Ograniczenia w handlu chipami AI: Technologiczny zimny prysznic dla Europy Środkowej

3 godzin temu

Amerykańska decyzja o podziale świata ze względu na dostęp do najnowszych chipów sztucznej inteligencji jest przede wszystkim próbą zablokowania potencjału Chin. Jednak dla Europy Środkowo-Wschodniej niesie ona również ryzyko stagnacji technologicznej.

„II wojna światowa została rozstrzygnięta przez stal i aluminium, a niedługo potem zimna wojna została zdefiniowana przez broń atomową. Rywalizacja między Stanami Zjednoczonymi a Chinami może równie dobrze zostać określona przez moc obliczeniową” – te słowa z książki Chip War Chrisa Millera pozostają niezwykle aktualne, gdy na naszych oczach rozgrywa się nowy rozdział globalnego wyścigu technologicznego.

Tuż przed opuszczeniem Gabinetu Owalnego administracja Bidena wprowadziła ramy ograniczające dostęp do zaawansowanych chipów AI od amerykańskich producentów – wpływając tym samym na kilku kluczowych sojuszników, w tym Polskę.

Polski rząd wyraził oburzenie z powodu ograniczeń, nazywając je ciosem w technologiczne ambicje kraju. Komentatorzy Politico postrzegają tę decyzję jako porażkę dyplomacji i znak, iż pozycja strategiczna Polski jest niedoceniana. Jednak poza kwestiami dyplomatycznymi, ograniczenia ujawniają poważniejsze wyzwania dla rozwoju technologicznego i przyszłości gospodarczej regionu.

Amerykański dokument zatytułowany Framework for Artificial Intelligence Diffusion (Ramy rozpowszechniania sztucznej inteligencji), dzieli kraje na różne poziomy dostępu – umieszczając znaczną część Europy Środkowo-Wschodniej w drugiej kategorii z ograniczonym dostępem. Wywołało to obawy przed nowym podziałem geopolitycznym, już określanym mianem „krzemowej kurtyny”. W przeciwieństwie do wcześniejszych konfliktów napędzanych siłą militarną, ta nowa bariera podkreśla lukę gospodarczą i technologiczną między regionem a Europą Zachodnią.

W miarę jak globalna rywalizacja o moc obliczeniową przybiera na sile, pojawia się pytanie: czy Europa Środkowo-Wschodnia jest w stanie dotrzymać kroku?

Trójpoziomowy system

Ramy regulujące sztuczną inteligencję w Stanach Zjednoczonych mają na celu zaostrzenie kontroli nad sprzedażą chipów AI i przekształcenie ich w narzędzie dyplomatyczne. Formalizują wykorzystanie amerykańskiego eksportu technologii jako środka nacisku w negocjacjach geopolitycznych i technologicznych, ustanawiając globalny system licencjonowania eksportu zaawansowanych chipów oraz kluczowych parametrów inteligencji najnowocześniejszych systemów AI, znanych jako wagi modeli.

Ramy te dzielą kraje na trzy poziomy dostępu do półprzewodników i wag modeli:

  • Poziom 1 obejmuje niewielką grupę 18 sojuszników z niemal nieograniczonym dostępem do amerykańskich chipów. W jej skład wchodzi sojusz wywiadowczy Five Eyes (Kanada, Australia, Nowa Zelandia i Wielka Brytania), kluczowi gracze w globalnym łańcuchu wartości AI (tak jak Tajwan, Japonia, Korea Południowa i Holandia) oraz bliscy sojusznicy NATO.
  • Poziom 2 obejmuje większość świata – niemal dwa tuziny państw członkowskich NATO oraz 17 państw Unii Europejskiej. Wszystkie będą podlegać ograniczeniom dotyczącym maksymalnej mocy obliczeniowej, którą mogą importować, chyba iż będą hostowane w bezpiecznych środowiskach.
  • Poziom 3 obejmuje państwa uznawane za przeciwników, takie jak Chiny i Rosja, które zostały odcięte od importu amerykańskich chipów.

Przeszkody finansowe i energetyczne

Klasyfikacja wielu państw NATO i UE na poziomie 2 wywołała spore kontrowersje – według krytyków ograniczony dostęp do amerykańskich chipów spowolni rozwój technologiczny regionu.

