Ograniczanie produkcji energii z OZE gwałtownie rośnie

2 tygodni temu

Po raz pierwszy do ograniczenia produkcji OZE doszło w grudniu 2022 roku. Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły wtedy konieczność zbilansowania systemy ze względu na niskie zapotrzebowanie mocy konieczna była redukcja generacji wiatrowej na terenie całego kraju w wysokości od 400 MW do 800 MW. Od tego czasu curtailment, czyli wymuszone ograniczenie produkcji energii elektrycznej przez operatora, powtórzył się już kilka razy.

Forum Energii zwraca uwagę, w marcu tego roku do sieci nie trafiły 44 Gwh z farm

z farm fotowoltaicznych. Ale już w połowie kwietnia w ciągu zaledwie jednego tygodnia ograniczenia dotknęły kolejnych 50 GWh.

Infrastruktura energetyczna w Polsce została zaprojektowana z myślą o sterowalnych i scentralizowanych elektrowniach węglowych, co daje o sobie znać dobie przyspieszonego przechodzenia na zieloną energię. Problemy z dystrybucją energii są coraz częściej odczuwalne dla prosumentów, gdy ich falowniki automatycznie wyłączają się w okresach wzmożonej produkcji energii i przeciążenia sieci.

Monika Morawiecka z Regulatory Assistance Project zawraca uwagę, iż po te same mechanizmy sięga się dziś nie tylko w Polsce. – W Niemczech w ubiegłym roku aż 22 proc. energii z morskich farm wiatrowych nie trafiło do sieci z powodu braku odpowiedniej infrastruktury przesyłowej z północy na południe kraju – zauważa.

PSE może „obcinać” odnawialne źródła energii z dwóch powodów – sieciowych i bilansowych. O ile w samej sieci energia z OZE by się zmieściła, to system musi się dostosować do pracy najważniejszych źródeł – czyli mało elastycznych elektrowni węglowych, które wolno się „rozpędzają”. Gdyby PSE pozwoliło na pełną produkcję z PV, to większość elektrowni węglowych trzeba by wyłączyć całkowicie. Po zachodzie słońca nie zdążyłyby się "podnieść" bo uruchomienie bloku węglowego zajmuje kilka godzin.

Zmarnowana energia i problemy z rekompensatami

Na swoiste marnotrawienie energii uwagę zwraca także SolarPower Europe i 18 innych europejskich stowarzyszeń zajmujących się odnawialnymi źródłami energii. - Przymusowe ograniczanie produkcji energii ze źródeł odnawialnych, a zwłaszcza z wielkoskalowej fotowoltaiki to problem, który z roku na rok staje się coraz bardziej poważny.

Nie tylko z perspektywy branży słonecznej, ale także całej gospodarki, jest to po prostu marnotrawienie taniej zielonej energii, której potrzebuje chociażby polski przemysł, aby zachować konkurencyjność swoich produktów na rynkach zagranicznych. Im więcej rodzimej produkcji z OZE, tym także mniejsze uzależnienie gospodarki od importu węglowodorów – mówi Dariusz Mańka z Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki, jednego z sygnatariuszy apelu.

Firmy z sektora PV zgłaszają też problemy z otrzymywaniem rekompensat z tytułu przymusowego ograniczenia produkcji. Skarżą się na brak informacji ze strony PSE o rozpatrzeniu wniosków o rekompensaty. Zdarza się, iż operatorzy w umowach o przyłączenie wymuszają niekorzystne dla inwestorów klauzule, które pozbawiają ich prawa do rekompensat.

- Same procedury wypłaty rekompensat są skomplikowane – dodaje Dariusz Mańka. Nie do końca przejrzysty jest też sam sposób przeprowadzania wyłączeń np. w zakresie wyboru źródeł wytwórczych, których produkcja ma zostać ograniczona oraz zakresu tego ograniczenia.

Z założenia redysponowanie powinno być instrumentem stosowanym w ostateczności i w sposób jak najmniej dolegliwy dla producentów. W końcu na odszkodowania składają się wszyscy użytkownicy sieci. Ponadto nagłe wyłączenie instalacji stwarza również zagrożenie dla bezpieczeństwa funkcjonowania samego źródła energii.

Jak zwraca uwagę Paweł Ryglewicz, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i rady 2019/943 ustanawia jasne zasady dotyczące redysponowania i wypłaty rekompensat, stwierdzając, iż redysponowanie podlega rekompensacie finansowej wypłacanej przez operatora systemu, który wydał polecenie redysponowania, na rzecz operatora objętej redysponowaniem jednostki. Mimo to w praktyce nie jest to takie proste.

