Dzisiejsze rozmowy ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego z chińskim ministrem Wangiem mogą być punktem zwrotnym w europejskiej polityce. Oficjalne komunikaty po spotkaniu były wyjątkowo pozytywne i natychmiast pojawiły się spekulacje, iż rodzi się nowa koncepcja układu sił, w którym miejsce Stanów Zjednoczonych w Europie staje się coraz mniej pewne. o ile ocieplenie relacji polsko-chińskich następuje w porozumieniu z Niemcami i szerzej – z Europą Zachodnią – oznacza to, iż to właśnie Pekin może w przyszłości odegrać rolę stabilizatora wobec Rosji. Taki scenariusz byłby dla Waszyngtonu dramatyczny, bo podważałby dotychczasową rolę USA jako gwaranta bezpieczeństwa Starego Kontynentu.
Donald Trump nie ułatwia sobie działania. Z jednej strony nakłada na Europę kolejne cła i sprowadza ją do roli płatnika, z drugiej nie daje realnej ochrony militarnej, bagatelizując rosyjskie prowokacje. Do tego dochodzi jego nieudane kokietowanie Putina, które nie przyniosło żadnych efektów. W efekcie pojawia się pytanie: czy Trump pozostało Europie potrzebny? Coraz częściej mówi się, iż Europa, sfrustrowana presją ze strony USA, może postawić na powrót do pragmatycznej współpracy z Rosją i otwarcia się na Chiny. W takim układzie Polska znalazłaby się w zupełnie nowej rzeczywistości geopolitycznej.
To scenariusz pełen paradoksów. Polska, kraj tak mocno związany z USA, mogłaby stanąć u progu nowego euroazjatyckiego ładu i być liderem tego rozwiązania. Zachód jest przygotowany do takiej gry – gospodarczo, politycznie i mentalnie – w Polsce w PiS wciąż dominuje myślenie oparte na dawnych schematach.
Sikorski zrobił dzisiaj coś, co może być szalenie istotne dla budowy bezpiecznej przyszłości Polski i bezpieczeństwa Europy.