Wczoraj wspomniałem słowa Agnieszki Holland: „Całe życie człowieka polega na tym, iż o ile chce spotkać innego człowieka, to musi wyjść ze strefy komfortu.”
W googlu definicja wyrazu „komfort” jest taka:
Słowo „komfort” oznacza ogół warunków zewnętrznych zapewniających człowiekowi wygodę, dostatek i elegancję, a także stan zaspokojenia potrzeb fizycznych i psychicznych, bez poczucia kłopotu, czy niepokoju.
Widać, iż z taką definicją daleko nie zajedziemy.
Kilka przykładów, dlaczego nie zajedziemy.
Człowiek autystyczny woli być sam- wtedy jest dla niego sytuacja komfortowa. Dla takiego człowieka kontakty z ludźmi to koszmar.
Dla młodego człowieka walącego godzinami w klawiaturę komputera, komfort jest wtedy, jak może to robić.
Dla narkomana komfort jest wtedy, jak sobie coś wstrzyknie w żyłę.
Dlatego odradzam używania słowa „komfort”, bo dla wszystkich oznacza coś innego, ale trudno- bawmy się dalej używając tego słowa.
Przejdźmy do „spotykania innego człowieka”. Otóż człowiek, tak jak nasi małpi przodkowie, żył w stadach. Dlatego życie w stadzie jest najbardziej typową „sferą komfortu”.
Jeżeli Agnieszce Holland spotkanie innych ludzi to wyjście ze „sfery komfortu”, to znaczy, iż ma autyzm. Ale choćby autystyk powinien rozumieć, iż to nie jest coś typowego dla innych ludzi.
Agnieszka Holland, jako intelektualistka, powinna zastanowić się nad tym, iż ludzie dobrowolnie opuszczają komfortowe życie stadne na rzecz gadżetów elektronicznych, albo innych używek, które są życiem udawanym, a nie prawdziwym.
Michał Leszczyński