- Problem redysponowania mocy będzie narastał wraz ze wzrostem mocy z OZE w polskim systemie elektroenergetycznym, dlatego konieczne jest wypracowanie jasnych procedur wypłaty rekompensat dla instalacji, których moc jest ograniczana, tak aby jasne zasady wypłaty rekompensat mogły stanowić podstawę modeli finansowych na podstawie, których buduje się i ekspolatuje FW – mówi Paweł Ryglewicz. - W polskim prawie pożądane jest doprecyzowanie zasad redysponowania generacji OZE w taki sposób, aby wykorzystać możliwości, jakie otwiera ono dla przyłączania kolejnych źródeł.

Należy też zapobiec sytuacji, w której operatorzy rutynowo będą uzależniać zawarcie umów przyłączeniowych od zgody wytwórcy na nieodpłatne, nieograniczone redysponowanie jego instalacji. Ważne jest, aby także wprowadzić jasny limit dopuszczalnych ograniczeń generacji i rozkładać nieodpłatne ograniczenia sprawiedliwie, pomiędzy różne instalacje przyłączone w danym obszarze sieci – tak aby stale nie cierpiała generacja tylko niektórych z nich.

Spotkanie podaży i popytu

Problem dostrzega nowy szef PSE, który zapowiedział już działania mające na celu ograniczenie odłączeń OZE i zwiększenie elastyczności systemu elektroenergetycznego.

- Od czerwca zmieniają się zasady na Rynku Bilansującym i będą one mocno penalizować wytwórców, którzy dostarczają do systemu energię w chwilach nadprodukcji, nie mając na nią kontraktów – mówił podczas konferencji Europower, Grzegorz Onichimowski, prezes PSE.

Te zmiany to spodziewane znaczne poszerzenie widełek, w jakich wahać będą się ceny na Rynku Bilansującym, a więc w miejscu, gdzie rozliczana jest energia niezakontraktowana wcześniej ani w umowach dwustronnych, ani na giełdzie. W chwilach nadprodukcji, wytwórcy energii niemający kontraktów na odbiór będą musieli dopłacać do oddawanej do sieci energii, co ma ich skłonić do samoograniczania produkcji.

W spotkaniu podaży i popytu mogłyby pomóc taryfy dynamiczne, których próżno teraz szukać na naszym rynku, ale od sierpnia dostawcy energii będą zobowiązani do wprowadzenia ich w ofercie dla gospodarstw domowych. Wątpliwe, by niewielkie oszczędności skłoniły odbiorców do dostosowywania zużycia energii do planów taryfowych, ale być może zmieni się to wraz z rozchylaniem się cen na rynku.

Jak nie marnować energii?

Nadwyżki energii z OZE stosunkowo łatwo można zagospodarować, przesyłając je do lokalnych systemów ciepłowniczych, które produkowałyby ciepło nie ze spalania paliw konwencjonalnych, ale z elektrycznych grzałek oporowych. Pierwszą tego typu inwestycją jest uruchomiona przez PGE Energia Ciepła w 2021 roku kotłownia rezerwowo-szczytowa o mocy 130 MW, składająca się z kotłów olejowo-gazowych i kotłów elektrodowych, zasilanych energią elektryczną. Jej zadaniem jest przekształcanie nadmiaru energii elektrycznej z OZE w zielone ciepło.

Technologia power to heat wykorzystuje energię elektryczną do podgrzewania np. wody, która następnie może być rozprowadzana w systemach grzewczych. Zamiast ograniczać nadwyżkę energii, przekształca się ją w ciepło – które można wykorzystać od razu lub zmagazynować.

Boom na magazyny

Znaczną rolę w procesie równoważenia sieci będą mieć też prawdopodobnie magazyny energii, których potencjał, m.in. z powodu barier regulacyjnych i wysokich kosztów, wciąż jest w Polsce niewykorzystany. Według Grzegorza Onichimowskiego można spodziewać się oddania do użytku co najmniej kilkuset megawatów magazynów w przyszłym roku, blisko 1 GW w 2026 roku i ponad 1 GW w 2027 roku.

Nawet przy wprowadzeniu wszystkich powyższych elementów uelastycznienia systemu, całkowicie curtailmentu prawdopodobnie nie uda się wyeliminować. Im więcej zależnych od pogody OZE w sieci, tym bardziej prawdopodobne nadwyżki energii. Zdaniem Moniki Morawieckiej curtailment należy traktować jako jedno z narzędzi do bilansowania systemu, ważne jest jednak, aby był prawidłowo wyceniony.

- Spodziewam się, iż curtailment będzie coraz częstszy i będzie rósł do czasu, aż rozwiną się nowe, elastyczne źródła odbioru energii, takie jak magazyny, samochody elektryczne, czy elektrolizery i wzrośnie elastyczność po stronie odbiorców końcowych – mówi Monika Morawiecka.

Idź do oryginalnego materiału