Kraje zakwalifikowane do poziomu 2 mogą zakupić do 50 000 zaawansowanych chipów AI do 2027 roku, z możliwością zwiększenia tego limitu (nawet dwukrotnie) pod warunkiem uzyskania zgody Stanów Zjednoczonych. Prywatne firmy mogą przekroczyć ten próg, ubiegając się o status krajowego zatwierdzonego użytkownika końcowego, jednak przewiduje się, iż proces ten będzie skomplikowany i czasochłonny ze względu na biurokrację.

Ograniczenia dotyczą nie tylko sprzętu. Nowe przepisy wprowadzają także restrykcje w zakresie eksportu oraz zagranicznego szkolenia w obszarze zastrzeżonych wag modeli AI – kluczowych parametrów, które systemy sztucznej inteligencji zdobywają podczas trenowania, umożliwiających m.in. analizę danych, prognozowanie czy zastosowania wojskowe. Po rocznym okresie dostosowawczym firmy będą musiały spełnić rygorystyczne normy bezpieczeństwa, aby móc hostować te wagi modeli w krajach poziomu 1 lub 2.

Dla większości państw poziomu 2 limity te są jednak w tej chwili poza zasięgiem. Mówiąc najprościej, zarówno obecne, jak i planowane inwestycje w technologię AI, moc obliczeniową i energię potrzebną do rozwoju AI są przez cały czas zbyt małe, aby w pełni wykorzystać limit.

Marek Magryś, p.o. dyrektora w krakowskim Cyfronecie, wyjaśnił na LinkedIn: „Koszt zakupu pełnego limitu 50 000 jednostek GPU to ok. 5 mld zł (~1,11 mld euro) – to kwota znacznie przekraczająca choćby najbardziej optymistyczne wyliczenia dotyczące budżetu polskiego funduszu AI, nie wspominając o budżecie na rozwój infrastruktury IT dla polskiej nauki. Co więcej, 50 000 GGPU wymaga również około 50 MW energii, co kosztuje około 350 mln PLN rocznie (~78 mln EUR)”.

Dziś limity te wydają się wygórowane. Eksperci ostrzegają jednak, iż niedługo mogą okazać się niewystarczające. Dr hab. Dominik Batorski, data scientist z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego, wyjaśnił w podcaście „Techstorie”, iż zapotrzebowanie na moc obliczeniową niezbędną do trenowania sztucznej inteligencji będzie rosło wraz z postępem technologicznym.

Według Batorskiego, głównym zagrożeniem są nie tylko ograniczenia, ale i bariery w tworzeniu dużych centrów obliczeniowych dla największych amerykańskich firm. „Firmy te, poza zaufanymi krajami (przyp. red.: tymi z poziomu 1), będą w stanie ulokować tylko 25% swoich centrów. Ponadto lokalne firmy z państw poziomu 2 nie będą kwalifikować się do statusu zatwierdzonych użytkowników końcowych, co może skłonić te przedsiębiorstwa do migracji do państw poziomu 1” – wyjaśnił Batorski. Może to spowodować odpływ startupów, deweloperów i innowatorów do Stanów Zjednoczonych, co osłabi europejskie ambicje w zakresie sztucznej inteligencji.

„Zwycięzcy” i „przegrani”

To zagrożenie tłumaczy oburzenie i apele dyplomatyczne. Najgłośniej w Europie protestowała Polska. Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski nazwał decyzję USA „niezrozumiałą” i stwierdził, iż „nie jest ona oparta na żadnych merytorycznych podstawach”. Ministerstwo Cyfryzacji wezwało Ministra Spraw Zagranicznych do podjęcia działań, a Ministerstwo Rozwoju i Technologii wystosowało oficjalne noty protestacyjne. Ambasada Stanów Zjednoczonych zwróciła się do Waszyngtonu z prośbą o wyjaśnienia.

Czechy również wyraziły rozczarowanie przynależnością do poziomu 2 i zapowiedziały wysiłki dyplomatyczne na rzecz zmiany swojego statusu. Premier Petr Fiala powiedział czeskim mediom, iż kwestia ta jest „polem do negocjacji między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi”. Marek Vošahlík, rzecznik Ministerstwa Przemysłu i Handlu, ostrzegł, że ograniczony dostęp do chipów AI „może spowolnić postęp w obszarach wymagających znacznej mocy obliczeniowej. Naszym priorytetem jest utrzymanie dostępu do tych kluczowych technologii”.

