Od 1 stycznia drastyczne podwyżki wielu produktów. o ile kupujesz, zrób sobie spory zapas

1 godzina temu

Nowy rok przyniesie kolejny cios dla polskich portfeli. Od 1 stycznia 2026 roku wchodzi w życie drastyczna podwyżka podatku, która może podbić ceny niektórych produktów choćby o 20 procent. Ministerstwo Finansów tłumaczy, iż chodzi o walkę z epidemią otyłości, która dotyka dwóch trzecich dorosłych Polaków. Jednak branża napojowa ma wątpliwości – to nie reforma zdrowotna, tylko fiskalne łatanie dziury budżetowej.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Opłaty uderzą Polaków po kieszeniach. Drastyczny wzrost

Polski podatek cukrowy, który oficjalnie nazywa się „opłatą od środków spożywczych”, funkcjonuje od 1 stycznia 2021 roku. Przez ponad cztery lata jego stawki pozostawały niezmienione – opłata stała wynosiła 50 groszy za litr napoju zawierającego cukier lub słodziki, a opłata zmienna to 5 groszy za każdy gram cukru powyżej 5 gramów w 100 mililitrach produktu. Dodatkowo producenci płacili 10 groszy za napoje z kofeiną lub tauryną, głównie energetyki.

Od 1 stycznia 2026 roku te stawki ulegają radykalnej zmianie. Opłata stała wzrasta z 50 groszy do 70 groszy za litr – to wzrost o 40 procent. Opłata zmienna za każdy gram cukru powyżej progu podwaja się z 5 groszy do 10 groszy – skok o 100 procent. Najbardziej drastyczna zmiana dotyczy napojów z kofeiną i tauryną: opłata wzrasta z 10 groszy do 1 złotego za litr. To nie pomyłka – dziesięciokrotny wzrost, podwyżka o 900 procent.

Maksymalna wysokość opłaty, która do tej pory wynosiła 1,20 złotego za litr, również zostaje podniesiona do 1,80 złotego. To wzrost o 50 procent i jednocześnie zabezpieczenie dla budżetu – choćby najbardziej słodzone napoje nie mogą płacić więcej niż ta kwota.

Ministerstwo Finansów uzasadnia zmiany w prosty sposób: obecne stawki są zbyt niskie, by wpływać na zachowania konsumentów. Resort wskazuje, iż w pierwszym roku po wprowadzeniu podatku sprzedaż napojów gazowanych spadła o 19 procent, ale w kolejnych latach wróciła do poziomu sprzed 2021 roku. Według resortu oznacza to, iż opłata przestała pełnić swoją rolę zniechęcającą.

Co to oznacza dla Ciebie? Natychmiastowe podwyżki na półkach

Realne podwyżki na półkach sklepowych będą natychmiastowe i dotkliwe. Analitycy rynku wyliczają konkretne kwoty. Dwulitrowa butelka popularnej coli zawierającej około 8 gramów cukru na 100 mililitrów może podrożeć o ponad 2 złote. jeżeli dziś taka butelka kosztuje około 8-9 złotych, po podwyżce cena może przekroczyć 10,60 złotego. To wzrost rzędu 15-20 procent.

Puszka energetyka o pojemności 500 mililitrów, która w tej chwili kosztuje około 4 złotych, po wejściu w życie nowych przepisów może kosztować ponad 5 złotych. I tutaj uwaga – dotyczy to także wersji „Zero”, które teoretycznie nie zawierają cukru. Dlaczego? Bo opłata za kofeinę i taurynę wzrasta niezależnie od zawartości cukru. Pół litra energetyka to opłata 50 groszy zamiast dotychczasowych 5 groszy tylko z tytułu kofeiny i tauryny.

