Od prezydenta do kryptooszusta. W co gra Javier Milei?

3 godzin temu

„Niczego nie reklamowałem, ja tylko udostępniałem” – bronił się Javier Milei po chyba najgorętszym weekendzie od czasu objęcia przez siebie stanowiska. W lutym zawisła nad argentyńską głową państwa groźba impeachmentu.

Afera „Cryptogate”, jak ochrzciły ją argentyńskie media, wybuchła w piątek 14 lutego. W godzinach wieczornych Milei na swoim profilu w sieci X, gdzie obserwuje go 3,8 miliona użytkowników, zareklamował nową kryptowalutę $LIBRA. W poście zamieścił również link do stron internetowych kryptowaluty wraz z hasłem „Cały świat chce inwestować w Argentynie”. Nazwa kryptowaluty jest nieprzypadkowa, nawiązuje bowiem do partii politycznej Mileia, La Libertad Avanza.

W tak zwany „memecoin” natychmiast zaczęły inwestować tysiące ludzi. Tym samym wartość kryptowaluty błyskawicznie wzrosła do 5 dolarów, po czym gwałtownie spadła. Zdaniem ekspertów mogło tym samym dojść do oszustwa typu „rug pull”. Następnie Milei gwałtownie wykasował swój post, a po pewnym czasie przeprosił za jego udostępnienie.

„Nie znałem szczegółów projektu, a gdy tylko więcej się o nim dowiedziałem, postanowiłem go już więcej nie promować” – dodał prezydent.

Dochodzenie w sprawie „przypadkowej reklamy”

Jednak na tym sprawa się nie zakończyła. Argentyńska prokuratura bada, czy prezydent nie dopuścił się oszustwa, a choćby – czy nie brał udziału w nielegalnej zmowie. Sam Milei twierdzi, iż „nie ma [przed śledczymi] nic do ukrycia”. Dodał także, iż transakcje związane z kryptowalutą $LIBRA realizowali „ludzie, którzy mieli świadomość ryzyka”, oraz rzesze „robotów”.

„Chciałem podać Argentyńczykom pomocną dłoń, za co dostało mi się w twarz” – zauważył prezydent, zaznaczając, iż osoby inwestujące w kryptowaluty „doskonale zdają sobie sprawę z grożącego im ryzyka”, podobnie jak hazardziści „w kasynie”.

Jednocześnie Milei twierdził, iż nie są mu znani twórcy oszukańczej kryptowaluty i iż nie ma z nimi nic wspólnego. Ale to nie do końca prawda. W 2024 roku Milei poznał się podczas Tech Forum w Buenos Aires z Julianem Pehem (szefem KIP Protocol, firmy stojącej za kryptowalutą) i wspólnie rozmawiali tam na temat przyszłości sztucznej inteligencji i drobnych przedsiębiorstw.

Według dziennika „La Nación” jeszcze w tym samym tygodniu odbyło się kilka rund rozmów między rządem Mileia i najprawdopodobniej główną osobą odpowiedzialną za powstanie kryptowaluty $LIBRA. Współpracownicy argentyńskiego prezydenta podobno omawiali z Haydenem Davisem strategię, jak wybrnąć z całej sprawy. Według źródeł dziennika argentyńska partia obiecała Davisowi, iż uniknie on oskarżenia w zamian za niewypowiadanie się do mediów. W kolejnym tygodniu do samego Davisa miał również przybyć jeden ze współpracowników Mileia.

Zdaniem specjalistycznej platformy The Solana Post wskutek załamania się kryptowaluty ucierpiało ok. 75 tys. maklerów, którzy stracili 286 mln dolarów. Jednak według argentyńskich mediów straty mogą być kilkukrotnie wyższe. Organizacja pozarządowa Observatorio de Derecho la Ciudad, która sama wniosła pozew wobec Mileia, szacuje, iż łącznie szkody wyniosły blisko 4 mld dolarów (ok. 15 mld złotych).

