Zaraz po wyborach, kiedy już było pewne, iż zwyciężył Karol Nawrocki, w przestrzeni medialnej pojawiło się szereg komentarzy. Z obu wyborczych stron, tak jak to się zwykle dzieje, choć jakby z lekką przewagą (liczbową) strony przeciwnej. Zafrapowała mnie szczególniej jedna z wypowiedzi, a to dlatego, iż dwukrotnie zacytowany został w niej Stanisław Wyspiański.
Rzadko przy takich okazjach sięga się do cytatów z literatury.Najpierw pojawił się cytat z „Wesela”, którym skwitowany został taki właśnie wyborczy wynik. Brzmi on: „Miałeś, chamie, złoty róg”.
Zastanawiam się, której części wyborczej areny te słowa dotyczą, kto jest chamem, który gdzieś zagubił ten mityczny złoty róg? Logiczne wydaje się, iż to ci, którzy byli za kandydaturą Rafała Trzaskowskiego, bo skoro nie zdołali go wybrać, więc i zagubili. Przynajmniej do następnych wyborów.
Ale jeżeli nie o tę grupę społeczeństwa chodzi, i ten cham z cytatu to ja razem ze wszystkimi, którzy głosowali za Polską? Powiem, iż w żaden sposób nie czuję się dotknięty zaliczeniem do chamów, raczej dumny z faktu, iż razem z innymi chamami wybraliśmy najlepiej w aktualnych okolicznościach. I wcale nie żałuję tego akurat „złotego rogu”, bo czy koniecznie kogoś, kto nie zalicza się już choćby do złotej młodzieży (wszak wiek nie pozwala!) trzeba od razu przyrównywać sięgając aż tak głęboko w literaturę? No i nie usłyszałem w żadnej z publicznych przedwyborczych wypowiedzi kandydata Trzaskowskiego nic o sprawach kultury. Ale może nie dosłyszałem?
Dalej, w toku tych samych dywagacji, pojawia się fragment z „Wyzwolenia” w brzmieniu: „Musimy coś zrobić, co by od nas zależało, zważywszy, iż dzieje się tak dużo, co nie zależy od nikogo.” I tu już nie mam wątpliwości, kto jest adresatem. Musicie coś zrobić, bo my już zrobiliśmy. Wbrew propagandzie, wbrew obrzydliwej nagonce, wbrew kłamstwom, wybraliśmy nowego prezydenta, takiego, jakiego chcemy mieć.
Ale iż ten utwór Wyspiańskiego, nazywanego chętnie wieszczem, raczej rzadko pojawia się w przestrzeni publicznej, więc pozwolę sobie na pewną dygresję, zwłaszcza iż przywołanie dramatu w tym kontekście wydaje mi się wyjątkowo trafne, w dodatku niesłychanie aktualne.
Chciałbym rekomendować znakomity spektakl Jana Klaty w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, grany zresztą od października 2023 roku, więc pewnie niektórym już znany.
Szczególnie silnie oddziałała na mnie scena, w której grupa kilkunastu stojących rzędem aktorów, z których co drugi trzyma w ręku płonącą racę, taką znaną najczęściej ze stadionów, skanduje fragmenty monologu Konrada z II aktu dramatu, między innymi:
„Jest tyle sił w narodzie,
Jest tyle mnogo ludzi;
Niechże w nie duch Twój wstąpi
I śpiące niech pobudzi.”
i dalej:
„O Boże, wielki Boże,
Ty nie znasz nas Polaków;
Ty nie wiesz, czym być może
Straż Polska u Twych znaków!”
Cały tekst, zwany też „Modlitwą Konrada”, dostępny w sieci, warto sobie przy okazji przypomnieć.
Mnie uderzyło, wstrząsnęło nie tyle to, co napisał Wyspiański, ale jak jego słowa zinterpretował reżyser Klata. Nie wiem, jakie były jego intencje, kiedy fragment, który tak mną poruszył, inscenizował. I szczerze powiedziawszy mniejsza o to. Dla mnie liczy się, co ja w nim zobaczyłem. No więc nie mam wątpliwości, iż ten szereg Konradów stojących ramię w ramię z kibicami (zwanymi niekiedy kibolami) to wizja prorocza.
Mogę identyfikować się z nimi, kibolami, choć na meczach piłki nożnej nie bywam. Teraz oni i my, nierzadko pogardzani, lekceważeni, czasami opluwani albo zaliczani do gorszej klasy (patrz: miałeś CHAMIE), daliśmy głos razem. Za Polską. Powtórzę: zrobiliśmy coś, co od nas zależy.