Nowe zasady przyłączania do sieci zachwytu nie wzbudziły

4 godzin temu
Zdjęcie: fot. Depositphotos


Projekt w ogniu konsultacji

Mowa o projekcie nowelizacji Prawa energetycznego (UC84), który pod koniec marca opublikowano do konsultacji. Zakres proponowanych zmian jest bardzo szeroki.

Wśród tych kluczowych znajdują się m.in.: skrócenie ważności warunków przyłączenia z 24 do 12 miesięcy, zwiększenie kwoty zaliczki na poczet opłaty za przyłączenie z 30 zł na 60 zł za każdy kilowat mocy przyłączeniowej, wprowadzenie bezzwrotnej opłaty za rozpatrzenie wniosku o przyłączenie (1 zł za za każdy kilowat mocy, nie więcej niż 100 tys. zł), a także wnoszenie zabezpieczeń (30 zł za kW do 100 MW, powyżej tej mocy 60 zł za kW, ale nie więcej niż 12 mln zł) do wniosków o przyłączenie.

Ponadto projekt przewiduje też m.in. rozszerzenie formuły cable poolingu o inne instalacje niż OZE (np. magazyny energii), cyfryzację i zmniejszenie liczby dokumentów potrzebnych do złożenia wniosku o przyłączenie. Do tego planowane jest wprowadzenie do umów przyłączeniowych kamieni milowych (24 miesięcy na zgody i pozwolenia administracyjne oraz 36 miesięcy na zawarcie umów na najważniejsze urządzenia). Z kolei zwolnione moce przyłączeniowe po nierealizowanych terminowo umowach mają być rozdzielane poprzez system aukcyjny.

Więcej o proponowanych zmianach pisaliśmy w artykule pt. Duże zmiany w przyłączeniach do sieci. Jest projekt nowelizacji. Według Ministerstwa Klimatu i Środowiska nowe przepisy mają nie tylko usprawnić procedury, ale też uwolnić moce przyłączeniowe blokowane przez nierealizowane inwestycje. Ograniczone mają też być mechanizmy spekulacyjne, związane z pozyskiwaniem warunków przyłączenia w celu ich zyskownej odsprzedaży.

Część rozwiązań, które znalazły się w projekcie, miało zostać wypracowane przez zespół ds. optymalizacji procesu przyłączeniowego OZE przy Polskim Towarzystwie Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej - przynajmniej tak niedawno informowało PTPiREE oraz Urząd Regulacji Energetyki, z którego inicjatywy ten zespół powołano w 2024 r.

Niezależnie od tego w konsultacjach projektu spłynęły setki uwag, a uczestniczyło w nich ponad 40 podmiotów. Dotyczą one nie tylko tematyki sieciowej, gdyż nowelizacja obejmuje też przepisy związane ze sprzedażą i obrotem energią elektryczną. Urzędników resortu klimatu czeka więc mnóstwo pracy, jeżeli - zgodnie z wcześniejszymi założeniami - projekt miałby zostać przyjęty przez rząd w drugim kwartale.

Zapoznaliśmy się z uwagami, które spłynęły w konsultacjach w kluczowych kwestiach dotyczących reformy procesu przyłączeniowego. Najwięcej uwag wywołały oczywiście propozycje, które dotyczą kwestii finansowych, a także m.in. kamieni milowych oraz aukcji na zwolnione przyłącza.

Zaliczki podniesione zbyt wysoko

Polskie Stowarzyszenie Fotowoltaiki (PSF) stwierdziło, iż mimo wielu trafnych rozwiązań projekt nie rozwiązuje problemu braku możliwości przyłączenia źródeł OZE.

- Proponowane przepisy w praktyce zmniejszą obciążenie operatorów sieci dużą ilością wniosków, jednocześnie zwiększając istotnie koszty rozwoju projektów, koszty przyłączenia i zwiększając wpływy do operatorów, które wcale nie muszą się przekładać na inwestycje w nową infrastrukturę i modernizację w tej chwili istniejącej - wskazało PSF.

- Oceniamy, iż wejście w życie projektu bez gruntownych modyfikacji zatrzyma rozwój nowych projektów OZE realizowanych przez większość małych inwestorów lub firm deweloperskich, gdyż nie będzie ich stać na ponoszenie ryzyk rozwoju bez posiadania warunków przyłączenia - dodało.

Dlatego też organizacja sprzeciwia się podniesieniu kwoty zaliczki na poczet opłaty za przyłączenie do sieci z 30 do 60 zł za każdy kilowat wnioskowanej mocy. Jej zdaniem "wysokość zaliczki w żaden sposób nie wpłynie na rozwiązanie problemów strukturalnych zablokowanego systemu przyłączeń do sieci, jedynie zmniejszając liczbę składanych wniosków".

