Choć policyjne komunikaty mówią o pojedynczym incydencie, w prezydenckim otoczeniu rośnie opowieść o “spirali nienawiści” i zagrożeniu wobec Karola Nawrockiego. Sposób, w jaki jego współpracownicy komentują internetowy wpis, sprawia wrażenie, jakby budowano narrację o oblężonej prezydenturze — jeszcze zanim pojawiły się realne podstawy do alarmu.
W ostatnich dniach wokół prezydenta Karola Nawrockiego narasta narracja o zagrożeniu. Jej głównym architektem jest Paweł Szefernaker, szef prezydenckiego gabinetu, który w rozmowie z mediami przekonuje, iż prezydent stał się celem licznych gróźb od dnia wyborów. Atmosfera, którą buduje otoczenie głowy państwa, przypomina próby politycznego mobilizowania elektoratu poprzez podkreślanie rzekomej stałej presji, wrogości i niebezpieczeństwa. W tle — jeden internetowy nieudany żart, który wywołał medialną burzę.
Punktem zapalnym była sytuacja po piątkowym meczu Polska–Holandia na PGE Narodowym. Na profil reprezentacji „Łączy nas piłka” wrzucono zdjęcie Karola Nawrockiego wraz z synem. Pod postem pojawił się komentarz użytkownika „bucc”, który opublikował fotografię przedstawiającą broń oraz dopisał: „do zobaczenia Karolku”. Reakcja w sieci była natychmiastowa, a konto „Służby w akcji” gwałtownie nagłośniło sprawę.
W sobotę rano stołeczna policja wydała komunikat: „Komenda Stołeczna Policji niezwłocznie po pozyskaniu informacji (…) podjęła czynności w tej sprawie. Pozostają one w toku”. Dalej doprecyzowano, iż fotografia wykorzystana w poście była wcześniej publikowana w innych kontekstach, co może sugerować, iż autor wpisu nie dysponował faktyczną bronią, a jedynie użył znalezionego zdjęcia.
Pomimo tej ważnej uwagi, to nie ton policji nadał dynamikę dalszym wydarzeniom, ale interpretacja przedstawiona przez prezydencki gabinet. Paweł Szefernaker w rozmowie z Wirtualną Polską podkreślił: „Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Tych gróźb po wyborach było już wiele”. Następnie dołożył polityczną tezę: „To jest efekt nakręcania spirali nienawiści wobec prezydenta Karola Nawrockiego, próba podważenia tej prezydentury od pierwszego dnia”.
Szefernaker twierdzi, iż autor wpisu działał pod szyldem środowiska „silni razem”: „To pokazuje, do czego prowadzi ta polityka nienawiści” — stwierdził dosadnie. Na tym jednak nie koniec. Szef gabinetu próbował zamknąć wątek deklaracją siły: „Prezydent jest zdecydowany i zdeterminowany w swoich działaniach (…) nic go nie zatrzyma”. Słowa te miały zabrzmieć jak odpowiedź na jakieś poważne wyzwania, choć wydarzenia, do których się odnosił, dotyczyły jednego internetowego wpisu.
Trudno oprzeć się wrażeniu, iż komunikaty z otoczenia prezydenta daleko wykraczają poza stan faktyczny. Z pojedynczej groźby buduje się szerszą opowieść o niebezpieczeństwie, które rzekomo wisi nad Pałacem Prezydenckim. Z politycznego punktu widzenia to dobrze znany zabieg: tworzenie poczucia oblężenia jednoczy własnych zwolenników i umożliwia wyjaśnianie każdej krytyki jako efektu „spirali nienawiści”.
Tymczasem fakty są takie, iż postępowanie w sprawie komentarza trwa, a policja wprost zaznaczyła, iż użyte zdjęcie ma wcześniejsze, niezwiązane z prezydentem pochodzenie. Mimo to przekaz Szefernakera sugeruje coś znacznie poważniejszego: „Tych gróźb było już wiele” — powtarza, choć żadnych przykładów nie przedstawia.
Następnie podkreśla, iż prezydent „spotyka się z Polakami” i „nic go nie zatrzyma”. Retoryka ta jest klasycznym mechanizmem politycznego wizerunku: zagrożenie podkreśla odwagę, odwaga wzmacnia przekaz. Atmosfera niebezpieczeństwa, choćby jeżeli oparta na jednym incydencie, może działać jak tło dla kreowania wizerunku silnego przywódcy.
Na koniec Szefernaker dodaje element proceduralny: „Służba Ochrony Państwa zgłosiła to do policji i ABW (…) trwa postępowanie”. To ważne, ale standardowe działanie, wpisujące się w obowiązujące procedury. Mechanizm prawny nie jest tu jednak najistotniejszy — najważniejszy jest sposób jego przedstawienia. To z niego wyłania się narracja, według której prezydenturze Nawrockiego zagraża mroczna siła, choć konkretów na ten temat pozostaje niewiele.
W rezultacie powstaje sytuacja, w której — paradoksalnie — nie komentarz w internecie, ale sposób jego interpretacji przez otoczenie Nawrockiego tworzy realne napięcie polityczne. To właśnie ta kreowana atmosfera zagrożenia zaczyna dziś żyć własnym życiem, stając się kolejnym elementem scenariusza, który prezydencki gabinet pisze od pierwszych dni urzędowania.

4 tygodni temu





