Obrzydzanie euro. Symbole i emocje biorą górę nad ekonomią

3 tygodni temu

Ten sondaż uważam za miarodajny, choć jednocześnie za zbędny. Bo czemu on ma służyć, poza dostawą kolejnej porcji amunicji dla ideologicznych przeciwników euro, bazujących na ignorancji Polaków?

Obrzydzanie euro. „Złotówka to narodowa świętość”

Od początku, czyli naszego wejścia do unii, dyskusja wokół europejskiej waluty obraca się wokół emocji i symboli („złotówka to narodowa świętość”, itp., itd.). A nie rzeczowych argumentów, opartych o wiedzę ekonomiczną. Może dlatego, iż jej brak jest u nas zastraszający. Jak można dyskutować o plusach lub minusach przyjęcia euro, kiedy 80 proc. Polaków uważa, iż nie płaci żadnego podatku akcyzowego, co czwarty w ogóle nie słyszał o VAT, a połowa nie wie, co oznacza słowo debet?

Jak w tej sytuacji tłumaczyć im np. ogólne korzyści gospodarcze z likwidacji ryzyka kursowego, czyli nieustannych wahań kursu złotówki wobec euro, co wpływa na koszty importerów i eksporterów? Choć akurat są rzeczy, które większość Polaków mogłaby zrozumieć bez większego problemu, jak choćby to, iż euro oznacza niższe i stałe raty kredytów hipotecznych. Na przykład na 5, a nie 18 procent.

Straszenie euro

Ale u nas o euro się nie rozmawia, u nas się nim skutecznie straszy. Celuje w tym populistyczna prawica, posługując się kłamstwem i manipulacjami. M.in. iż euro oznacza wzrost cen i spadek poziomu życia. Ostatnio takim przykładem miała być Chorwacja, a propisowskie media się zachłystywały, jaką tam drożyznę spowodowało przyjęcie europejskiej waluty. Temat spadł już po miesiącu, kiedy okazało się, iż nic strasznego się nie stało, za to twarde dane pokazały choćby spadek inflacji!

Dlatego dziwi mnie nieustannie, dlaczego większość Polaków kupuje taką narrację. Przecież jeżdżą masowo po Europie, widzą, jak jest. I nie zastanawia ich, iż skoro to taka tragedia, to dlaczego kolejne kraje ustawiają się w kolejce do euro. My jednak wiemy swoje i już!

Zawsze mnie śmieszy, kiedy słyszę o zbiorowej mądrości narodu. Coś takiego nie istnieje, w przeciwieństwie, niestety, do zbiorowej głupoty. Historia świata jest pełna przypadków tej drugiej. I oby jednym z nich nie został kiedyś nasz upór, żeby trwać przy złotówce.

Czytaj też: Platforma zawaliła wybory samorządowe. Wróciły upiory partii Tuska

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału