O roli przypadku

niepoprawni.pl 7 godzin temu

Jesteśmy po wyborach. Mamy nowego prezydenta elekta. Jedni się cieszą, inni smucą. Chciałbym pisać o czymś innym niż bieżąca polityka. Co jest lepsze? Król i dziedziczne władanie czy demokracja i wybory na czas określony? Geny czy wybory? Co daje lepsze skutki? Czy zawierzyć pochodzeniu, iż dobry król spłodzi równie dobrego władcę, czy też wybierać sobie rządzących w powszechnym glosowaniu? Co bezpieczniejsze? Ślepa loteria na poziomie kwantowym, czy wybory mas ludzkich? Ludzi, którzy w większości się znają na tym, o czym decydują? Którzy są podatni na wpływy i manipulacje? Są niekompetentni. Paradoks demokracji. Co lepsze? Co gorsze?

Maszyna, która jest z definicji źle, czy wadliwie zbudowana nie może dobrze działać. Czy zdać się na ślepy los, czy na decyzję głupców? Zobaczmy, jak działają rodzinne, dynastyczne związki. Przykład: Filip IV Piękny (1268 - 1314) król Francji z dynastii Kapetyngów od 1285 roku. Jeden z najwybitniejszych władców Francji w jej długich dziejach. Przez całe panowanie Filip IV prowadził nieustanne i zwycięskie wojny. Pokonał angielskiego króla Edwarda I i praktycznie wyrzucił Anglików z Francji. Wielki sukces, bowiem spora część Francji była w dziedzicznym władaniu królów Anglii od czasów Eleonory Akwitańskiej (1122 - 1204). Podbił najbogatszą w ówczesnej Europie krainę – Flandrię - dzisiejsza Belgia i Holandia. Doprowadził do zjednoczenia Francji w granicach bardzo bliskich dzisiejszym. To samo dokonali królowie z dynastii Bourbonów w XVII wieku. Filip IV wyprzedził swoje czasy o 300 lat! Złamał potęgę baronów. Nazwać ówczesnych francuskich wielmożów, baronów – warchołami, to nic nie powiedzieć. Baronowie owszem, uznawali króla, ale jako pierwszego z równych. Poza tym uważali, iż mają święte prawo czynić w swoich włościach co im się podoba, w tym zawierać traktaty z ościennymi potęgami. Filip IV przekonał ich, iż będzie dla nich lepiej, jeżeli będą jego słuchać. Miał mocne argumenty. Biada tym, co nie byli posłuszni.

Filip IV uczynił z Francji super potęgę w Europie. Otoczył Francję wieńcem zamków, by zabezpieczyć jej granice. Mocarstwowa polityka: wojny, armie, budowy fortec, wymagały mnóstwa złota. Jak zawsze. Mocarstwo to bardzo kosztowny luksus. Filip IV nałożył wiele nowych podatków na chłopów, mieszczan a choćby wielmożów. Od dołu do góry drabiny społecznej, Francuzi klęli w głos króla i jego podatki. Niedługo mieli przekonać się, iż lepiej płacić na swoją armię niż na cudzą i iż rządy Filipa i jego podatki nie były takie złe. Filip IV nie zapomniał o obcych: obciążył wielkimi podatkami bogatych Żydów i lombardzkich bankierów. Gdy nie płacili, bez litości konfiskował ich majątki. Ale to było ciągle mało. Sięgnął więc do kieszeni kościoła nakładając podatki na duchowieństwo i wdając się w zajadły spór z papieżem Bonifacym III (panował: 1294 - 1303). Papież Bonifacy III miał choćby zamiar ekskomunikować Filipa IV, atoli nie zdążył, musiał bowiem uciekać z Rzymu po buncie miejscowych baronów. niedługo zmarł. W tych wydarzeniach Filip IV pewnie maczał swoje długie ręce. Filip IV zemścił się okrutnie. Po śmierci papieża, kazał wydobyć zwłoki Bonifacego III i spalić je na stosie jako heretyka!

