
Pokojowy plan USA dla Ukrainy był przedmiotem rozmów w Genewie, w których wzięli udział doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec, a także przedstawiciele Włoch, USA, UE oraz Ukrainy. W spotkaniu w Genewie nie wziął udziału przedstawiciel rządu Tuska – najbardziej liczącego się w Europie państwa, którego premiera „nikt w Europie nie ogra”.
Co gorsza – Tusk, który jechał do Kijowa na spotkanie z prezydentem Zeleńskim w wagonie drugiej klasy – udał się w tym samym czasie do Angoli. Ale już osobiście i w samolocie z salonką! Była to wizyta oficjalna a zarazem promocyjna: Tusk zademonstrował ludom Afryki modę wiodącego państwa ze wschodu Europy, które buduje „demokrację walczącą”. Jest to moda, nawiązująca do prowadzonej w tym kraju wojny z opozycją, czyli wymięta koszula, spodnie bojówki i buty typu „traperki”. Taki wizerunek obecnej Polski został utrwalony na kontynencie afrykańskim. Jest więc niewątpliwe, iż Donald Trump i przywódcy Europy uchronili Polskę i Polaków przed kompletnym blamażem, nie zapraszając Tuska do Genewy. Jest bowiem niewątpliwe, iż to Donald Tusk RE-PRE-ZEN-TUJE Polskę!
Polska pod rządami niemieckiego namiestnika i junty 13 grudnia przypomina więc już „dzikie państwa”, istniejące na terenie obecnej Rosji. To Tatarzy, Baszkirzy, Czuwasze, Czeczeni czy Jakuci, żyjący na terenie regionów będących częścią Federacji Rosyjskiej, a nie niepodległymi państwami. Taki sam los czeka państwo Tuska, zmierzające do federacji z Niemiecką Unią Europejską.
W tym celu namiestnik na Polskę i podlegli mu wykonawcy zmuszeni są do budowy nowej tożsamości „dzikiej” Polski, zwalczając oczywiście wszystkie przejawy tradycji, wiary i Ojczyzny oraz prawa. Ta tożsamość oparta jest na tradycji Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, na tradycji zdrajców Polski, folksdojczów i zadymiarzy.
Dla realizacji wytyczonego przez Namiestnika celu – Minister Sprawiedliwości zorganizował w Warszawie odprawę z grupą zadymiarzy, kojarzonych ze zdecydowaną walką z PiS, często na granicy prawa. W pobliżu budynku Prokuratury Rejonowej w Warszawie widziani byli m.in. działaczka Strajku Kobiet Marka Lempart, były szef KOD Mateusz Kijowski, prowokator Arkadiusz Szczurek, Babcia "Kasia", czy Jakub Kocjan z Akcji Demokracja, którego nazwisko niedawno przewijało się w kontekście afery z nielegalną kampanią Rafała Trzaskowskiego.
„W Prokuraturze Regionalnej w Warszawie zakończyło się spotkanie przedstawiciela resortu sprawiedliwości z całym uniwersum: Kijowski, Lempart, Kocjan i Kolmasiak (Akcja Demokracja), Kramek, Kasprzak, Lotna Brygada Opozycji, Szczurek” - napisał na platformie X Marcin Dobski, dziennikarz Telewizji Republika, zamieszczając dwa wymowne zdjęcia i nagranie. Marcin Dobski jesze dodał: „Z budynku wychodzi wiceminister sprawiedliwości sędzia Sławomir Pałka. Przed chwilą z nim rozmawiałem. Potwierdził swoją obecność i ministra Żurka. Nie chciał powiedzieć z jakiej okazji to spotkanie… Odprawę z ministrem Żurkiem i sędzią Pytlem potwierdził jednak Paweł Kasprzak, były lider Obywateli RP, organizujących w przeszłości głośne protesty wymierzone w PiS - także przy okazji miesięcznic smoleńskich. Zadymiarz Kasprzak potwierdził swoje uczestnictwo w spotkaniu z Waldemarem Żurkiem: „Jutro (24.11.25) spotkanie organizacji obywatelskich z Ministrem Żurkiem. Trzymam za niego kciuki, choć od spotkań konsultacyjnych robi mi się już słabo. Mam tam być…”
Warto zaznaczyć, iż każdą z zaproszonych przez ministra Żurka osób łączy nie tylko walka z PIS-em, ale także wspieranie nielegalnych imigrantów na granicy polsko-białoruskiej. Co ciekawe, odprawę ministra Żurka z zadymiarzami potwierdził Marcin Szwed, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka: „Ja też uczestniczyłem, choć nie zabierałem głosu. Spotkanie nie miało jakiegoś jednego, ściśle określonego tematu (poza ogólną odbudową praworządności). Różne NGO zwracały uwagę na dostrzegane przez siebie problemy, np. w zakresie postępowań wykroczeniowych przeciwko aktywistom…”
Tak więc w sytuacji, gdy Polska pod rządami Tuska uznawana już jest jako „państwo dzikie”, zaś sam Tusk, jak azjatycki watażka – juncie 13 grudnia nie pozostaje już nic innego jak terror i „odbudowa praworządności” przy pomocy najbardziej prymitywnych i nietykalnych zadymiarzy oraz aparatu b.PZPR.












