną wiewiórkę podczas rozglądania się po okolicy, lisa przechadzającego się leśną drogą, jelenie o imponującym porożu oraz pracujące dzięcioły. Do tego dochodzą imponujące widoki z łąk zasnutych mgłą, leśne ostępy pokryte śniegiem, rosę na pajęczynach oraz rośliny wybielone warstwą szadzi.

Podczas wędrówek po lesie zdarzają mu się nietypowe spotkania z jego mieszkańcami. – Raz jedna łania zachowywała się, jakby miała ADHD. Innym razem byłem praktycznie oko w oko z koziołkiem sarny – opowiada pan Krzysztof.

Oko w oko z dzikim zwierzem – fot. Krzysztof Świerc

Rzadkie białe i czarne daniele

Na koncie ma też liczne spotkania z danielami.

– Raz stałem około 10 metrów od jednego młodego osobnika – opowiada. – Nie wykonywałem żadnych gwałtownych ruchów. Nie chciałem go spłoszyć. I zacząłem do niego mówić. Gadałem, a on wyglądał tak, jakby stał i słuchał. Do czasu, aż nie postanowił pójść dalej.

Białe daniele – fot. Krzysztof Świerc

Pan Krzysztof sfotografował też daniele o nietypowym umaszczeniu: białym oraz czarnym.

– Często je spotykam podczas moich wędrówek fotograficznych w okolicach Zawadzkiego – przyznaje.

Białe daniele mają umaszczenie leucystyczne. Wynika ono z niewielkich ilości ciemnego pigmentu – melaniny – w skórze i sierści zwierząt. W przypadku czarnych danieli sytuacja jest odwrotna. Te mają tak ciemne umaszczenie z racji melanizmu, czyli zwiększonej ciemnego pigmentu w komórkach.

Czarne daniele – fot. Krzysztof Świerc

– W obu przypadkach mówimy o bardzo rzadkich osobnikach. Wedle mojej wiedzy, te bardzo ciemne są jeszcze rzadsze od tych białych. Bardzo się cieszę, iż udało mi się je uchwycić – mówi pan Krzysztof.

Daniele są mniejsze od jeleni, ale większe od saren. Do Polski sprowadzono je w XIII wieku. Mają bardzo dobry wzrok, lepszy niż rodzime gatunki jeleniowatych. Jednocześnie są mniej płochliwe i bardziej ciekawskie. Szacuje się, iż populacja tych zwierząt w rejonie Zawadzkiego wynosi około 200 sztuk.

Idź do oryginalnego materiału