Następnego papieża, Klemensa V (władał od 1306 - 1314), sprowadził do Francji i osadził w Awinionie. Rzekomo, by zapewnić mu bezpieczeństwo, w istocie by kontrolować papiestwo. Z woli Filipa IV zaczęła się tzw. niewola babilońska (czy awiniońska) papiestwa (1307 - 1377), która przyniosła wielkie szkody papiestwu i całemu kościołowi katolickiemu, ale dla Francji niosła wielkie korzyści. Jeden z niewielu jasnych punktów w tragicznych dla Francji dziejach XIV wieku.

Następnie Filip IV skupił swą uwagę na zakonie templariuszy. Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona został utworzony w Jerozolimie w 1118 roku po to, by chronić chrześcijańskich pielgrzymów. Tworzyli go rycerze pochodzący głównie z Francji był niejako „francuskim” zakonem. Ich konkurenci i rywale - Joannici to był zakon „włoski”, zaś aż za dobrze nam znani Krzyżacy – to zakon niemiecki. W dwa wieki później po upadku Jerozolimy i likwidacji państewek chrześcijańskich w Ziemi Świętej, rycerze templariusze z Zakon Ubogich Rycerzy skupili się na międzynarodowym handlu i finansach - pożyczaniu możnym i bogatym - tworząc pierwszy w dziejach ponad narodowy koncern czy trust finansowo - handlowy. Tylko ten przymiotnik: Ubogi już nie pasował, albowiem Templariusze słynęli ze swoich legendarnych bogactw. Jednym z ich największych dłużników był król Francji Filip IV. Templariusze mieli się przekonać, jak niebezpieczne jest pożyczanie złota władcom. Filip ani myślał spłacać długi. Przeciwnie zamarzył o skarbach templariuszy. W porozumieniu z papieżem Klemensem V oskarżył templariuszy o herezje. Doprowadził do kasacji zakonu.

Jednego dnia urzędnicy Filipa wkroczyli do wszystkich komandorii templariuszy we Francji aresztując najwyższych rangą rycerzy i szukając skarbów zakonu. Akcją przeciwko templariuszom dowodził najbliższy współpracownik, prawnik i doradca Filipa - Guillaume de Nogaret. Niestety, skarbce templariuszy okazy się być puste. Do dziś krążą legendy o ukrytych skarbach templariuszy, których szukają w całej Europie, również u nas. Nie wierzę w te legendy. Dlaczego? Filip IV staranie przygotowywał się do swoich działań. Kilkudziesięciu najważniejszych rycerzy zakonu, w tym wielki mistrz Jakub de Molay poddano wyrafinowanym torturom. Po pierwsze po to, by przyznali się do herezji i bluźnierstw. Po wtóre, by wyjawili miejsce ukrycia skarbów. Do tortur wybrano najlepszych mistrzów w swym zawodzie. W tych czasach byli wybitni fachowcy w dziedzinie zadawania mąk. Nikt nie wytrzyma takich męczarni. No może, jeden na dziesięć tysięcy. Skoro rycerze, w tym sam wielki mistrz, posłusznie przyznali się do herezji, to również wyjawiliby miejsca ukrycia skarbów, gdyby je znali. Owszem, jakieś drobne odpryski skarbów templariuszy gdzieś mogły pozostać ukryte, ale główne skarbce templariuszy okazały się być puste. Przykre rozczarowanie dla króla Francji, Filipa IV.

Inne wyjaśnienie. Templariusze, jak wszyscy finansiści dobrze wiedza, iż pieniądz zarabia, gdy krąży. Nie opłaca się trzymać złota w skrzyni. Trzeba je chronić, strzec, opłacać straż, to kosztuje, więc złoto traci na wartości. Przeciwnie pożyczone; złoto zarabia i się pomnaża. Tak czy siak, na skarbach templariuszy Filip IV się nie pożywił. Za to skryty dłużne i weksle mógł spalić w kominku. To samo uczynili z ulgą inni dłużnicy templariuszy w całej Europie. Zawsze to miło, gdy nie trzeba spłacać własnych długów, bo twoich dłużników powiedzmy oględnie - trafił szlag.

