Obsesja Humpty Dumpty

niepoprawni.pl 1 miesiąc temu

Skąd owa obsesja się wzięła? Ano z tego, iż gwałtownie zrozumieliście, iż nie macie wiedzy, by ze mną polemizować, a po drugie z wściekłości, iż co chwila przyłapuję Was na ordynarnych błędach faktograficznych. Rezultat jest taki, jak zawsze - skoro nie da się ze mną wygrać argumentacyjnie, pisze się o mnie, a nie o tym, co napisałem. To jest przedszkole, towarzyszu Rusku.

Podejrzenia o putinowską agenturalność domorosłego stratega tow. X (pełna ksywa to xiazeluka) są jak najbardziej uzasadnione. Dziwoląg ów zabłysnął bowiem już dość dawno uważając, iż we Wrześniu’39 polska armia powinna schować się przed niemieckim Wehrmachtem za kałużami

Obrona kordonowa, zastosowana w 1939 roku, została zweryfikowana negatywnie w praktyce. Rozciągnięte wzdłuż granic polskie armie nie były w stanie powstrzymać przełamań. Przykładowo osamotniona 7 DP otrzymała nierealne zadanie obrony rejonu Częstochowy w oderwaniu od reszty jednostek Armii Kraków na styku z Armią Łódź. Rezultat był oczywisty - w ciągu trzech dni 7 DP została okrążona i zniszczona, tylko niedobitkom udało się wycofać.

Niczego dziwnego w koncepcji oparciu obrony o linię rzek nie ma - to standardowe rozwiązanie strategiczne, odrzucone w 1939 z powodów politycznych i psychologicznych, a nie wojskowych. Niemniej nieuk przez cały czas nie przyswoił sobie informacji, iż choćby nieszczęsny plan Z zakładał wycofanie się po bitwie granicznej właśnie na linię wielkich rzek... Czyli dziwolągami oraz sowieckimi agentami zatem byli Rydz-Śmigły, sztabowcy plan Z układający czy choćby gen. Rómmel, który założenia planu Z krytykował.

O co nieukowi chodzi z tymi "kałużami"? Otóż wyczytał, iż latem 1939 roku stany wód w Wiśle były niskie i wysnuł z tego wniosek, iż oparcie się o rzeki byłoby błędem, bo Szkopy by sobie przez nie dowolnie przechodzili. Nieuk nie rozumie przez cały czas - bo już mu to wyjaśniłem - iż bierze fakt z września ignorując okoliczność, iż założenia planu obronnego sformułowano w marcu. Kto w marcu mógł przypuszczać, iż za pół roku sytuacja hydrograficzna będzie niekorzystana?

co dodatkowo okrasił tezą, iż 17 września 1939 r. Polski już nie było

Sowiecki agent Hamski Dupny nie potrafi zrozumieć prostych zdań w języku polskim (nic dziwnego, to Rusek). Napisałem, iż do 17 września wojna była już przegrana, praktycznie cały kraj zajęty przy kilku izolowanych, okrążonych punktach, a ostatnie większe zgrupowanie polskich wojsk rozpoczynało bitwę pod Tomaszowem Lubelskim. Czyli nie "Polski już nie było", ale "Polska już wojnę przegrała". Zresztą - nie trzeba mi wierzyć na słowo. Niech każdy zerknie na linię frontu z 17 września i sam wyciągnie wnioski.

Ergo – sowieci nie zaatakowali Polski, ale „przynieśli wolność” jęczącym pod (polskim) pańskim butem Białorusinom i Ukraińcom.

Konkluzja idiotyczna, ponieważ niepowodzenia na froncie nie oznaczają zniknięcia państwa. 17 września, choć wojna była przegrana, przez cały czas toczyły się walki, w granicach RP znajdowały się najwyższe władze, do kapitulacji nie doszło. Wszystkie obowiązujące wówczas traktaty międzynarodowe na czele z paktem o nieagresji z 1932 roku wykluczały pretekst, jakim posłużył się Potiomkin w rozmowie z Grzybowskim. Teza o "rozpadzie państwa polskiego" potrzebna była Sowietom jedynie jako listek figowy, towarzysz Stalin lubił mieć porządek w papierach, zawsze o pretekst potrafił się zatroszczyć.

czywiście ani słowa o pakcie Hitler-Stalin (popularnie zwanym Ribbentrop-Mołotow), który był faktyczną przyczyną wybuchu II wojny światowej. Zatem mamy pełną zbieżność z powojenną propagandą sowiecką oraz… tezami Putina.

Ani słowa o pakcie z 23 sierpnia przy okazji omawiania formułowania planu Z w marcu. Ponownie sowiecki funkcjonariusz zarzuca Rydzowi-Śmigłemu i jego sztabowi brak wiedzy o wydarzeniach, które nastąpią za pół roku.

I tak w tekście z 29 lipca 2009 r. pisze o rzekomo... powszechnym alkoholizmie wśród Powstańców. Dla wykazania tej tezy dobiera sobie cytaty zupełnie jak jakiś świecki Świadek Jehowy, pomijając kontekst.

No to podajcie ten kontekst, towarzyszu. Ale mnie załatwicie.

Komentarze są bezlitosne dla samozwańczego herstoryka:

Luka, jesteś lewackim cymbałem…

Pan tak dobrał cytaty, iż powstał fałszywy obraz itd.