Co więcej, podwyżki obejmą nie tylko wielkie koncerny produkujące znane marki. Zdrożeją wody smakowe, nektary, napoje owocowe, lemoniady i wszystkie produkty objęte przepisami. Branża ostrzega, iż producenci nie mają już przestrzeni na amortyzowanie kosztów – po kilku latach wzrastających cen energii, surowców i płac, pełny koszt podwyżki zostanie przeniesiony na konsumentów.

Kluczowa zmiana dotyczy także sposobu poboru opłaty. Do tej pory obowiązek jej zapłaty spoczywał na różnych podmiotach w łańcuchu dostaw, co było źródłem zamieszania i możliwości omijania przepisów. Od 2026 roku opłatę będzie musiał zapłacić producent, importer lub podmiot nabywający napoje w ramach nabycia wewnątrzwspólnotowego – czyli na samym początku łańcucha. To ma uprościć system i zapewnić, iż każdy litr napoju zostanie opodatkowany dokładnie raz.

Polskie jabłka pod ostrzałem fiskalnym

Krajowa Unia Producentów Soków bije na alarm. Według organizacji reprezentującej branżę sokową, podwyżka uderzy nie tylko w producentów napojów, ale przede wszystkim w polskich sadowników. W 2024 roku przemysł sokowy zużył około 220 tysięcy ton owoców, z czego ponad 200 tysięcy ton stanowiły polskie jabłka. To gigantyczny rynek zbytu dla tysięcy gospodarstw rolnych.

Problem polega na tym, iż wiele napojów owocowych będzie objętych nową, wyższą opłatą. Owszem, napoje zawierające powyżej 20 procent masy sokowej teoretycznie korzystają ze zwolnienia, ale w praktyce większość soków na rynku zawiera także cukry dodane lub znajduje się w granicznej strefie klasyfikacji. Podwyżka opłaty może sprawić, iż produkcja niektórych napojów stanie się nieopłacalna, co przełoży się na mniejszy skup owoców.

Organizacje branżowe wskazują też na kolejny problem: brak analizy skutków ekonomicznych. Projekt nowelizacji został skierowany do prac legislacyjnych bez żadnych szczegółowych wyliczeń dotyczących wpływu na zatrudnienie, kondycję finansową firm czy sytuację całego sektora rolno-spożywczego. Konfederacja Lewiatan w swojej opinii nazwała planowaną podwyżkę „nieuzasadnioną” i ostrzegła, iż tak krótkie vacatio legis (zaledwie kilka tygodni między uchwaleniem a wejściem w życie) uniemożliwi firmom przygotowanie się do zmian.

Budżet zamiast zdrowia publicznego?

Ministerstwo Finansów nie ukrywa, iż jednym z celów podwyżki są dodatkowe wpływy do budżetu. Według rządowych szacunków w 2026 roku podniesiona opłata cukrowa może przynieść choćby 1,3 miliarda złotych dodatkowych dochodów. To poważna kwota w czasach rosnącego deficytu budżetowego i potrzeby finansowania licznych programów socjalnych.

Problem w tym, iż dotychczasowe doświadczenia z podatkiem cukrowym pokazują, iż deklarowane cele prozdrowotne zostają gwałtownie zepchnięte na drugi plan. Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie z realizacji celów podatku cukrowego za lata 2021-2023 wykazała, iż wpływy przekraczające 4,5 miliarda złotych trafiły do ogólnej puli budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie wyodrębniono z nich środków specjalnie przeznaczonych na walkę z otyłością, profilaktykę chorób cywilizacyjnych czy edukację żywieniową.

W praktyce pieniądze z podatku cukrowego zasiliły bieżące potrzeby NFZ, w tym podwyżki płac dla personelu medycznego i utrzymanie systemu ochrony zdrowia. Co więcej, NIK stwierdziła, iż brakuje systemu monitorowania skuteczności opłaty w zakresie zmiany nawyków żywieniowych Polaków. Nie ma badań pokazujących, czy Polacy rzeczywiście piją mniej słodzonych napojów, czy może po prostu wydają na nie więcej pieniędzy, zachowując te same przyzwyczajenia.

