Białoruski tiktoker od miesięcy irytuje pracowników sklepów i restauracji. Do Straży Granicznej skierowano wniosek o wydalenie go z kraju. Wkurzający gnom „Crawly” to tiktoker, który wdarł się do polskiego Internetu kilka miesięcy temu. Początkowo uważano, iż streamer to ukraiński uchodźca, jednak niedawno okazało się, iż młody mężczyzna to obywatel Ukrainy białoruskiej narodowości. Szczerze? Wszystko jedno, mógłby być z Jamajki, Kambodży albo Czech – ważne jest to, jak wyglądają jego „występy”. Początkowo titoker zasłyną ze swojej kilkusekundowej obecności na potężnej transmisji live u iShowSpeeda (populary na całym świecie streamer), który w chwili nadawania na żywo przemierzał ulice Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie. Białorusin przebrany za małego krasnala w zielonym wdzianku wyzwał influecnera na pewnego rodzaju pojedynek, a ten na niego… naszczekał. To pokazuje, iż od pierwszych sekund „Crawly’ego” w internecie, nie można było spodziewać się czegoś ambitniejszego. Poziom twórczości tiktokera nigdy nie wzrósł, a raczej wciąż pikował w dół. Masowo zaczął nagrywać swoje odwiedziny w sieciówkach, gdzie wczołgiwał się do sklepu. Bardzo gwałtownie okazało się, iż polska młodzież stwierdziła, iż to świetny trend i zaczęła go masowo naśladować, co bardzo utrudniało pracę zwykłym ludziom. Tak wyglądają przykładowe „akcje” tego dziwaka: hey @MrBeast, your buddy „crawly” just crashed two random people’s cars on