Najemnik Horatiu Potra wezwał żołnierzy i obywateli do chwycenia za broń po tym, jak skrajnie prawicowemu kandydatowi Calinowi Georgescu zakazano startu w majowych powtórzonych wyborach prezydenckich w Rumunii, podały lokalne media.
Zgodnie z wiadomościami uzyskanymi przez rumuński kanał informacyjny Digi24 Potra wysłał notatki głosowe do grupy swoich zwolenników na WhatsAppie w niedzielę wieczorem, wzywając do zbrojnej akcji wojska, wyraźnie nawołując żołnierzy do wyjścia z bronią i aresztowania „tych, którzy przeprowadzili zamach stanu”.
— Zwołajcie swoich kolegów i przyjaciół i ruszajcie do walki, chłopcy!— powiedział Potra. — jeżeli my nie jesteśmy w stanie czegoś zrobić, to kto to zrobi? Idźcie do swoich miast, idźcie do Bukaresztu, z kosami, widłami i siekierami
Dodał, iż „przewrót globalistów trwa” i „teraz cała Rumunia musi się zagotować”. Potra odnosił się do niedzielnej decyzji rumuńskiego Centralnej Komisji Wyborczej o zablokowaniu Georgescu możliwości ubiegania się o prezydenturę w maju.
Biuro stwierdziło, iż Georgescu naruszył rumuńskie zasady wyborcze, pojawiając się znikąd i wygrywając pierwszą turę głosowania prezydenckiego w listopadzie ubiegłego roku, częściowo dzięki niezwykle udanej kampanii na TikToku. Trybunał Konstytucyjny unieważnił później jego zwycięstwo, wskazując na niezadeklarowane finansowanie kampanii i nieuczciwe wykorzystanie technologii cyfrowych, a domniemana rosyjska operacja miała wpływ na wynik. Georgescu odwołał się od decyzji biura.
Krótko po niedzielnym ogłoszeniu decyzji dziesiątki zwolenników Georgescu starło się z policją w centrum Bukaresztu, rzucając kamieniami, petardami i butelkami oraz raniąc kilku policjantów, którzy odpowiedzieli na zamieszki gazem łzawiącym.
Miliarder technologiczny Elon Musk i inni sojusznicy prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa dołączyli do chóru, potępiając wykluczenie Georgescu jako niedemokratyczne i „szalone”.
Potra, były lider grupy najemników, która działała w Afryce, został zatrzymany pod zarzutem posiadania broni i publicznego podżegania w grudniu po rzekomym planowaniu zamieszek w stylu 6 stycznia w kraju po unieważnieniu pierwszych wyborów prezydenckich.