W międzyczasie w dochodzenie włączył się również argentyński Narodowy Urząd Antykorupcyjny, którego zadaniem jest ustalenie, „czy członek rządu, w tym sam prezydent, nie dopuścił się nielegalnej działalności”. Prokuratorzy bowiem twierdzą, iż reklama kryptowaluty przez Mileia na pewno nie była przypadkowa, jak sugeruje sam prezydent, ponieważ od momentu uruchomienia tokenu do wrzucenia postu przez Mileia upłynęły zaledwie trzy minuty.

Impeachment

Co więcej, w związku z „Cryptogate” argentyńskiemu prezydentowi grozi nie tylko sprawa karna, ale również odwołanie ze stanowiska. Opozycyjna koalicja perónistyczna Unión por Patría zapowiedziała wszczęcie procedury impeachmentu.

„To skandal, który okrywa nas hańbą na skalę międzynarodową, dlatego musimy wnieść o impeachment prezydenta” – przekonywał poseł opozycyjny, Leandro Santoro.

Odwołanie prezydenta z pełnionej funkcji jako jeden z trzech branych w tej chwili pod uwagę scenariuszy wydaje się jednak najmniej prawdopodobny. Mniejszościowi peróniści raczej nie zdobędą poparcia dla kroku, który doprowadziłby kraj do politycznego chaosu. Pozostałe opcje w grze to powołanie komisji śledczej lub wezwanie Mileia przed Kongres.

Milei raz po raz atakuje obie izby argentyńskiego parlamentu, nazywając je „gniazdem szczurów”. I to właśnie Kongres często przeciwstawia się prezydentowi, nieposiadającemu wystarczającej reprezentacji, przez co ten ucieka się do sprawowania władzy dzięki dekretów.

„Milei musi odpowiedzieć przed Kongresem. Chcemy dowiedzieć się, krok po kroku, kto na tym skorzystał i jak” – wyjaśniała Myriam Bregman, liderka socjalistów, domagając się publicznego przesłuchania w Kongresie.

Dochodzenie w tej sprawie poparli choćby sojusznicy Mileia. Partia PRO pod przewodnictwem byłego prezydenta Mauricio Macriego uznała sprawę za „bardzo poważną”, a choćby „podważającą wiarygodność całego kraju”.

„Nie ulega wątpliwości, iż prezydent znalazł się w samym sercu oszustwa, którego ofiarą padło wiele osób. Konieczne jest przeprowadzenie w tej sprawie bardzo poważnego śledztwa” – twierdzi Macri.

Na największą krytykę pozwoliła sobie była prezydentka Argentyny, Cristina Fernández de Kirschner. „Reklamował pan prywatną kryptowalutę, stworzoną przez nie wiadomo kogo, na własnym oficjalnym koncie na X. Napompował pan jej wartość, wykorzystując swoje stanowisko prezydenta. A na dodatek twierdzi pan, iż ich [twórców kryptowaluty] nie znał! Od samozwańczego globalnego przywódcy do kryptooszusta” – zarzuciła była głowa państwa obecnej.

A co na to Trump?

Zatem tuż przed wizytą w USA, dokąd Milei wybrał się w drugiej połowie lutego, na naszych oczach ujawnił się w przypadku podejrzanej kryptowaluty kolejny punkt wspólny między prezydentami obu krajów. Jak często przypominają angloamerykańskie media, na Mileia spada w tej chwili podobna krytyka jak na Donalda Trumpa, który wraz z objęciem funkcji reklamował swoją kryptowalutę $Trump. Podobnie jak w przypadku $LIBRA również wartość $Trump wystrzeliła w górę, po czym odnotowała błyskawiczny spadek.

Jednak to niejedyne i pewnie nieostatnie podobieństwo między Argentyną i USA. Milei wyraźnie ożywił się wraz z powrotem Trumpa do Białego Domu, zwłaszcza zaś o ile chodzi o ideologiczną część swojej polityki. Milei, podobnie jak Trump, obwieścił w tym roku plan wystąpienia z Międzynarodowej Organizacji Zdrowia.