Jacques de Molay (ur. 1243), czyli Jakub de Molay, ostatni wielki mistrz zakonu templariuszy został spalony na stosie w Paryżu 18 lub 19 marca 1314 roku. Miał ponad 70 lat, piękny wówczas wiek, ale śmierć okrutną. Wcześniej odwołał przyznanie do herezji i bluźnierstwa jako wymuszone torturami. Egzekucję obserwował sam król Filip IV Piękny. Doszło wówczas do słynnego wydarzenia. Zanim płomienie objęły stos i wielki mistrz mógł jeszcze mówić, Jakub de Molay wykrzyczał swe przekleństwo, przepowiednię o swoich katach: Avant un an, je vous cite à paraître au tribunal de Dieu... (Rycerzu Wilhelmie, królu Filipie, papieżu Klemensie! Nim rok minie spotkamy się na Sądzie Bożym!). Rycerz Wilhelm to Guillaume de Nogaret - główny doradca króla, bezwzględnie mu oddany, nadzorował likwidację zakonu, aresztowania, tortury i kaźń templariuszy. Charakterystyczna była reakcja Filipa IV. Po spaleniu Jakuba de Molaya wyznał, iż polenił błąd. Dziwne wyznanie u tego władcy. Jaki błąd? Spytano ostrożnie.

- Powinien był kazać wyrwać mu język! – powiedział zimno.

Istotnie, niedługo król Filip i papież Klemens zmarli. Jednakże są dane, iż rycerz Wilhelm, to jest Guillaume de Nogaret, zmarł jeszcze przed egzekucją wielskiego mistrza. Jakby nie było, nie zmieni to legendy przekleństwa Jakuba de Molay, która zaczęła gwałtownie działać. niedługo po spaleniu wielkiego mistrza na dworze królewskim wychynął wielka afera, niby bomba i to bomba atomowa. Największy kryzys z dziejach korony francuskiej brzemienny w skutki dla całej Europy.

Warto tu powiedzieć jedną rzecz o królu Filipie IV. Nosił przydomek Piękny i rzeczywiście zdaniem współczesnych był wyjątkowo pięknym czy przystojnym mężczyzną. Do tego był królem Francji! I naprawdę lepiej było go słuchać. Ci, co mu się sprzeciwiali, gorzko kończyli swój żywot. Nie mogło być lepiej?! Swymi obyczajami Filip IV zdecydowanie odbiegał od rzeszy innych francuskich królów, którzy swój dwór, czy damy swego dworu traktowali jak królewski, chrześcijański harem. Filip miał jedną żonę, Joanne. Chyba naprawdę ją kochał i był jej wierny, tak gdy żyła, jak po jej śmierci w 1305 roku. Wyjątkowe u króla, zwłaszcza francuskiego króla.

Joanna urodziła mu siedmioro dzieci, z których troje zmarło w dzieciństwie. Zwyczajna sprawa w tych czasach. Czworo dożyło dorosłości i sięgnęło po korony. Trzech synów zostało po kolei królami Francji. Najstarszy to Ludwik X Kłótliwy, jakże charakterystyczny przydomek. Urodzony w 1289 Ludwik X panował po śmieci ojca w latach 1314 – 1316. Drugi syn: Filip IV Wysoki. Urodzony 1293, panował w latach 1316 - 1322. Wysoki od wzrostu. Najzdolniejszy władca z synów Filipa IV. Najmłodszy syn: Karol IV, Piękny (1294 - 1328). Panował sześć lat, 1322 -1326. Karol nosił przydomek Piękny, ale tylko to łączyło go z ojcem. Osobista uroda. Karol był tępy, uparty, mściwy. Słaby i wpływowy. Zawsze musiał mieć kogoś, kto nim rządził. Trzech króli w ciągu 14 lat. Jeden panuje dwa lata, dwaj po sześć lat. W sumie jakby trzech prezydentów z kadencją około pięciu lat.