Operatorzy systemów dystrybucyjnych w Polsce w 2023 r.

W opinii Stowarzyszenia Energii Odnawialnej (SEO) najważniejsze jest, aby zaliczki były "racjonalne, proporcjonalne do faktycznych kosztów oraz dostosowane do realiów rynkowych i potrzeb inwestycyjnych".

- Postulujemy, aby wysokość zaliczki podlegała faktycznej waloryzacji zgodnie z realnym wskaźnikiem inflacji, a nie była ustalana w sposób arbitralny – np. poprzez jej automatyczne podwojenie względem dotychczasowej wartości. Takie rozwiązanie zostało również uzgodnione w ramach prac zespołu przy PTPiREE - podkreśliło SEO.

Dodało również, iż z uwagi na często znaczną wysokość zaliczki oraz długi okres jej zamrożenia uzasadnione jest dopuszczenie możliwości wniesienia jej w postaci gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej, co ograniczy ryzyko płynnościowe po stronie inwestorów.

Z kolei Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) wskazało, iż wprowadzenie zaliczki w tej kwocie jest sprzeczne z rozwiązaniami, wypracowanymi przez branżę OZE wraz z operatorami sieciowymi w trakcie prac zespołów roboczych przy PTPiREE. Tam kompromisem została ustalona kwota w wysokości ok. 45 zł/kW.

Wśród zgłaszanych poprawek, m.in. przez SEO, PSF czy spółkę Iberdrola Renewables Polska, znalazły się też postulaty zwolnienia z zaliczek podmiotów, które przyłączają instalacje w formule cable pooling, czyli bez zwiększania mocy przyłączeniowej.

Nieuzasadnione bezzwrotne opłaty

Negatywny oddźwięk u wielu uczestników konsultacji wywołała także propozycja wprowadzenia bezzwrotnej opłaty za rozpatrzenie wniosków o przyłączenie (1 zł za za każdy kilowat mocy, nie więcej niż 100 tys. zł).

- Uważamy to za rozwiązanie nieuzasadnione – zarówno ekonomicznie, jak i systemowo. Przede wszystkim, rozpatrywanie wniosków jest ustawowym obowiązkiem operatorów, a związane z tym koszty powinny być traktowane jako element ich działalności operacyjnej, a nie przenoszone bezpośrednio na inwestorów - stwierdziło PSEW.

Z kolei Polenergia oceniła, iż wprowadzenie bezzwrotnej opłaty od rozpatrzenia wniosku jest niezasadne w sytuacji, gdy nie ma gwarancji jego pozytywnego rozpatrzenia.

- Dodatkowo zwracamy uwagę, iż niezasadne jest różnicowanie opłaty od wielkości instalacji, ponieważ proces administracyjny i analityczny jest tak samo złożony niezależnie od poziomu wnioskowanej mocy przyłączeniowej. Zwracane powinny być jedynie faktycznie poniesione koszty rozpatrzenia wniosku, np. koszt wykonania ekspertyzy wpływu na sieć - napisała spółka w uwagach.

Zabezpieczenia niebezpieczne dla inwestorów

Entuzjazmu nie budzi także propozycja wnoszenia zabezpieczeń (30 zł za kW do 100 MW, powyżej tej mocy 60 zł za kW, ale nie więcej niż 12 mln zł) do wniosków o przyłączenie. Polskie Stowarzyszenie Magazynowania Energii (PSME) wnioskuje o wykreślenie tego przepisu w całości i uregulowanie tej kwestii każdorazowo w umowie o przyłączenie.

- Wprowadzenie obowiązku składania zabezpieczenia finansowego w proponowanym kształcie może znacząco zwiększyć koszty dla podmiotów ubiegających się o przyłączenie do sieci elektroenergetycznej. Dodatkowe koszty mogą stanowić barierę dla inwestorów, szczególnie dla małych i średnich przedsiębiorstw, które często dysponują ograniczonymi zasobami finansowymi - uważa PSME.

- Dodatkowe obciążenia finansowe mogą prowadzić do zwiększenia ryzyka bankructwa dla niektórych podmiotów. Należy wskazać, iż już teraz operatorzy systemów elektroenergetycznych w umowach o przyłączenie wymagają ustanowienia zabezpieczenia i taka praktyka sukcesywnie zabezpiecza finansowo operatorów w momencie, kiedy podmiot nie realizuje zakresu umowy - stwierdza organizacja.

SEO wskazało, iż takie zabezpieczenie dubluje funkcję, jaką pełni w tej chwili zaliczka. Dodaje przy tym, iż zarówno zaliczka, jak i proponowane zabezpieczenie, mają na celu ograniczenie składania wniosków dla projektów nie dających rękojmi realizacji oraz pokrycie ewentualnych kosztów w przypadku rezygnacji z inwestycji.

