Szok na granicy! Obywatele przejmują kontrolę, bo państwo zawiodło. Tusk milczy, Niemcy łamią prawo
Coraz więcej obywateli i niezależnych organizacji decyduje się na działania, które jeszcze kilka miesięcy temu wydawały się nie do pomyślenia. Na granicy z Niemcami zaczynają działać społeczne patrole – zarówno po polskiej, jak i holenderskiej stronie. Powód? – Niemcy nielegalnie podrzucają migrantów, przez cały czas nielegalnie przerzucają imigrantów do sąsiednich państw, mimo iż ich własne sądy uznały ten proceder za bezprawny.
Czy tunel w Świnoujściu może zostać zalany? Tego nikt się nie spodziewał podczas ulewy… – Film
Społeczna kontrola zamiast państwowej
Mieszkańcy regionów przygranicznych mówią wprost: państwo nie działa, więc muszą wziąć sprawy w swoje ręce. Ponieważ Niemcy nielegalnie podrzucają migrantów, organizacje obywatelskie dokumentują przypadki, w których niemiecka policja lub służby migracyjne pozostawiają cudzoziemców w lasach lub na parkingach po stronie Polski, Czech, Holandii czy Belgii.
-
„Nie jesteśmy rasistami ani ekstremistami. Po prostu chcemy, by prawo było przestrzegane. Nasze kraje nie są niemieckim śmietnikiem” – mówi jeden z działaczy holenderskiej organizacji społecznej z regionu Limburgii.
Podobne zdanie wyrażają Polacy z okolic Zgorzelca, Gubina i Świnoujścia. W mediach społecznościowych przybywa relacji z granicy – nagrań, zdjęć i relacji na żywo, które pokazują jak niemieckie służby „pozbywają się problemu”, łamiąc międzynarodowe przepisy azylowe. Dlatego coraz głośniej mówi się, iż Niemcy nielegalnie podrzucają migrantów.
Wyrok niemieckiego sądu niczego nie zmienił
Niemiecki sąd administracyjny orzekł kilka miesięcy temu, iż przerzucanie imigrantów do innych państw bez ich zgody i bez przestrzegania procedur Dublina jest nielegalne. Mimo to proceder – Niemcy nielegalnie podrzucają migrantów – trwa. W opinii wielu komentatorów jest to cicha zgoda Berlina na pozbycie się nadwyżki przybyszów, szczególnie z Afryki i Azji.
Polityczna cisza. Tusk wciąż milczy
Choć temat od tygodni elektryzuje opinię publiczną i wywołuje protesty społeczne, Donald Tusk milczy. Rząd nie podejmuje żadnych zdecydowanych kroków, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogranicza się do lakonicznych komentarzy, iż „sprawa jest monitorowana”.
– To nie są działania monitorujące, tylko pasywność i przyzwolenie na bezprawie – mówi były funkcjonariusz Straży Granicznej.

Granica pod kontrolą
Opozycja grzmi, iż polski rząd ulega presji Berlina i nie broni interesów obywateli. – Premier Tusk bardziej martwi się opinią niemieckich mediów niż bezpieczeństwem własnego kraju – komentuje jeden z posłów Konfederacji.
Nowy podział Polski? Urzędnicy na długi weekend, reszta do roboty w niedzielę!”
Holendrzy i Polacy ramię w ramię
Co zaskakujące, nie tylko w Polsce dochodzi do oddolnych działań obywatelskich. W Holandii powstały już grupy, które monitorują granicę z Niemcami i zgłaszają każde nielegalne przekroczenie służbom krajowym. Holenderskie media biją na alarm: „Niemcy eksportują swój problem imigracyjny do nas”.
Czy Unia Europejska zareaguje?
Na razie Komisja Europejska nie zabrała głosu w sprawie ewidentnych naruszeń prawa przez Niemcy. Eksperci prawa unijnego przypominają jednak, iż procedury azylowe i deportacyjne są ściśle określone, a każda samowolna deportacja — zwłaszcza poza wiedzą państwa przyjmującego — może być traktowana jako naruszenie suwerenności.
Granica państwowa czy prywatna inicjatywa?
Pytanie, które coraz częściej stawiają sobie mieszkańcy terenów przygranicznych, brzmi: czy państwo jeszcze istnieje, jeżeli to obywatele muszą go zastępować?
– Nie jesteśmy przeciwko uchodźcom. Jesteśmy za przestrzeganiem prawa – podkreślają organizatorzy patroli.
Coraz więcej osób deklaruje gotowość do wzięcia udziału w społecznych kontrolach i dokumentowaniu procederu. Pojawiają się też głosy, iż jeżeli rząd nie zareaguje, może dojść do eskalacji – samodzielnego zatrzymywania pojazdów, blokad dróg i protestów pod niemieckimi konsulatami.
Zalewają Świnoujście mimo zimna i deszczu – co tak ciągnie Niemców nad polskie morze?