Czwarte dziecko Filipa, córka Izabela Francuska. Urodzona w 1295 roku, został wydana za Edwarda II z rodu Plantagenet. Jako królowa Anglii panowała w latach 1307 - 1328. Wymarzony mariaż dynastyczny. Jedyna córka króla Francji – Izabela wychodzi za mąż za syna i następcę króla Anglii - Edwarda. Zostaje królową Anglii. To wielki plus. Minusy? A jakże! I w rodach królewskich trafiają się kłopoty i bywają czarne owce. I czarne noce. Edward II spłodził z samozaparciem czwórkę dzieci z Izabelą po czym odmówił spełniania obowiązków małżeńskich. Bardziej interesowali go piękni i młodzi chłopcy. Taka angielska tradycja. Edward II był słabym, ulegającym wpływom i swym męskim „ukochanym” władcą. Faworyci Edwarda faktycznie rządzili Anglią. Niebezpieczna słabość przy tak mocnej kobiecie jak Izabela. Wyczekała odpowiedniego czasu i nalazłszy adekwatnego kochanka – był to baron Roger Mortimer - Izabela urządziła zamach stanu we wrześniu 1326 roku. Uwięziła Edwarda II i jego aktualnego faworyta. Po okrutnych torturach faworyt został ścięty w Tower, a Edwarda II uwieziono w jednym z zamków. Zmuszono go do abdykacji na rzecz syna – Edwarda III. Po czym, w roku 1317, Edwarda II zamordowano z polecenia Izabeli i jej kochanka Mortimera.

Anglicy nazwali Izabelę Wilczycą z Francji. Ze wszystkich synów Filipa, Izabela okazał się być najlepszym władcą. Niestety dla Francji, królową Anglii. Wróćmy do wydarzeń z 1314 roku i największego skandalu w dziejach Francji. niedługo po spaleniu Jakuba de Molay wybuchł wielki skandal na dworze królewskim zwany Aferą z Wieży Nesle. Żony trzech synów Filipa: Małgorzata Burgundzka – żona Ludwika, Blanka Burgundzka – żona Karola oraz Joanna Burgundzka – żona Filipa dopuściły się zdrady i cudzołóstwa z giermkami, braćmi Gautier i Filip d'Aunay. Cudzołóstwo czy orgie miały mieć miejsce w wieży Nesle, w pobliżu Luwru. Zdradę wykryła i udowodniła ojcu Izabela. Z pewnością bardzo lubiła swoje bratowe.

Dla Filipa Pięknego był to ogromny wstrząs. Polecił wszcząć śledztwo. Giermków Gautiera i Filipa aresztowano i poddano torturom. Wyśpiewali wszystko jak na świętej spowiedzi. Wykazano cudzołóstwo Małgorzaty i Blanki. Joanno oczyszczono z zarzutu zdrady, ale wykazano, iż wiedziała o postępkach bratowych i im pomagała. Być może to jej mąż - Filip, zdając sobie sprawę z konsekwencji, pociągnął za sznurki, „uwierzył w jej niewinność” i ocalił żonę i swoją pozycję. Gautiera i Filipa d'Aunay skazano na okrutną śmierć. Kaci podczas publicznej egzekucji ku euforii gawiedzi obcięli im przyrodzenia, potem obdarli żywcem ze skóry, na koniec ścieli. Byli to jednak szlachcice. Bracia d'Aunay powinni byli wiedzieć, iż orgie z księżniczkami mogą się bardzo, ale to bardzo źle skończyć. Małgorzatę i Blankę, jak ladacznice ogolono na łyso i uwięziono w zamkach - więzieniach do końca ich dni na chlebie i wodzie.

