Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Katowicach przedstawiło radnym wyniki kompleksowych badań uciążliwości odorowych wokół zakładu przy ul. Milowickiej. Emisja i imisja zapachów, badane przez akredytowane firmy oraz Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, nie wykazały przekroczeń poza terenem instalacji. Jednocześnie podkreślono brak tzw. ustawy odorowej i obecność innych potencjalnych źródeł nieprzyjemnych zapachów w sąsiednich gminach.
Na posiedzeniu komisji klimatu i środowiska jednym z kluczowych punktów była prezentacja wyników badań dotyczących tzw. uciążliwości odorowych wokół zakładu MPGK przy ul. Milowickiej. Temat od lat budzi emocje wśród mieszkańców pogranicza Katowic, Siemianowic i Sosnowca, którzy skarżą się na okresowe, intensywne zapachy.
„Jesteśmy jedną z najnowocześniejszych instalacji w kraju”
Przedstawiciel MPGK, dyrektor operacyjny, rozpoczął od pokazania, jak bardzo zakład zmienił się w ostatnich latach. Porównano zdjęcia z 2015 roku – z odsłoniętymi pryzmami odpadów – z aktualnym obrazem w pełni zhermetyzowanej instalacji mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów.
Spółka podkreślała też ekologiczne inwestycje: m.in. dużą farmę fotowoltaiczną, która pokrywa około jednej czwartej zapotrzebowania zakładu na energię elektryczną.
– Gdybyśmy źle prowadzili składowisko, pierwszym sygnałem byłyby chmary ptaków nad odpadami. Tego u nas nie ma – argumentowano.
Emisja i imisja – co dokładnie badano?
MPGK zleciło badania trzem akredytowanym podmiotom specjalizującym się w analizie odorów i jakości powietrza. Równolegle na teren zakładu weszło Centralne Laboratorium Badawcze Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, prowadząc własne pomiary w trybie interwencyjnym.
Badania podzielono na dwie grupy:
-
Emisja – czyli to, co wychodzi z emitorów zakładu (głównie z dachów instalacji, po hermetyzacji hali przetwarzania odpadów).
-
Imisja – czyli to, co faktycznie „czuć” w powietrzu wokół zakładu, mierzone w kilku stałych punktach w terenie.
W badaniach emisji – zarówno tych okresowych, wynikających z pozwolenia zintegrowanego, jak i dodatkowych zleconych przez spółkę – nie stwierdzono przekroczeń dopuszczalnych wartości. Również kontrola GIOŚ zakończyła się stwierdzeniem dotrzymania norm w zakresie lotnych związków organicznych.
W badaniach imisji, prowadzonych w pięciu punktach wokół zakładu i powtarzanych w różnych porach roku, w zdecydowanej większości pomiarów nie odnotowano niepokojących stężeń. Wyjątkiem był jeden termin – styczeń 2025 roku – kiedy w dwóch punktach zanotowano podwyższone stężenie siarkowodoru.
Spółka zwróciła jednak uwagę na tzw. różę wiatrów i profil własnej działalności:
– Nie produkujemy siarkowodoru w ramach naszych procesów technologicznych, a kierunek wiatru w dniu pomiaru wskazuje na inne potencjalne źródło – argumentowano.
Wnioski z badań: zakład nie powinien „śmierdzieć” na zewnątrz
W przedstawionych komisji wnioskach z badań znalazły się m.in. stwierdzenia, że:
-
oddziaływanie zapachowe zakładu nie powoduje przekroczenia proponowanych wartości dopuszczalnych poza jego terenem,
-
zapach nie powinien być wyczuwalny w analizowanych punktach zabudowy,
-
kontrola GIOŚ nie potwierdziła uciążliwości odorowych poza obrębem zakładu, a krótkotrwała uciążliwość stwierdzona na drodze technologicznej miała charakter przejściowy.
Dla zarządu spółki to mocne wsparcie w sporze o odpowiedzialność za uciążliwe zapachy w regionie.
Brak ustawy odorowej i „inni sąsiedzi”
Kluczowym wątkiem dyskusji był brak w Polsce tzw. ustawy odorowej – czyli precyzyjnych regulacji:
-
definiujących, czym dokładnie jest „uciążliwość zapachowa”,
-
określających standardy pomiaru,
-
dających samorządom i inspekcjom twarde narzędzia do egzekwowania norm.
Dopóki takich przepisów nie ma, każda strona sporu może podważać wyniki badań – choćby z uwagi na brak ustawowo określonych progów dopuszczalności zapachów.
MPGK zwróciło też uwagę na specyfikę lokalizacji: w bezpośrednim sąsiedztwie zakładu funkcjonuje kilka innych instalacji, w tym związanych z gospodarką odpadami i osadami ściekowymi, które potencjalnie mogą być źródłem odorów. Część z nich to podmioty prywatne, działające poza strukturą samorządu.
– My jesteśmy najłatwiejszym celem: duża, miejska spółka, widoczna i rozpoznawalna. Ale w terenie działa więcej firm, których działalność też trzeba brać pod uwagę – podkreślano.
Co dalej?
Choć wyniki badań są korzystne dla MPGK, problem społeczny nie znika – mieszkańcy przez cały czas zgłaszają skargi na zapachy, a radni z pogranicza Katowic i sąsiednich miast domagają się działań na poziomie międzygminnym.
Bez ustawy odorowej i jednolitych standardów pomiarowych samorządy działają jednak w półmroku prawnym. Dlatego zapowiadane są kolejne rozmowy z innymi gminami oraz kontynuacja badań – zarówno w samym zakładzie, jak i w jego otoczeniu.

21 godzin temu







![Ks. Radosław Rakowski: parafia ma być miejscem, gdzie każdy jest akceptowany tak, jak w domu [ROZMOWA]](https://misyjne.pl/wp-content/uploads/2025/12/Kalendarz-adwentowy-900x380-6.png)