Eksperci zdrowia publicznego przyznają, iż sam podatek, bez towarzyszących mu działań edukacyjnych, programów profilaktycznych i realnych inwestycji w promocję zdrowego stylu życia, ma ograniczoną skuteczność. Doświadczenia innych państw pokazują, iż najlepsze rezultaty przynosi połączenie instrumentów fiskalnych z kampaniami społecznymi, ograniczeniem reklamy produktów wysokocukrowych skierowanej do dzieci oraz lepszym oznakowaniem żywności.

Handel przygraniczny zyska, polscy producenci stracą

Podwyżka podatku cukrowego może mieć jeszcze jeden nieprzewidziany skutek – rozwijający się handel przygraniczny. Już teraz w miejscowościach przy granicy z Niemcami i Czechami widać, iż Polacy robią zakupy po drugiej stronie granicy, gdzie ceny napojów są niższe mimo wyższych płac. Po wprowadzeniu nowych stawek różnica cenowa może sięgnąć choćby 2 złotych na litrze dla niektórych produktów.

Dla mieszkańców przygranicznych terenów wyjazd do supermarketu po niemieckiej lub czeskiej stronie to kwestia kilkunastu minut. W praktyce oznacza to, iż polski budżet może stracić część przewidywanych wpływów, a polscy producenci i sklepy – klientów. To zjawisko dobrze znane z polityki akcyzowej na papierosy czy alkohol, gdzie różnice podatkowe między krajami prowadzą do rozwoju szarej strefy i legalnego handlu transgranicznego.

Branża napojowa zwraca też uwagę na konkurencyjność eksportową. Polscy producenci, którzy sprzedają swoje produkty za granicą, będą musieli konkurować z firmami z państw o niższych obciążeniach fiskalnych. Wyższe koszty produkcji w Polsce mogą sprawić, iż część zamówień przeniesie się do zakładów w innych państwach UE.

Producenci poszukają luk, konsumenci zapłacą rachunek

Wprowadzenie podatku cukrowego w 2021 roku wywołało falę zmian w branży. Producenci masowo zaczęli obniżać zawartość cukru w napojach, zastępując go słodzikami. Na rynku pojawiły się dziesiątki wariantów „Zero” i „Light”. Wiele klasycznych napojów miało obniżoną zawartość cukru do granicznych 4,9 grama na 100 mililitrów, żeby uniknąć opłaty zmiennej.

Inną strategią było wykorzystywanie zwolnień dla napojów z wysoką masą sokową. Producenci dodawali do swoich produktów sok, żeby zmieścić się w przedziale powyżej 20 procent i uzyskać preferencyjne traktowanie podatkowe. Na rynku pojawiły się też dziwaczne hybrydy – napoje, które teoretycznie były sokami, ale w praktyce kilka różniły się od gazowanych lemoniad.

Teraz, po podwyżce stawek, producenci znów będą szukać sposobów na optymalizację kosztów. Możliwe scenariusze to dalsze zmiany receptur, przesunięcie części produkcji do kategorii napojów mniej obciążonych podatkowo, a także – co nieuniknione – podniesienie cen. Analitycy rynku przewidują, iż w pierwszych miesiącach 2026 roku dojdzie do gwałtownych ruchów cenowych, a sieci handlowe będą próbowały rozłożyć podwyżki w czasie, żeby nie spowodować zbyt dużego szoku wśród klientów.

Interesującym aspektem jest strategia parytetu cenowego, którą stosują wielcy producenci. Klasyczna cola i cola zero kosztują tyle samo w sklepie, mimo iż opłata cukrowa jest różna. Po podwyżce ta różnica wzrośnie, co oznacza, iż producenci mogą zwiększyć marżę na wersjach „Zero” o kilkadziesiąt groszy, utrzymując jednolitą cenę półkową dla obu wariantów. To sposób na częściowe zrekompensowanie sobie kosztów podwyżki podatku.

