Od rakiety pod Bydgoszczą do zestrzelonych dronów. Państwo odzyskało sprawność

1 dzień temu
Zdjęcie: PiS


Minione godziny pokazały coś, co wielu z nas długo chciało usłyszeć: polskie państwo potrafi reagować skutecznie. Rosyjskie drony, które w nocy naruszyły naszą przestrzeń powietrzną, zostały namierzone i zestrzelone.

Informacja przekazana przez Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych była konkretna, szybka i bez niepotrzebnych wymówek. To kontrast, który aż prosi się o przypomnienie – bo jeszcze niedawno, w czasach rządów PiS, takie sytuacje kończyły się kompromitacją.

Pamiętamy przecież, jak w 2022 roku rakieta spadła pod Bydgoszczą. Przeleżała w lesie kilka miesięcy, a ówczesny minister obrony Mariusz Błaszczak tłumaczył się tak nieudolnie, iż w końcu oskarżył… swoich podwładnych. Zamiast odpowiedzialności – przerzucanie winy. Zamiast szczerości wobec obywateli – chowanie głowy w piasek. Jakby w resorcie obrony nikt nie rozumiał, iż bezpieczeństwo to nie zabawa w polityczne uniki.

Dodajmy do tego sytuację w Przewodowie, gdzie spadła rakieta i zginęli ludzie. Wtedy również chaos informacyjny był ogromny. Brak jasnych procedur, sprzeczne komunikaty, a na końcu polityczne przepychanki. Państwo wyglądało jak zaskoczone – choć przecież od dawna było wiadomo, iż wojna w Ukrainie niesie ryzyko podobnych zdarzeń.

Dziś, w podobnej sytuacji, reakcja wygląda inaczej. Premier Donald Tusk jasno powiedział, iż zagrożenie ze strony Rosji jest realne, a jednocześnie wezwał wszystkie siły polityczne do jedności. Najważniejsze jednak, iż wojsko zrobiło to, co trzeba: wykryło drony i je zestrzeliło. To różnica, którą widzi każdy rozsądny obywatel – państwo działa, nie kompromituje się i nie udaje, iż „nic się nie stało”.

Czy Polska jest dziś bezpieczna? Nikt nie da nam takiej gwarancji. Ale widać, iż służby są lepiej przygotowane, a politycy nie chowają się za wymówkami. Trudno nie odnieść wrażenia, iż Tusk i jego rząd wyciągnęli lekcję z błędów poprzedników. PiS przez osiem lat miał pełnię władzy i możliwości, a jednak zostawił armię w stanie chaosu. Błaszczak jako minister obrony zapisał się nie reformami, a głośnymi wpadkami. Wystarczy wspomnieć jego obsesję na punkcie zakupów sprzętu „na pokaz” – wielkich kontraktów bez planu na szkolenie żołnierzy czy logistykę.

Propaganda PiS próbowała wmówić nam, iż „armia jest silna jak nigdy”. Tymczasem każdy kolejny incydent obnażał słabość państwa i brak przygotowania na realne zagrożenia. Bezradność, chaos i polityczne awantury zamiast planu i odpowiedzialności – to bilans tamtych lat.

Dziś widać różnicę. Zestrzelone drony nie oznaczają, iż problem znika, ale pokazują, iż państwo potrafi reagować, zanim stanie się tragedia. To ogromna zmiana jakościowa. Bo bezpieczeństwo to nie konferencje prasowe i oskarżenia rzucane na lewo i prawo. Bezpieczeństwo to profesjonalizm, procedury i zdolność działania w kryzysie.

Polacy chcą żyć w państwie, które chroni swoich obywateli, a nie w takim, które zamiata problemy pod dywan. I dlatego porównanie dwóch epok – rządów PiS i obecnego czasu – jest tak wymowne. Wtedy mieliśmy chaos i kompromitację, dziś mamy szybkie działanie i jasny przekaz.

Można oczywiście pytać, czy obecna władza zrobi wszystko, by ten poziom utrzymać. Ale już teraz widać, iż Tusk i jego ekipa nie uciekają od odpowiedzialności, tylko biorą ją na siebie. To zmiana, która budzi nadzieję, iż Polska naprawdę wyciągnęła wnioski z bolesnych lekcji.

I o to chodzi. Bo kiedy ze wschodu nadciągają „niespodzianki”, państwo nie może być zaskoczone. Musi być gotowe. A dziś wygląda na to, iż wreszcie jesteśmy bliżej tej gotowości niż przez całe lata rządów PiS.

Idź do oryginalnego materiału