Bruksela narzuca właścicielom budynków nowe obowiązki. Pierwsze ograniczenia wchodzą już za półtora roku. Kto nie zamontuje fotowoltaiki, może mieć problem z uzyskaniem pozwolenia na budowę.

Fot. Shutterstock
Unijny przymus w trzech etapach
Europejska rewolucja energetyczna nabiera tempa. Znowelizowana dyrektywa EPBD, czyli unijny przepis o charakterystyce energetycznej budynków, wprowadza obowiązek wykorzystania energii słonecznej w całej Wspólnocie. To nie są już zachęty czy dotacje – to twardy nakaz prawny z konkretnymi terminami realizacji.
Plan jest rozłożony na lata i obejmuje różne kategorie budynków. Pierwszymi, którzy odczują nowe wymagania, będą właściciele i inwestorzy dużych obiektów komercyjnych. Od końca 2026 roku wszystkie nowe budynki publiczne i niemieszkalne o powierzchni powyżej 250 metrów kwadratowych będą musiały być wyposażone w instalacje fotowoltaiczne lub kolektory słoneczne.
Dla większości obywateli UE najważniejszy będzie rok 2029. Od tego momentu każdy nowy dom jednorodzinny czy mieszkanie w bloku będzie musiało mieć na dachu panele słoneczne lub kolektory. To koniec epoki, gdy inwestor sam decydował o źródłach energii dla swojego budynku.
Polska wdraża przepisy już teraz
Nasz kraj nie czeka z implementacją unijnych wymogów. W projekcie nowych Warunków Technicznych, oznaczonych skrótem WT 2026, już zapisano obowiązek wyposażania określonych budynków w urządzenia wykorzystujące energię słoneczną. Jak czytamy w najnowszym rozporządzeniu WT 2026 w nowym dziale XI. „Budynek użyteczności publicznej, budynek zamieszkania zbiorowego, budynek gospodarczy, o powierzchni powyżej 250 m2, wyposaża się w urządzenia lub instalacje wykorzystujące do wytworzenia energii elektrycznej lub ciepła energię promieniowania słonecznego”.
Polskie przepisy będą obowiązywać już od 31 grudnia 2026 roku dla określonych kategorii budynków. To oznacza, iż za niespełna dwa lata część inwestorów będzie musiała obowiązkowo instalować panele fotowoltaiczne lub kolektory słoneczne, aby otrzymać pozwolenie na użytkowanie budynku.
Projektowane rozporządzenie wprowadza też dodatkowe wymogi techniczne. Przewód instalacji elektrycznej z urządzeniami fotowoltaicznymi po stronie prądu stałego będzie musiał być prowadzony na zewnątrz budynku, a każdy budynek z fotowoltaiką będzie musiał być oznaczony specjalną tabliczką informującą o obecności takiej instalacji.
Wyjątki istnieją, ale są ograniczone
Dyrektywa EPBD nie jest bezwzględna. Zawiera klauzulę, iż instalacje fotowoltaiczne będą obowiązkowe tylko tam, gdzie jest to „odpowiednie pod względem technicznym oraz wykonalne z funkcjonalnego i ekonomicznego punktu widzenia”. Polskie przepisy precyzują, iż warunki te stosuje się, gdy okres zwrotu z inwestycji nie jest dłuższy niż 15 lat.
W praktyce oznacza to, iż budynki położone w silnie zacienionych miejscach, o niekorzystnej orientacji względem słońca czy o konstrukcji uniemożliwiającej montaż paneli, mogą być zwolnione z obowiązku. Jednak takie wyjątki będą wymagały uzasadnienia technicznego i ekonomicznego.
Właściciele budynków będą mogli wybierać między fotowoltaiką a kolektorami słonecznymi. Te drugie służą głównie do podgrzewania wody użytkowej i wspomagania ogrzewania, a w ostatnich latach zostały nieco przyćmione przez dynamiczny rozwój fotowoltaiki. Europejskie stowarzyszenie termalnej energetyki słonecznej przewiduje, iż obowiązek wykorzystania energii słonecznej może być katalizatorem do potrojenia liczby instalacji kolektorów słonecznych w Europie.
Branża przygotowuje się na boom
Nowe przepisy to ogromna szansa dla polskiej branży fotowoltaicznej. Według europejskiego stowarzyszenia branży fotowoltaicznej SolarPower Europe unijny standard solarny „oddaje władzę w ręce obywateli i zapewni transformację energetyczną w miejscach, w których śpimy, pracujemy i mieszkamy”.