Tymczasem Czeskie Stowarzyszenie Sztucznej Inteligencji (ČAUI) wezwało do wspólnej europejskiej reakcji, argumentując w oficjalnym oświadczeniu, iż „Stany Zjednoczone wyznaczyły sztuczną granicę między »zwycięzcami« i »przegranymi« w dziedzinie AI”.

Lukáš Benzl, dyrektor zarządzający ČAUI, wyjaśnił, iż ograniczenie potencjału sztucznej inteligencji w państwach członkowskich NATO może osłabić możliwości technologiczne i militarne sojuszu, zwłaszcza na wschodniej flance: „Z geopolitycznego punktu widzenia niedobór chipów sztucznej inteligencji w państwie członkowskim NATO stanowi zagrożenie dla całego sojuszu. Zapewnienie pełnego dostępu tylko niektórym państwom europejskim tworzy nierównowagę w potencjale technologicznym i wojskowym w ramach NATO” – powiedział Visegrad Insight. „Republika Czeska, najważniejszy partner na wschodniej flance Sojuszu, musi utrzymać zarówno bezpieczeństwo, jak i parytet technologiczny. Bez możliwości dalszego rozwijania swoich zdolności w zakresie sztucznej inteligencji doszłoby do osłabienia współpracy w ramach Sojuszu i zmniejszenia gotowości na współczesne zagrożenia”.

Oprócz Polski i Czech, ograniczenia dotyczące chipów AI wywołały silne reakcje w krajach bałtyckich, w których decyzja ta pozostawia gorzki posmak. Wszak Litwa, Łotwa i Estonia w dużej mierze zbudowały swoje bezpieczeństwo i gospodarkę w oparciu o więzi ze Stanami Zjednoczonymi. Ich politycy otwarcie wyrazili niezadowolenie, rozumiejąc swój ograniczony wpływ jako pojedynczych państw i decydując się na wspólne zajęcie się tą kwestią poprzez koalicję bałtycką.

Ministrowie spraw zagranicznych Estonii (Margus Tsahkna), Łotwy (Baiba Braže) i Litwy (Kęstutis Budrys) wydali wspólne oświadczenie, w którym wyrazili poważne zaniepokojenie ograniczeniami, ostrzegając, iż grozi to stworzeniem sztucznych podziałów na jednolitym rynku UE i osłabieniem rozwoju krajowych ekosystemów sztucznej inteligencji”. Zasygnalizowali również chęć współpracy z Komisją Europejską i amerykańską administracją w celu rozwiania ich obaw.

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda powtórzył te obawy, krytykując politykę Stanów Zjednoczonych i potrzebę jednolitego stanowiska europejskiego. „Uważam, iż Unia Europejska powinna być niepodzielna, ponieważ jesteśmy krajami, które wyznają te same zasady, zdecydowanie popierając sankcje wobec Rosji i sprzeciwiając się ich obchodzeniu” – powiedział Nausėda dziennikarzom.

Polska odpowiedź w dużej mierze koncentrowała się na gospodarczych i rozwojowych konsekwencjach ograniczonego dostępu, podczas gdy czescy urzędnicy przedstawili tę kwestię jako problem stabilności i bezpieczeństwa regionalnego. Argumentują, iż wiarygodni europejscy partnerzy powinni mieć dostęp do zaawansowanych technologii sztucznej inteligencji, aby pomóc ustabilizować regiony zagrożone wpływami państw niedemokratycznych. „Republika Czeska, która od dawna przestrzega demokratycznych standardów i wspiera współpracę transatlantycką, może służyć jako »tarcza technologiczna« w sąsiedztwie mniej stabilnych państw” – dodaje Benzl – „nie wspominając o tym, iż czeskie firmy zajmujące się cyberbezpieczeństwem są kluczowymi partnerami dla wielu amerykańskich firm”.

