Odklejka PiS. Za katastrofę Nawrockiego odpowiadają „globaliści”?

3 tygodni temu
Zdjęcie: Nawrocki


W podrzeszowskiej Jasionce trwa konferencja CPAC (Conservative Political Action Conference), która stała się areną dla politycznych manifestów Prawa i Sprawiedliwości oraz jego czołowych działaczy, takich jak Mariusz Błaszczak, Mateusz Morawiecki czy Przemysław Czarnek.

Wydarzenie, które miało być pokazem siły konserwatyzmu, zamieniło się w festiwal populistycznych haseł, spiskowych teorii i desperackiej próby mobilizacji elektoratu przed drugą turą wyborów prezydenckich. Szczególną uwagę przyciągnął Mariusz Błaszczak, który w swoim wystąpieniu nie tylko zaatakował Rafała Trzaskowskiego, kandydata Koalicji Obywatelskiej, ale także wskazał mitycznych „globalistów” jako źródło wszelkich nieszczęść Polski. Tego typu retoryka, choć chwytliwa dla części zwolenników, jest nie tylko oderwana od rzeczywistości, ale i niebezpiecznie polaryzująca.

Błaszczak, występując na scenie CPAC, nie krył emocji. Przekonywał, iż wybory prezydenckie, które odbędą się 1 czerwca, to starcie cywilizacyjne. W jego wizji Karol Nawrocki, kandydat PiS, jest uosobieniem tradycyjnych wartości, podczas gdy Trzaskowski to „produkt globalistyczny”, swoisty „żandarm” realizujący rzekome plany unijnego establishmentu. Te słowa to nie tylko tani populizm, ale również kolejny dowód na to, jak bardzo PiS oderwał się od realiów współczesnego świata. Oskarżanie przeciwnika o bycie pionkiem w rękach tajemniczych „sił globalistycznych” to nic nowego w repertuarze partii Kaczyńskiego. Jednak w ustach Błaszczaka, który w czasie rządów PiS był ministrem obrony, brzmi to szczególnie groteskowo. To przecież jego partia przez lata podejmowała decyzje, które nie wzmacniały suwerenność Polski, a często były podporządkowane partykularnym interesom politycznym.

Błaszczak, wskazując na „globalistyczne projekty” takie jak Zielony Ład czy pakt migracyjny, próbuje straszyć Polaków wizją utraty tożsamości narodowej. Zapomina jednak, iż to właśnie jego rząd podpisywał unijne porozumienia, w tym te dotyczące polityki klimatycznej, a zapora na granicy z Białorusią, którą chwali się jako sukces, była finansowana w dużej mierze z unijnych funduszy. Ta hipokryzja jest symptomatyczna dla PiS – z jednej strony krytykują Unię Europejską, z drugiej korzystają z jej zasobów, gdy jest to dla nich wygodne. Błaszczak, zamiast przedstawić konstruktywną wizję prezydentury Nawrockiego, woli odwoływać się do emocji, strachu i spiskowych teorii, które mają odwrócić uwagę od realnych problemów.

Słowa o „totalitaryzmie” atakującym Kościół rzymskokatolicki to kolejny przejaw manipulacji. Błaszczak, podobnie jak inni politycy PiS, chętnie przedstawia siebie jako obrońcę wiary, pomijając fakt, iż wiele kontrowersji wokół Kościoła w Polsce wynika z jego własnych problemów wewnętrznych, a nie z zewnętrznych spisków. Przywoływanie Donalda Trumpa jako wzoru do naśladowania tylko podkreśla desperację partii, która szuka inspiracji w populizmie zza oceanu, ignorując specyfikę polskiej rzeczywistości. Czy naprawdę Polacy mają uwierzyć, iż Nawrocki, historyk i były prezes IPN, jest „polskim Trumpem”, zdolnym pokonać mityczne siły globalistyczne?

Konferencja CPAC, zamiast być platformą merytorycznej debaty, stała się kolejnym narzędziem politycznej agitacji PiS. Obecność zagranicznych gości, takich jak George Simion z rumuńskiego AUR czy Matthew Schlapp z amerykańskiej ACU, tylko wzmacnia wrażenie, iż partia Kaczyńskiego szuka sojuszników wśród radykalnych środowisk, które promują nacjonalizm i izolacjonizm. To niebezpieczna gra, która może prowadzić do dalszej polaryzacji społeczeństwa i osłabienia pozycji Polski na arenie międzynarodowej.

Błaszczak i PiS, wskazując na „globalistów” jako winnych potencjalnej klęski Nawrockiego, unikają odpowiedzialności za własne niepowodzenia. Zamiast przyznać, iż ich polityka przez lata alienowała znaczną część społeczeństwa, wolą szukać wrogów w Brukseli czy Waszyngtonie. To wygodne, ale krótkowzroczne. Polacy zasługują na debatę opartą na faktach, a nie na spiskowych teoriach i populistycznych hasłach. jeżeli Nawrocki przegra, winnych nie trzeba szukać wśród mitycznych globalistów – wystarczy spojrzeć na liderów PiS, którzy od lat stawiają na strach zamiast na nadzieję.

Idź do oryginalnego materiału