Aferą z Wieży Nesle to to trzęsienie ziemi francuskiej monarchii. Filip IV Piękny decydując się na ujawnienie afery i publiczną egzekucje giermków fatycznie zakończył panowanie dynastii Kapetyngów, która od trzech stuleci rządziła Francją. Wykazany wieloletni nierząd synowych podważył pracowite pochodzenie i prawo do trony dzieci Ludwika i Małgorzaty oraz Karola i Blanki. Filip i Joanna mieli tylko córki. Dlatego po Filipie IV kolejno na tron Francji wchodzili jego synowie, a bracia: Ludwik, Filip i Karol. Prawdziwy problem nastąpił po śmierci ostatniego z nich Karola IV w roku 1328. Karola IV trzykrotnie żonaty, ale miał same córki. Gdy umierał, jego ostania żona była w zaawansowanej ciąży. Poczekano na rozwiązanie. Urodziła się dziewczynka. Powstał problem: kto ma objąć tron Francji? Parowe, czyli równi królowi wielcy baronowie mieli wielki kłopot i ból głowy.

Swoje roszczenie przedstawiła Izabela Francuska, Wilczyca z Francji, w imieniu swego syna Edwarda III. Argumentowała prosto. Jest córką Filipa IV, a Edward jej synem, a więc wnukiem Filipa. Zatem to Edward III jest prawowitym dziedzicem Filipa IV. Edward III powinien objąć tron Francji i w jednej osobie połączyć królestwa Anglii i Francji.

Na to francuscy baronowie nie mogli się zgodzić. Powołali się formalnie na prawo salickie. Któryś z uczonych a usłużnych prawników wynalazł ten casus ze starych roczników. Zgodnie z prawem salickim dziedzicznie tronu francuskiego zachodzi zawsze po linii męskiej. Co wykluczało Izabelę i jej syna Edwarda. Posłowie angielscy mieli zasadne pytanie:

- Czy królowie Francji nie rodzą się z kobiet?

Ich protesty spokojnie pominięto. Baronowie wielce z siebie zadowoleni królem Francji obrali Filipa de Valois, który przybrał imię Filipa VI, zwanego Szczęśliwym (1293 - 1350). Filip de Valois był synem Karola de Valois – młodszego brata Filipa IV, a więc był jego bratankiem. We Francji zaczęło się panowanie nowej dynastii - Walezjuszy. Filipa nazwano szczęśliwym, bowiem nader szczęśliwie wybrano go na króla. Został królem również dlatego, gdyż jego ciotki przed laty wesoło barłożyły z giermkami, a jego wuj obwieścił to wszem i wobec. Panowanie Szczęśliwego Filipa VI nie było szczęściem dla Francji. Edward III nie uznał swej przegranej ani sprawy dziedzictwa tronu Francji za zakończoną. Po długich przygotowaniach w dziesięć lat później, w 1337 roku Edward III wypowiedział wojnę Francji. Zaczęła się wojna zwana stuletnią. Wojna trwała (z przerwami, rozejmami) tak naprawdę przez 117 lat (1337 - 1453). Wojna toczona na terytorium Francji, która przeniosła Francuzem bezmiar nieszczęść i zniszczeń. To kiepski żart nadać królowi Francji - Filipowi VI przydomek Szczęśliwy. 26 sierpnia 1346 roku na polach koło Crécy, na północy Francji, spotkały się dwie armie. Armią angielską dowodził Edward III, trzykrotnie liczniejsza armią francuska król Filip VI. Po bitwie policzono straty. Anglicy stracili kilkuset, z górą tysiąc żołnierzy, Francuzi kilkanaście tysięcy a ich armia została zniszczona. Król Filip VI uciekł z pola bitwy. W 1347 do Marsylii, na południe Francji dotarła Czarna Śmierć – epidemia dżumy. Ogarnęła cały kraj. Po czym przeskoczywszy kanał La Manche Czarna Śmierć wyniszczała po równi populację Francji jak Anglii. Szacunkowy procent zmarłych w obu krajach to 50 - 60 % populacji.

