Jacek Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wicepremier i minister aktywów państwowych, w rozmowie z Telewizją wPolsce24 zaproponował ideę stworzenia rządu technicznego, który miałby przełamać „fatalną sytuację wojny” politycznej w Polsce.
Jego słowa, choć pozornie brzmią jak wezwanie do współpracy i rozwiązania problemów kraju, budzą poważne wątpliwości co do intencji i realności takiego pomysłu. Zanim Sasin zacznie mówić o konieczności przełamania politycznego impasu, powinien najpierw rozliczyć się z własnych działań, które w czasie rządów PiS przyczyniły się do pogłębienia podziałów społecznych i chaosu gospodarczego. Jego propozycja wydaje się bardziej próbą politycznego PR-u niż rzeczywistą ofertą dla dobra Polski.
Sasin sugeruje, iż obecna sytuacja polityczna, którą nazywa „wojną”, uniemożliwia rozwiązywanie kluczowych problemów kraju. Twierdzi, iż rząd techniczny mógłby być odpowiedzią na ten kryzys, a moment na takie decyzje wymaga odpowiedniego „timingu”. Jednak jego słowa brzmią jak puste hasła, pozbawione konkretów. Czym miałby być ten rząd techniczny? Kto miałby go tworzyć? Jakie problemy konkretnie miałby rozwiązywać? Sasin nie precyzuje, co sprawia, iż jego propozycja jawi się jako populistyczny chwyt, mający na celu odwrócenie uwagi od bieżących porażek opozycji i jej braku spójnej strategii. Zamiast rzucać ogólnikowe idee, mógłby przedstawić realny plan, jak taki rząd miałby funkcjonować w podzielonym Sejmie.
Krytyka Sasina jest tym bardziej zasadna, iż jako jeden z prominentnych polityków PiS w dużej mierze odpowiada za obecny stan polskiej polityki. To za jego udziału w rządzie podejmowano decyzje, które polaryzowały społeczeństwo, jak choćby kontrowersyjne reformy sądownictwa czy centralizacja zarządzania aktywami państwowymi. Sasin, jako były minister aktywów państwowych, nadzorował sektor, w którym dochodziło do licznych niegospodarności – wystarczy wspomnieć fiasko organizacji wyborów kopertowych w 2020 roku, które kosztowało podatników dziesiątki milionów złotych, a ostatecznie się nie odbyły. Zanim zacznie mówić o „wspólnym rozwiązywaniu problemów”, powinien wyjaśnić, dlaczego jego własne decyzje prowadziły do marnotrawstwa publicznych pieniędzy i chaosu organizacyjnego.
Sasin w rozmowie sugeruje również, iż koalicja rządząca, w tym Trzecia Droga i Lewica, to jedynie „statyści” w spektaklu Donalda Tuska. Takie stwierdzenia mają na celu podważanie stabilności obecnego rządu, ale brzmią jak tania retoryka opozycyjna, która nie wnosi nic konstruktywnego. Zamiast krytykować koalicjantów Tuska, Sasin mógłby zaproponować, jak PiS zamierza współpracować z innymi siłami politycznymi, by rzeczywiście przełamać impas. Jego słowa o „kursie na wymianę Tuska” tylko potwierdzają, iż głównym celem jest polityczna rozgrywka, a nie dobro kraju. jeżeli Sasin naprawdę chce przełamać „wojnę” polityczną, powinien zacząć od refleksji nad tym, jak PiS przez osiem lat rządów eskalowało konflikty, zamiast szukać porozumienia.
Idea rządu technicznego, choć w teorii atrakcyjna, w polskich realiach wydaje się nierealna. Polska scena polityczna jest zbyt spolaryzowana, by partie o tak różnych programach mogły zgodzić się na wspólny, apolityczny rząd. Sasin, jako doświadczony polityk, powinien zdawać sobie z tego sprawę. Jego propozycja brzmi bardziej jak próba zagrania na emocjach wyborców, którzy są zmęczeni politycznymi przepychankami, niż jako realna alternatywa. Zamiast rzucać hasła, mógłby wyjaśnić, jak zamierza przekonać inne ugrupowania do współpracy i jakie konkretne problemy rząd techniczny miałby rozwiązywać – inflację, kryzys energetyczny, czy może reformę systemu ochrony zdrowia?
Jacek Sasin, proponując rząd techniczny, próbuje kreować się na polityka, który szuka zgody i rozwiązań. Jednak jego słowa są puste, a brak konkretów i wiarygodności podważa szczerość jego intencji. Zanim zacznie mówić o przełamywaniu „wojny” politycznej, powinien rozliczyć się z własnych błędów, takich jak niegospodarność czy decyzje pogłębiające podziały. Polska potrzebuje merytorycznej debaty i realnych propozycji, a nie kolejnych populistycznych haseł, które służą jedynie politycznemu PR-owi. Sasin, zamiast krytykować Tuska i jego koalicjantów, mógłby pokazać, jak PiS zamierza konstruktywnie działać dla dobra kraju.