Czy Polacy będą zdrowsi?

Kluczowe pytanie brzmi: czy podwyżka podatku cukrowego rzeczywiście poprawi zdrowie Polaków? Otyłość to poważny problem – według danych NFZ w 2019 roku dotyczyła prawie dwóch trzecich dorosłych. Koszty leczenia otyłości i jej konsekwencji zdrowotnych, takich jak cukrzyca typu 2, choroby serca czy nadciśnienie, sięgnęły w 2022 roku 36 miliardów złotych.

Doświadczenia innych państw są mieszane. W Wielkiej Brytanii podatek cukrowy wprowadzony w 2018 roku doprowadził do masowej reformulacji napojów – producenci obniżyli zawartość cukru, żeby uniknąć wyższych stawek. Badania Uniwersytetów Cambridge i Oxford wykazały spadek sprzedaży napojów o wysokiej zawartości cukru. W Meksyku z kolei podatek zmniejszył zakupy słodzonych napojów o 7,6 procent w pierwszym roku i 9,7 procent w drugim.

Jednak są też przykłady negatywne. W Danii podatek od cukru i tłuszczów nasyconych został wycofany po zaledwie roku funkcjonowania z powodu rozwoju handlu przygranicznego i protestów konsumentów. W Norwegii podobne rozwiązanie również nie przyniosło oczekiwanych rezultatów zdrowotnych.

Polscy eksperci zdrowia publicznego podkreślają, iż podatek to tylko jeden z elementów szerszej strategii. Bez towarzyszących działań edukacyjnych, ograniczenia reklamy niezdrowych produktów, lepszego oznakowania żywności i realnych inwestycji w profilaktykę, sam wzrost cen może okazać się niewystarczający. Co więcej, jeżeli zebrane środki nie są przeznaczane bezpośrednio na programy zdrowotne, trudno mówić o realnej polityce prozdrowotnej.

Ustawa w Sejmie, podwyżka za kilka tygodni

Projekt nowelizacji ustawy o zdrowiu publicznym oraz ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych został przyjęty przez Radę Ministrów i skierowany do Sejmu. jeżeli parlamentarzyści uchwalą go bez zmian, a prezydent podpisze, nowe stawki zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2026 roku.

Branża krytykuje błyskawiczne tempo prac legislacyjnych. Od momentu opublikowania projektu do wejścia w życie przepisów może minąć zaledwie kilka tygodni. To za mało, żeby producenci mogli odpowiednio przygotować się do zmian – zaktualizować systemy rozliczeniowe, przeliczyć koszty produkcji, renegocjować kontrakty z sieciami handlowymi czy zmienić receptury.

Konfederacja Lewiatan w swojej opinii podkreśliła, iż mapa drogowa podwyżek akcyzy na alkohol została uchwalona w 2021 roku z sześcioletnim wyprzedzeniem, właśnie po to, żeby zapewnić przewidywalność funkcjonowania branż. W przypadku podatku cukrowego rząd zdecydował się na błyskawiczne wprowadzenie zmian, co jest sprzeczne z zasadami dobrej legislacji.

Dla konsumentów początek 2026 roku oznacza konkretny wzrost wydatków na codzienne zakupy. Rodzina, która regularnie kupuje napoje gazowane, soki i energetyki, może odczuć różnicę na poziomie kilkudziesięciu złotych miesięcznie. To może wydawać się kilka w skali pojedynczego gospodarstwa domowego, ale w skali całego kraju to miliardy złotych wypływające z portfeli obywateli prosto do budżetu państwa.

Pytanie, czy te miliardy rzeczywiście zostaną wydane na poprawę zdrowia publicznego, czy po prostu znikną w ogólnej puli NFZ, finansując bieżące potrzeby systemu – pozostaje otwarte. Doświadczenia ostatnich czterech lat nie napawają optymizmem.

Idź do oryginalnego materiału