Zastrzeżenia te mają nie tylko charakter polityczny. Rosną obawy o długoterminowy wpływ na rozwój technologiczny. Podczas gdy litewskie i łotewskie firmy nie widzą w tej chwili bezpośredniego zagrożenia, sektor naukowy i technologiczny w Estonii, Polsce i Czechach ostrzega przed poważnymi konsekwencjami dla swoich państw i ogólnej konkurencyjności UE.

Jaan Raik, informatyk z Politechniki w Tallinie, podkreślił długoterminowe konsekwencje w wywiadzie dla ERR: „Dlaczego inwestorzy zaangażowani w branżę sztucznej inteligencji mieliby chcieć inwestować w kraju, który w przyszłości będzie podlegał ograniczeniom?”.

Komisja Europejska zareagowała ostrożnie, wydając jedno wspólne oświadczenie wiceprzewodniczącej Henny Virkkunen i komisarza Maroša Šefčoviča, wyrażające zaniepokojenie amerykańskimi ograniczeniami eksportowymi. Nie podjęto jednak żadnych dalszych działań na szczeblu UE, a wiele państw prawdopodobnie czeka na dalszy rozwój sytuacji ze strony nowej amerykańskiej administracji.

Przyszłość sztucznej inteligencji pod rządami Trumpa

Gdy kraje bałtyckie, Polska i Czechy głośno wyrażały swoje niezadowolenie z tych ograniczeń i mówiła o chęci przyczynienia się do rozwoju sztucznej inteligencji, reszta regionu pozostała w dużej mierze milcząca. Brak protestów odzwierciedla brak złudzeń – wiele państw po prostu nie postrzega siebie jako mających realną szansę na dokonanie znaczących, niezależnych inwestycji w sztuczną inteligencję.

Jednoznaczne zaliczenie wielu państw europejskich do „drugiego poziomu” rozwoju sztucznej inteligencji stanowi sygnał ostrzegawczy. Jednak wiele rządów wstrzymuje się z podjęciem działań, czekając na sygnały polityczne od nowo wybranego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa.

Choć stanowisko Trumpa w sprawie eksportu sztucznej inteligencji pozostaje niejasne, skupia się on na wzmocnieniu amerykańskich firm technologicznych. Niedawno ogłosił ogromny projekt „Stargate”, inwestycję o wartości 500 miliardów dolarów, realizowaną przez OpenAI, SoftBank i Oracle w celu budowy amerykańskich centrów danych i zaawansowanej infrastruktury rozwoju sztucznej inteligencji. Z drugiej strony, mimo lekkiej odwilży w stosunkach USA-Chiny, oczekuje się, iż Trump utrzyma swój kurs ograniczania technologicznych ambicji Chin.

Ograniczenia eksportu chipów odzwierciedlają szersze wyzwania strategiczne wykraczające poza technologię. Według Jaana Raika, profesora w Centre for Dependable Computing Systems na Tallinn University of Technology, sytuacja ta ilustruje, w jaki sposób Stany Zjednoczone, dążąc do zdominowania rozwoju chipów i sztucznej inteligencji, mogą nie tylko dążyć do powstrzymania ambicji Chin, ale także do ograniczenia wysiłków Europy. „W latach 80. Stany Zjednoczone w podobny sposób spowolniły japoński przemysł chipów i miało to swoje konsekwencje. Dziś Japonia nie jest już światowym liderem w tej dziedzinie” – zauważył Raik.

Pozostawia to Europę Środkowo-Wschodnią w obliczu fundamentalnego pytania: czy region ma siłę dyplomatyczną i technologiczną, aby konkurować na arenie światowej, czy też amerykańskie limity chipów jedynie ujawniły gorzką prawdę o tym, gdzie stoimy na globalnej szachownicy?

Foto: Marijn Boer, Flickr, Public domain.

Tekst ukazał się w języku angielskim 28 stycznia 2025 na Visegrad Insight.

Sylwia Czubkowska jest dziennikarką technologiczną i współprowadzącą podcast „Techstorie” w radiu TokFM. Specjalizuje się we wpływie technologii na politykę, gospodarkę i społeczeństwo. W 2022 r. opublikowała książkę „Chińczycy trzymają nas mocno”, analizującą wpływ Chin na Europę Środkowo-Wschodnią.

Idź do oryginalnego materiału