W ministerstwie funduszy i polityki regionalnej od miesięcy leży gotowy projekt podatku katastralnego od trzeciego mieszkania. Dokument zawiera pełne wyliczenia, analizy prawne i ekonomiczne, ale — jak przyznała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050 — został zamrożony z powodów politycznych. Koalicja rządząca obawia się reakcji społecznej i nie chce ryzykować konfliktu w roku przedwyborczym.

Fot. Warszawa w Pigułce
Projekt przewiduje, iż właściciele co najmniej trzech mieszkań mieliby płacić coroczny podatek liczony od wartości rynkowej nieruchomości. Choć dotyczyłby ok. 200–250 tys. osób, czyli mniej niż 1% społeczeństwa, jego skutki dla rynku mogą być ogromne.
Kogo obejmie nowa danina? Nie tylko milionerów
Według analiz ministerstwa, jedynie 8 osób na 1000 posiada trzy lub więcej mieszkań, ale to właśnie oni skupiają znaczną część rynku najmu. W grupie tej są inwestorzy, deweloperzy, a także znani politycy – zarówno z partii rządzących, jak i opozycji.
Nowy podatek miałby obejmować wyłącznie trzecią i kolejne nieruchomości, ale z wyjątkami. jeżeli rodzina wychowuje dzieci i nabywa lokale z myślą o przekazaniu im w przyszłości, każde dziecko dawałoby prawo do jednego mieszkania bez podatku. W praktyce rodzina z dwójką dzieci mogłaby mieć cztery lokale i nie zapłacić ani złotówki.
Jak miałby wyglądać podatek od trzeciego mieszkania?
Wstępne założenia mówią o stawkach od 1 do 4% wartości rynkowej nieruchomości rocznie. Właściciel mieszkania wartego 500 tys. zł zapłaciłby więc choćby 20 tys. zł podatku rocznie.
Zwolennicy tego rozwiązania przekonują, iż ograniczyłoby ono spekulacje na rynku mieszkaniowym i zwiększyło dostępność lokali dla młodych rodzin. Krytycy ostrzegają natomiast, iż właściciele przerzucą koszty na najemców, co może oznaczać kolejną falę podwyżek czynszów.
Lewica chce pójść dalej – bez ulg dla rodzin
Swój projekt przedstawiła także Lewica. Zakłada on wprowadzenie podatku już od trzeciego mieszkania, bez ulg dla rodzin wielodzietnych. Celem ma być redystrybucja kapitału i zahamowanie gromadzenia mieszkań przez inwestorów.
– Dziś tysiące młodych Polaków nie stać na własne mieszkanie, bo niewielka grupa wykupuje całe budynki pod wynajem. Trzeba to zatrzymać – argumentują posłowie Lewicy.
Czy Polska dołączy do Europy? W innych krajach to standard
W większości państw Unii Europejskiej podatek katastralny jest normą.
-
We Francji wynosi około 1% wartości nieruchomości.
-
W Niemczech stosuje się podobne rozwiązania, a wpływy z tego tytułu są znaczącym źródłem dochodów samorządów.
-
We Włoszech opodatkowane są już drugie mieszkania.
Polska wciąż korzysta z przestarzałego modelu opartego na powierzchni nieruchomości. W efekcie luksusowy apartament w centrum Warszawy płaci często podobny podatek jak małe mieszkanie na obrzeżach.
Co planuje rząd? Oficjalnie – nic. Nieoficjalnie – wszystko gotowe
Choć oficjalnie żaden nowy podatek nie trafił do wykazu prac legislacyjnych, z informacji, do których dotarły media, wynika, iż projekt jest kompletny. Ma pełną dokumentację techniczną, gotowe wzory formularzy i algorytmy wyceny.
Jedynym problemem pozostaje polityka – rządząca koalicja obawia się, iż wprowadzenie podatku katastralnego stanie się paliwem dla opozycji i wywoła gwałtowny sprzeciw społeczny.
Czy podatek rzeczywiście jest potrzebny? Eksperci nie mają wątpliwości
Ekonomiści z OECD i Międzynarodowego Funduszu Walutowego od lat rekomendują Polsce wprowadzenie podatku katastralnego. Ich zdaniem byłby to sposób na ograniczenie deficytu, który w 2025 roku ma sięgnąć choćby 300 miliardów złotych, oraz narzędzie do „uwolnienia” kapitału z nieruchomości i skierowania go w stronę innowacji i inwestycji.
Według ekspertów, kilkaset tysięcy zamożnych właścicieli mogłoby dzięki temu zacząć inwestować w realną gospodarkę, zamiast trzymać majątek „w betonie”.
Co to oznacza dla zwykłych Polaków?
Dla osób posiadających jedno lub dwa mieszkania – żadnych zmian. Ale inwestorzy, którzy skupili po kilka lokali, powinni liczyć się z tym, iż era bezpodatkowych zysków z najmu może się skończyć.
Jeśli projekt wejdzie w życie, część właścicieli prawdopodobnie zacznie wyprzedawać nadmiarowe mieszkania, co może przynieść chwilowe obniżki cen na rynku wtórnym.
Podatek katastralny to jedna z najbardziej kontrowersyjnych propozycji ostatnich lat. Rząd ma gotowy projekt, ale brak mu odwagi, by go ogłosić. jeżeli jednak deficyt budżetowy będzie dalej rosnąć, to właśnie ten podatek może być pierwszym, po który sięgnie władza.