„Prezydent Milei polecił ministrowi spraw zagranicznych Gerardowi Wertheinowi, by wyprowadził Argentynę z WHO” – poinformował na początku lutego rzecznik Manuel Adorni.

Milei skrytykował organizację zdrowia w styczniu tego roku, kiedy to zarzucił WHO „uchybienia w opanowywaniu pandemii COVID-19 i nieudolność w radzeniu sobie z innymi globalnymi kryzysami, a także niezdolność do przyjęcia niezbędnych reform i nieumiejętność udowodnienia swojej niezależności od wpływu państw członkowskich”.

Mocny sojusz USA z Argentyną dało się zaobserwować jeszcze przed styczniową inauguracją Donalda Trumpa, w której Milei wziął udział jako jeden z nielicznych światowych polityków. Argentyński prezydent był pierwszym mężem stanu, który odwiedził powracającą amerykańską głowę państwa po wygranych wyborach. Co więcej, w okresie między wyborami a inauguracją Milei zdążył jeszcze spotkać się z ministrem spraw zagranicznych Markiem Rubio i kilka razy z miliarderem Elonem Muskiem, który jako minister ds. efektywności pragnie inspirować się właśnie argentyńskim libertarianinem.

Milei i jego ludzie zaplanowali spotkanie z najbogatszym człowiekiem na świecie również podczas lutowej wizyty w USA. [To wtedy Milei wręczył Muskowi piłę łańcuchową – red.] W związku z konferencją w Monachium uwaga skupiona była także na argentyńskiej polityce zagranicznej. Buenos Aires jest w zasadzie jedynym sojusznikiem Ukrainy w Ameryce Łacińskiej.

Kobietobójstwo znika z Kodeksu karnego

Milei naśladuje Trumpa również w kwestiach kulturowych. Oburzenie opinii publicznej i opozycji wobec rządów Mileia wywołała nie tylko afera „Cryptogate”. Minister sprawiedliwości Mariano Cúneo Libarona oświadczył, iż rząd chce usunąć z Kodeksu karnego pojęcie „kobietobójstwa”, czyli morderstwa kobiety na tle płciowym. Zdaniem Libarony feminizm „wykoślawił koncepcję równości”.

„Nasz rząd broni równości wobec prawa, uregulowanej na gruncie naszej konstytucji narodowej. Żadne życie nie ma większej wartości niż inne” – dodał minister. Kobietobójstwo zostało włączone do argentyńskiego prawa karnego jako okoliczność obciążająca w 2012 roku. Według raportów organizacji na rzecz ochrony praw człowieka w 2024 roku w kraju popełniono w sumie 296 morderstw spełniających przesłanki kobietobójstwa.

A to zaledwie najnowsza z całej serii prób podejmowanych przez obecny rząd, by cofnąć liberalną transformację Argentyny z ostatnich lat. W 2020 roku tutejszy ruch Zielona Fala pomógł w kraju, który w 1991 roku wprowadził kwoty parlamentarne dla kobiet, wdrożyć prawo do bezpiecznej aborcji.

Jednak Milei włączył tematy wyborów kulturowych już do swojej kampanii. W 2022 roku oświadczył, iż „nie będzie przepraszać za to, iż ma penisa”, złapał również wyborców na sprzeciw wobec liberalizacji aborcji. Po objęciu funkcji m.in. ograniczył programy oferujące wsparcie ofiarom przemocy na tle płciowym, zabiega o uchylenie kwot pracowniczych dla mniejszości seksualnych czy prawa wprowadzającego obowiązkowe szkolenia w kwestiach genderowych dla pracowników administracji publicznej. Tym samym w listopadzie Argentyna jako jedyny kraj zagłosowała przeciwko rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w sprawie zapobiegania i eliminacji wszelkich form przemocy wobec kobiet i dziewcząt.

**

Tomáš Trněný jest dziennikarzem, publikuje w serwisach Alarm i Voxpot. Zajmuje się krajami Ameryki Łacińskiej.

Artykuł ukazał się na Denik Alarm. Z czeskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

Idź do oryginalnego materiału