Tak to bywa. Ciężko i długo wchodzi się na szczyt. Ze szczytu na droga łatwa i prosta i szybka. Od szczytu potęgi za Filipa IV pod dno upadku około 1350 roku to około 40 lat. Ci, co pamiętali, wspominali panowanie Filipa IV jak okres szczęścia, spokoju i dostatku. Wojna i najstraszniejsza w dziejach epidemia dżumy. Dalekosiężne i nieprzewidywalne są skutki rozpusty i nierządu królewskich księżniczek. Może to niemodne tezy, ale kobiety to jednak nie są mężczyźni tyle iż bez penisów i jąder. Kobiety rodzą dzieci. Wiem to truizm. Czasem trzeba przypominać rzeczy oczywiste. Afera wieży Nesle dowodzi, iż to kto jest ojcem dziecka i jak się ma znaczenie. Codzienne wydarzenia dowodzą, iż także w zwyczajnych, bynajmniej nie królewskich rodzinach ma to znaczenie. Matka jest pewna. Ojciec? Kto jest ojcem, a kto nie? My mamy testy DNA, możność sprawdzenia, ustalenia faktów. W XIV wieku mieli podejrzenia. Wystarczyło, aby zmienić historię.

Czy Filip IV Piękny jest winny wybuchowi wojny stuletniej? I tak i nie. Zrobił wszystko by uniknąć tej wojny, lub przygotować do niej Francję. Ale gdyby nie wydał córki za Edwarda II? Gdyby nie wywoływał skandalu ogłaszając wszem i wobec, iż żony jego synów to ku…y, a wnuki bękarty? Polecam cykl powieści historycznych o tych wydarzeniach: Królewie Przeklęci. Autor: Maurice Druon. O wiele to lepsze o nudnych bajek w głupawych serialowych tasiemcach typu Gra o tron.

Widać, jak działa genetyczna loteria. Ojcowie, synowie, córki, bracia, siostry, kuzyni, kuzynki. Królowie wybitni i kiepscy. Silni i słabi. Mądrzy i głupi. Dlaczego nie ma tu reguł? Przez loterię genetyczną. Kobiety jakże chętnie wspomagają ową loterię przez swoją (wrodzoną) niewierność. Mają usprawiedliwienie. Szukają najlepszego materiału genetycznego dla SWOICH dzieci. Mąż, np. książę wysoką pozycje społeczną, młody ładny kochanek dobre geny. Czasem za to płacą. Częściej nie.

Przypadek rządzi nie tylko w mechanice kwantowej, na przykład przy zrywaniu i tworzeniu wiązań w podwójnej helisie DNA. W tym kluczowym momencie, gdy nić DNA matki i ojca łączy się tworząc nową jakość, unikalny kod dziecka, ale i całym życiu. W tym kogo spotkamy. Kogo kochamy. Z kim wiążemy nasze życie. Historia Filipa IV Pięknego, jego dzieci i wnuków pokazuje przypadek, gdzie wszystko poszło źle. A potem gorzej niż źle. A potem tak źle, iż nie mogło być już gorzej. Chyba. Prawie zawsze może być gorzej.

A może to wina przekleństwa wielkiego mistrza zakonu templariuszy Jakuba de Molay? Śmierć króla Filipa, papieża Klemensa, upadek dynastii, wojna stuletnia, pandemia Czarnej Śmierci? Przypadkowe dziedzictwo. Przypadkowe wybory. Może to nie wybór miedzy dziedzicznym królem a prezydentem z wyboru? Przypadek rządzi. Choć staramy się o tym zapomnieć.

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.

Idź do oryginalnego materiału