Nowy podatek na horyzoncie. Ministerstwo Kultury szykuje zmiany dla producentów

5 godzin temu
Zdjęcie: Ile dopłacimy do smartfonu? Będzie podatek | foto Pixabay


Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapowiada rozszerzenie tzw. opłaty reprograficznej. To mechanizm, który umożliwia artystom otrzymywanie rekompensaty za korzystanie z ich dzieł przez użytkowników w ramach tzw. dozwolonego użytku osobistego. W praktyce chodzi o sytuacje, w których kopiujemy muzykę, filmy czy zdjęcia na prywatny użytek.

Obecnie system obejmuje głównie stare nośniki – płyty CD, DVD czy karty pamięci, które od dawna nie są podstawowym narzędziem do przechowywania danych. Jak wskazuje resort, lista urządzeń objętych opłatą nie była aktualizowana od 2008 roku, co sprawia, iż system nie odzwierciedla realiów cyfrowych.

Nowe przepisy mają więc dostosować prawo do współczesności. Resort planuje objąć opłatą smartfony, tablety, laptopy i telewizory z funkcją nagrywania – urządzenia, które w tej chwili dominują na rynku i które pozwalają na łatwe kopiowanie treści artystycznych.

„Zmiany mają na celu rekompensatę dla artystów za korzystanie z ich dzieł w ramach dozwolonego użytku osobistego” – wyjaśnia Ministerstwo Kultury.

Kogo obejmie nowy system opłat

Nowy obowiązek ma dotyczyć producentów i importerów urządzeń elektronicznych, a nie bezpośrednio konsumentów. Według szacunków MKiDN, około 260 firm działających w Polsce zostanie objętych nowymi zasadami.

Projekt zakłada dwie stawki:

  • 1 procent wartości sprzedaży w przypadku nowych urządzeń,
  • 2 procent dla pozostałych sprzętów umożliwiających kopiowanie treści.

Środki z opłaty nie trafią do budżetu państwa. Resort zapewnia, iż zostaną przekazane organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, które mają rozdzielać pieniądze między artystów i twórców. Rocznie z tego tytułu do artystów może trafić od 150 do 200 milionów złotych.

Czy ceny urządzeń wzrosną

Choć oficjalnie konsumenci nie zostaną objęci opłatą, wielu z nich obawia się, iż producenci przeniosą koszty na klientów. W opinii ekspertów z rynku elektroniki, takie ryzyko rzeczywiście istnieje, ponieważ część firm może zdecydować się na podniesienie cen.

Ministerstwo jednak uspokaja: wpływ nowej opłaty na ostateczną cenę ma być znikomy. – W przypadku telefona kosztującego 1800 zł opłata wyniosłaby zaledwie 18 zł – tłumaczą przedstawiciele resortu.

Według MKiDN, w większości przypadków rynek sam zrównoważy ewentualne zmiany cen, a konkurencja między producentami ograniczy wpływ opłaty na klientów.

Artyści zyskają, rynek musi się dostosować

Nowy model ma przynieść korzyści artystom, którzy od lat domagają się dostosowania prawa autorskiego do rzeczywistości cyfrowej. Obecny system nie zapewnia im realnych wpływów, mimo iż ich twórczość jest masowo kopiowana.

Resort podkreśla, iż nie chodzi o nowy podatek, ale o mechanizm rekompensaty – sposób na to, by twórcy mogli otrzymać wynagrodzenie z tytułu korzystania z ich dzieł. Rząd przekonuje, iż środki będą pochodziły z rynku, a nie z budżetu państwa.

Ministerstwo przypomina również, iż podobne rozwiązania obowiązują w większości państw Unii Europejskiej, co pozwala na bardziej sprawiedliwy system rozliczeń między użytkownikami, producentami i artystami.

Czy to rzeczywiście podatek od telefonów

Część środowisk gospodarczych ostrzega, iż mimo deklaracji resortu, w praktyce nowy system może zadziałać jak dodatkowy podatek na elektronikę. Przedstawiciele branży argumentują, iż dodatkowe obciążenia finansowe mogą osłabić konkurencyjność polskiego rynku i uderzyć w mniejsze firmy, które nie dysponują tak dużym kapitałem jak globalni producenci.

Ministerstwo Kultury odpowiada, iż nie ma mowy o klasycznym podatku, a jedynie o dostosowaniu przepisów do standardów unijnych. – Opłata reprograficzna funkcjonuje w większości państw UE. Polska musi nadążać za zmianami technologicznymi i chronić interes twórców – przekonują przedstawiciele resortu.

Polska wśród państw nadrabiających zaległości

Z perspektywy międzynarodowej Polska należy do nielicznych państw, które wciąż nie zaktualizowały listy urządzeń objętych opłatą. W krajach takich jak Niemcy, Francja czy Hiszpania tego typu rozwiązania działają od lat, a wysokość opłat jest często wyższa niż w planowanym polskim modelu.

Eksperci podkreślają, iż proponowany system jest umiarkowany i pozwala na zachowanie równowagi między interesami twórców a potrzebami rynku. Zmiana, choć budzi kontrowersje, ma też wymiar symboliczny – pokazuje, iż twórczość artystyczna ma wymierną wartość w epoce cyfrowej.

Jeśli projekt uzyska akceptację w toku konsultacji, nowe przepisy mają wejść w życie w 2026 roku.

Idź do oryginalnego materiału