Powyższe przykładowe komentarze rzeczywiście są bezlitosne - dla ich autorów. Zamiast spierać się na gruncie faktów, rozwścieczeni komentatorzy są zdolni jedynie do wyzwisk i bezpodstawnych oskarżeń. Bardzo by chcieli mnie zagiąć merytorycznie, no ale od chcenia wiedzy nie przybywa. Stąd ta niepohamowana złość. Nieuk Hamski Dupny robi zresztą dokładnie to samo.

Ale uwaga – to jest prawdopodobnie jedyny tekst, w którym tow. x powołuje materiał źródłowy.

Bezczelne kłamstwo bazujące prawdopodobnie na przeświadczeniu, iż nikomu nie chce się sprawdzić, iż źródła podaję regularnie. choćby w kontrze do sporu o "kałuże" nieuk Hamski Dupny otrzymał odnośnik źródłowy, ale przez cały czas kłamie, iż koncepcja oparcia obrony o linię wielkich rzek jest moim dziwacznym wymysłem.

Tak naprawdę ten renegat ukrywa faktyczne źródła, z których korzysta.

Kolejne kłamstwo.

Natomiast cała reszta jego ordynarnych bluzgów antyPowstaniowych to efekt lektury dziełka niejakiego Piotra Zychowicza Obłęd '44 czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie .

Raczej odwrotnie. Czytając "Obłęd'44" wiele razy miałem wrażenie, iż to raczej Zychowicz odpisuje ode mnie. Moje wpisy krytyczne wobec awantury warszawskiej publikowane były wcześniej niż książka Zychowicza pojawiła się w sprzedaży.

Maksimum złej woli, wywlekanie mało znaczących epizodów i próba utworzenia na ich podstawie przesłania jakoś dziwnie będącego na rękę zarówno Rosjanom, jak i… Niemcom.

Fakty nie są stronnicze, towarzyszu. Fakty są takie, jakie są. Ludność cywilna w powstaniu przeżywała różne nastroje, w zależności od daty i miejsca. Kłamstwem jest twierdzenie, iż od początku do końca udzielała entuzjastycznego poparcia dla walki o miasto, co właśnie rekonstruuje się na podstawie pogardzanych przez sowieciarza Hamskiego Dupnego "mało znaczących epizodów". No, ale wymagać od dyletanta znajomości warsztatu historyka to jak oczekiwać, iż koń będzie latać.

Bo skoro za zniszczenie Warszawy odpowiadają określani pejoratywnymi epitetami konkretni Polacy to jakby mniejszą winę ponosili Sowieci czy też Niemcy.

Kto wszczął w Warszawie walkę? Niemcy, Sowieci czy Polacy? Reszta to już konsekwencje. jeżeli wznieca się w milionowym mieście powstanie, to trudno oczekiwać, iż realiach walk ulicznych obie walczące strony będą się cackać z cywilami i dbać o to, by szyby z okien nie wylatywały. Zresztą wizja zagłady nikomu wśród entuzjastów demolki Warszawy nie przeszkadzała: "Krew będzie się lała potokami, a mury będą walić się w gruzy". No, skoro takie były marzenia, to o co pretensje do Szkopów?

A zatem... nie możemy żądać żadnych reparacji z uwagi na znaczący współudział w tej „awanturze”!Tak właśnie brzmi prawdziwe przesłanie kocopałów zarówno Zychowicza jak i powielających je bez zastanowienia tekstów renegata X.

Znowu kłamiecie, towarzyszu sowiecki agencie. Ani Zychowicz, ani ja nie twierdzimy, iż reparacje nam się nie należą. Przeciwnie, reparacje są poważnym argumentem, którym należy Szkopów walić po łbach.

To jednak nie zmienia faktu, iż pod płaszczykiem troski o Substancję Narodu sączy antypolski jad, wyszydzając Patriotyzm.

Krytyka szaleńczych powstań i zachęta do pozytywistycznego bogacenia się Narodu to "antypolski jad", a wzywanie do zbiorowego samobójstwa i ruiny ekonomicznej to "patriotyzm". Ujawniliście się teraz jednoznacznie jako sowiecki agent.

I nieuk. Oto Wasze wpadki:

- pomyliliście 2 APanc. z 2 Apanc.Gw.

- wskazaliście cel "Bagrationa" na Odrze

- oceniacie wydarzenia z marca na podstawie wiedzy z września

- fałszywy podpis pod fotografią sowieckich czołgów

- nie przyjmujecie do wiadomości porażki sowieckiej w bitwie pancernej na przedpolach Warszawy

- bezmyślne powtarzanie bajki o "513 zniszczonych czołgach i działach pancernych" w powyższej bitwie

- błędne przekonanie, iż nazwa "T-34-85" pojawiła się w latach 70.

Itd. itp. Ktoś może powiedzieć, iż to drobiazgi. Otóż nie. To dowód na brak wiedzy. Ktoś, kto choćby liznął zagadnienia militarne II wojny światowej wiedziałby bez sprawdzania, iż Niemcy nie mogły utracić 513 pojazdów pancernych w jednej bitwie, ponieważ to więcej, niż w tamtym okresie miały na stanie cztery dywizje pancerne. To elementarne. I to Was demaskuje. Co gorsza - do swoich błędów nie chcecie się przyznać choćby wówczas, gdy otrzymacie na złotej tacy dowód jak w przypadku zdjęcia rzekomo ilustrującego sowieckie czołgi 17 września.

Z braku wiedzy wynikają kłamstwa - a kłamiecie jak najęci.

Idź do oryginalnego materiału