Lila Rose, założycielka Live Action, największej organizacji pro-life w USA namawia do głosowania na Donalda Trumpa. Przez wiele miesięcy aktywistka potępiała zarówno dzieciobójczą agendę Partii Demokratycznej, jak i pro-aborcyjny zwrot kandydata Republikanów.
Rose należała do najostrzejszych krytyków Trumpa, odkąd Republikanin zapowiedział sprzeciw wobec zwiększania zakresu prawnego ochrony życia poziomie federalnym. Piętnowała jego poparcie dla aborcji farmakologicznej i procedury zapłodnienia pozaustrojowego w celu przyciągnięcia niezdecydowanych wyborców.
W rezultacie, kobieta przez wiele miesięcy była przedmiotem zaciekłych ataków ze strony zagorzałych zwolenników Trumpa.
Choć Rose wciąż pozostaje nieugięta w sprawie głosowania na Kamalę Harris, której kampanię określiła jako „najbardziej proaborcyjną w historii Ameryki”, w przededniu wyborów zapowiedziała jednak poparcie dla kandydatury Trumpa.
„W ciągu ostatnich kilku dni media, sojusznicy i przyjaciele pytali mnie, na kogo będę głosować 5 listopada. Będę głosować na Donalda Trumpa” – zapowiedziała na X.
„Miałam okazję spotkać się prywatnie z prezydentem Trumpem” – tłumaczyła Rose. „Rozmawialiśmy przez dwie godziny o naszych różnicach w sprawie aborcji” – dodała, przekonując, iż Republikanin wciąż liczy się ze zdaniem środowiska pro-life w USA.
„Kiedy wystarczająca liczba sojuszników pro-life wyraziła oburzenie i zagroziła wstrzymaniem głosu, Trump zmienił swoje stanowisko w sprawie 4. poprawki, która zalegalizowałaby aborcję do dziewiątego miesiąca ciąży w jego rodzinnym stanie Floryda” – przekonywała.
Rose wprost przyznała, iż w obecnej sytuacji pro-liferzy w Stanach Zjednoczonych są zmuszeni do wyboru „mniejszego zła”, które powstrzyma dzieciobójczą ofensywę tandemu Harris-Waltz. „Perspektywa tego, co Kamala Harris może zrobić w ciągu najbliższych czterech lat jako prezydent, jest zdecydowanie gorsza niż zapowiedzi Trumpa” – zauważyła. Jednocześnie zaapelowała do wszystkich, którzy głosują „przeciwko Harris”, aby nie rezygnowali z wywierania nacisku na polityków Partii Republikańskiej w sprawie ochrony życia.
Rose podzieliła się również gorzką refleksją na temat przyszłości Partii Republikańskiej, która „w kwestii życia i małżeństwa coraz bardziej przypomina Partię Demokratyczną”.
„Musimy kontynuować naszą walkę o zapewnienie szacunku dla ludzkiego życia w obu partiach politycznych i w całej naszej kulturze. Ochrona naszych dzieci nie może podlegać negocjacjom – przyszłość Ameryki zależy od przywódców, którzy chronią jej najsłabszych” – konkludowała.
Źródło: lifesitenews.com
PR