Firmy instalacyjne już przygotowują się na zwiększony popyt. Na rynku pojawiają się nowe rozwiązania techniczne, takie jak grille bezdymne, lekkie donice z automatycznym podlewaniem czy czujniki obciążeniowe montowane przy barierkach balkonowych. Wszystko po to, aby dostosować się do nowych wymagań bezpieczeństwa i efektywności energetycznej.
Deweloperzy także zmieniają swoje strategie. Na rynku mieszkaniowym rośnie zainteresowanie lokalami z loggiami zamiast tradycyjnych otwartych balkonów, gdyż te częściowo zabudowane przestrzenie podlegają nieco mniej restrykcyjnym przepisom. Nowe projekty mieszkaniowe coraz częściej projektowane są z większymi balkonami, fabrycznie wyposażonymi w zaawansowane systemy bezpieczeństwa zgodne z najnowszymi przepisami.
Rewolucja w myśleniu o budynkach
Unijne przepisy to część szerszej strategii neutralności klimatycznej do 2050 roku. Zgodnie z dyrektywą EPBD wszystkie nowe budynki będące własnością instytucji publicznych będą musiały być bezemisyjne już od 2028 roku, a wszystkie pozostałe nowe budynki – od 2030 roku. Budynek bezemisyjny to taki, który wymaga zerowej lub bardzo małej ilości energii oraz niewytwarzający na miejscu emisji dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych.
To oznacza praktyczne wyeliminowanie tradycyjnych kotłów gazowych i węglowych z nowych budynków. Trudno będzie zbudować bezemisyjny budynek bez instalacji fotowoltaicznych, które są głównym źródłem zielonej energii elektrycznej w budownictwie mieszkaniowym.
Budynki będą też otrzymywać klasy efektywności energetycznej od A do G, analogicznie jak w tej chwili sprzęt AGD. Wprowadzone zostaną również paszporty renowacji dla budynków, opisujące ich obecny i możliwy stan techniczny po modernizacji, w tym przede wszystkim parametry energetyczne.
Koszty i korzyści dla właścicieli
Czy nowe przepisy oznaczają dodatkowe koszty dla inwestorów? Bezsprzecznie tak, przynajmniej na początku. Koszt instalacji fotowoltaicznej dla domu jednorodzinnego waha się w tej chwili od 30 do 60 tysięcy złotych, w zależności od mocy i zaawansowania systemu. Kolektory słoneczne to wydatek rzędu 15-25 tysięcy złotych.
Z drugiej strony, właściciele zyskują niezależność energetyczną i znaczące oszczędności na rachunkach za prąd. W przypadku fotowoltaiki okres zwrotu inwestycji wynosi w tej chwili około 8-12 lat, a żywotność paneli to 25-30 lat. Dodatkowo nieruchomości z odnawialnymi źródłami energii zyskują na wartości rynkowej.
Według firmy doradczej Guidehouse dyrektywa EPBD w obecnym kształcie zmniejszy zużycie gazu w UE o 47 miliardów metrów sześciennych rocznie, co oznacza, iż Unia może całkowicie zrezygnować z rosyjskiego gazu. To również argument ekonomiczny – mniejsza zależność od importu paliw kopalnych.
Co czeka nas w najbliższych latach
Proces wdrażania nowych przepisów będzie stopniowy, ale nieuchronny. Eksperci przewidują, iż przyszłość to „inteligentne przestrzenie” wyposażone w zautomatyzowane systemy bezpieczeństwa, czujniki dymu i urządzenia filtrujące powietrze. Zarządcy nieruchomości muszą już dziś planować dostosowanie infrastruktury do nowych wymogów.
Dla potencjalnych inwestorów oznacza to konieczność wcześniejszego planowania i uwzględniania kosztów instalacji solarnych już na etapie projektowania budynku. Ci, którzy zaczną przygotowania już teraz, unikną pośpiechu i wyższych kosztów w momencie wejścia obowiązku w życie.
Ostatecznie nowe przepisy to nie tylko przymus, ale szansa na unowocześnienie polskiego budownictwa i przyspieszenie transformacji energetycznej. Pytanie nie brzmi już „czy”, ale „kiedy” każdy z nas będzie musiał zainstalować panele słoneczne na swoim dachu.
Źródła:
- Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2024/1275 w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD)
- Projekt rozporządzenia w sprawie warunków technicznych WT 2026
- Ministerstwo Rozwoju i Technologii
- SolarPower Europe
- Portal Samorządowy
- Warszawa w Pigułce