Wbrew obietnicom rządu czas kontroli w mikrofirmach zamiast się skrócić, wydłuża się, a skarbówka coraz częściej sięga po czynności sprawdzające, które mogą trwać niemal bez końca. Choć zapowiadano, iż kontrole w najmniejszych firmach nie będą przekraczały 6 dni, rzeczywistość pokazuje co innego – przeciętna kontrola trwa w tej chwili aż 14 dni.
Fot. Shutterstock
Zgodnie z obecnymi przepisami czas kontroli w mikroprzedsiębiorstwach, czyli firmach zatrudniających mniej niż 10 osób i osiągających roczny obrót netto poniżej 2 mln euro, nie powinien przekraczać 12 dni roboczych rocznie. Limit ten jednak nie dotyczy m.in. kontroli zwrotu VAT czy dochodzeń w sprawach przestępstw skarbowych. Choć Ministerstwo Rozwoju i Technologii przygotowało projekt zmniejszający ten limit do 6 dni, prace nad dokumentem utknęły w fazie konsultacji.
Tymczasem dane pokazują, iż skarbówka coraz częściej wybiera czynności sprawdzające zamiast formalnych kontroli. W 2023 roku przeprowadzono 13 tys. kontroli podatkowych, ale aż ponad 2,2 mln czynności sprawdzających. Jak wskazują eksperci, są one mniej sformalizowane i mogą być prowadzone praktycznie bez ograniczeń czasowych. To z kolei budzi obawy o nadużycia i przeciążenie przedsiębiorców niekończącymi się procedurami.
Minister Rozwoju i Technologii, Krzysztof Paszyk, zapowiadał we wrześniu reformę, która miała zwiększyć transparentność i przewidywalność kontroli. Planowane zmiany miały wprowadzić m.in. możliwość przygotowania się przedsiębiorców do kontroli oraz likwidację niezapowiedzianych wizyt urzędników. Minister podkreślał, iż celem reform jest budowanie zaufania do przedsiębiorców i zmniejszenie ich obciążeń administracyjnych.
Resort obiecywał także wprowadzenie systemu monitorowania przebiegu kontroli, by zapewnić, iż są one zgodne z wytycznymi. Planowano także kampanię edukacyjną dla przedsiębiorców, która miała wyjaśniać nowe zasady. Jednak na konkretne zmiany przedsiębiorcy wciąż muszą czekać.
Obietnice o uproszczeniu i skróceniu procedur kontrolnych miały wejść w życie na początku przyszłego roku. Czy rzeczywiście przyniosą ulgę przedsiębiorcom, czy będą kolejnym niespełnionym postulatem? Jak sądzicie, czy te zmiany mają szansę poprawić sytuację małych firm?