Odbył się IV Rajd Pieszy im Sierżanta Wiktora Stryjewskiego "Cacko"

1 rok temu

W sobotę 21 stycznia odbył się IV Rajd Pieszy im Sierżanta Wiktora Stryjewskiego „Cacko”. Wydarzenie zostało zorganizowane przez stowarzyszenie Elbląscy Patrioci, Okręg Pomorski Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych oraz Okręg Pomorski Młodzieży Wszechpolskiej.

Rajd rozpoczął się o godzinie 12:00. Uczestnicy przeszli 20 kilometrów na trasie Elbląg-Tolkmicko. Wydarzenie spotkało się z dużym zainteresowaniem mieszkańców Elbląga. Obecny był również syn sierżanta Wiktora Stryjewskiego „Cacko”, pan Andrzej Stryjewski, który przywitał gości i podziękował za liczne przybycie.
Uczestnicy rajdu 20 kilometrową trasę przebyli w około 4 i pół godziny. Trasa wiodła przez między innymi piękne plenery Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej. Uczestnikom nie przeszkodziły intensywne opady śniegu. Rajd zakończył się w Tolkmicku, gdzie odbyło się ognisko, podczas którego odbył się wykład o życiu i działalności Wiktora Stryjewskiego „Cacko”. Rajd jest organizowany przez Okręg Pomorski Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych oraz stowarzyszenie Elbląscy Patrioci, któremu przewodzi Jacek Gierwatowski. W tegorocznej edycji jako współorganizator dołączył Okręg Pomorski Młodzieży Wszechpolskiej.
Sierżant Wiktor Stryjewski „Cacko” uczestniczył w kampanii wrześniowej 1939 jako żołnierz 32. pp. W czasie okupacji niemieckiej był żołnierzem Armii Krajowej w Obwodzie Sierpc. Po wkroczeniu Armii Czerwonej i rozwiązaniu Armii Krajowej, od wiosny 1945 służył w Służbie Ochrony Kolei w Sierpcu, gdzie współpracował jako informator dla Ruchu Oporu Armii Krajowej Obwód „Mewa”. W lutym 1946 zabił sowieckiego żołnierza, który gwałcił Polkę. Cudem uniknął śmierci z rąk Urzędu Bezpieczeństwa. Dołączył jako aktywny partyzant do ROAK. Uczestniczył w wielu akcjach zbrojnych przeciw komunistycznemu aparatowi władzy, m.in. likwidując posterunki MO i urzędy gminne w Zawidzu, Strzegowie, Rościszewie, Łęgu, Skrwilnie, Lidzbarku, Gralewie. Został awansowany do stopnia sierżanta. Podczas swojej aktywnej działalności 11 października 1947 r. zlikwidowali Władysława Rypińskiego „Rypę”, który był dowódcą „szwadronu śmierci”, który eksterminował działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Podczas amnestii 1947 wspólnie z por. Franciszkiem Majewskim „Słonym” nie ujawnili się komunistycznej władzy. W listopadzie 1947 dołączyli 11 Grupy Operacyjnej Narodowych Sił Zbrojnych. Objął wówczas dowództwo patrolu bojowego działającego w powiatach Płońsk, Płock i Sierpc. „Cacko” został aresztowany 8 lutego 1949, po walce z 288-osobową grupą operacyjną KBW, UB i MO we wsi Gałki. Został skazany przez komunistyczny sąd 3 lipca 1950 na „trzydziestoośmiokrotnie na karę śmierci z pozbawieniem publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz z przepadkiem całego mienia”. Wyrok wykonano w więzieniu mokotowskim w Warszawie 18 stycznia 1951 o godz. 20:20. Grób symboliczny znajduje się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie w Kwaterze „Na Łączce”. Ciała do dzisiaj nie odnaleziono.
Jego najbliższa rodzina była zmuszona zamieszkać w innym regionie Polski. Przeprowadzili się do Elbląga, na Ziemie Odzyskane. Jednakże choćby tutaj, gdzie bardzo wielu Polaków z różnych stron kraju próbowała ułożyć swoje życie na nowo, komuniści nie dali spokoju rodzinie Stryjewskich.
(...)
Niedaleko nas mieszkali ludzie z naszych rodzinnych stron z Płocka, Raciąża, Sierpca - cała ulica i nasi rówieśnicy, z którymi się bawiliśmy mówili na nas: bandyci. Dlaczego? Tak myślę, iż to powiedzieli im ich rodzice. Nauczycielka potrafiła powiedzieć w szkole do brata: - Bandyto chodź do tablicy. Mama była obserwowana, pod kontrolą UB. Pamiętam choinkę, świąteczny dzień, gdy przyszli goście do mieszkania i niespodziewanie weszło UB, które trzymało nas wszystkich kilka dni, nie wypuszczając z domu. Spaliśmy na podłodze.
(...)
Oni nam tak tym zamieszali w głowach, iż my po prostu - po jego śmierci - uważaliśmy, iż on żyje. Mama pisała listy, starała się dowiedzieć czy żyje. Oni go zabili po kryjomu. Po latach dowiedziała się już oficjalnie, iż wykonano na nim wyrok śmierci. Prawdopodobnie jednak zabito go gdy szedł w więzieniu na przesłuchanie. Takie słuchy chodziły. - fragment wywiadu z Andrzejem Stryjewskim, synem sierż. Wiktora Stryjewskiego ps. „Cacko”.
narodowcy.net
Idź do oryginalnego materiału