- Zamiast wprowadzać kolejny instrument o podobnym charakterze, zasadne byłoby przeanalizowanie możliwości modyfikacji warunków istniejącej zaliczki – np. w zakresie jej wysokości, warunków zwrotu lub waloryzacji – co pozwoliłoby osiągnąć ten sam cel regulacyjny bez tworzenia nadmiarowych obciążeń proceduralnych i finansowych - proponuje SEO.

Polskie sieci dystrybucyjne w 2023 r.

PSEW zwraca z kolei uwagę, iż "takie zabezpieczenie nie powinno być wymagane, ponieważ na tak wstępnym etapie inwestor nie posiada jeszcze wiedzy na temat warunków technicznych i kosztowych realizacji inwestycji".

- Dopiero po otrzymaniu projektu umowy przyłączeniowej możliwa jest świadoma decyzja inwestycyjna - wówczas ewentualne zabezpieczenie byłoby zasadne. Nakładanie obowiązku zabezpieczenia na wcześniejszym etapie stanowi nieproporcjonalne obciążenie inwestora i wzmacnia dominującą pozycję operatorów - tłumaczy PSEW.

Inwestycje potykają się o kamienie milowe

Organizacjom branżowym i deweloperom OZE nie podoba się też kształt regulacji dotyczących kamieni milowych, których niespełnienie ma stanowić podstawę do wypowiedzenia przez operatora sieci umowy przyłączeniowej. Chodzi o 24 miesiące na uzyskanie zgód i pozwoleń administracyjnych oraz 36 miesięcy na zawarcie umów na najważniejsze urządzenia.

- Okres 24 m-cy na pozyskanie wszystkich pozwoleń jest w większości wypadków, szczególnie dla dużych projektów, w tym budowy linii energetycznych, nierealny do osiągnięcia. choćby operatorzy przy modernizacji, przebudowie i budowie swoich sieci, zakładają dłuższe terminy, a przecież mają dodatkowe wsparcie w przepisach i większą przychylność administracji państwowej - podkreśla Polska Izba Magazynowania Energii.

Konfederacja Lewiatan i wiele innych podmiotów zaznacza, iż proponowane kamienie milowe nie uwzględniają rodzaju technologii danej instalacji.

- Dopiero wydane warunki przyłączenia wskazują adekwatne miejsce przyłączenia i umożliwiają adekwatne zaplanowanie całej instalacji, w tym określenie długości i przebiegu trasy linii zasilającej oraz lokalizację GPO. W związku z powyższym, oraz z uwagi na specyfikę rozwoju projektów wiatrowych na lądzie i ich długotrwały charakter, postuluje się wyłączenie spod regulacji lądowych elektrowni wiatrowych, pozostawiając kontrolę ich realizacji w oparciu o harmonogram przyjęty w umowie o przyłączenie - wskazuje Lewiatan.

- Ponadto należy wskazać, iż każda z technologii ma swój charakterystyczny tryb rozwoju projektów, a w powiązaniu ze zmianami skutkującymi wykreśleniem obowiązującego w tej chwili terminu 48 miesięcy na realizację przyłączenia powoduje, iż proponowane 36 miesięcy na zawarcie umów dostawy głównych urządzeń jest nieuzasadnione ekonomicznie, gdy np. termin na przyłączenie to 72 miesiące - dodaje.

Zamiast tego - wedle propozycji Lewiatana - termin kamienia milowego, związanego z uzyskaniem zgód i pozwoleń powinien wynosić 36 miesięcy. Również w przypadku terminu zawarcia umów na najważniejsze dostawy branża postuluje, aby był o rok dłuższy niż chce resort klimatu, lub skorelowany z ustalonym w umowie terminem przyłączenia.

Aukcje nie mogą bazować tylko na cenie

W przypadku planowanego systemu aukcyjnego na moce przyłączeniowe, uwolnione w wyniku rozwiązania umów, głównym zarzutem w stosunku do propozycji resortu klimatu jest oparcie aukcji wyłącznie o kryterium cenowe.

- Przykłady z innych państw europejskich, w tym z Hiszpanii i Portugalii, pokazują, iż aukcje oparte jedynie na kryterium ceny prowadziły do składania nierealistycznych ofert, które nie przekładały się na skuteczną i terminową realizację projektów. Skutkiem były liczne opóźnienia, a niekiedy całkowita rezygnacja z projektów - stwierdza Stowarzyszenie Energii Odnawialnej.

- Brak dodatkowych kryteriów stwarza ryzyko udziału w aukcjach podmiotów, które będą zainteresowane jedynie prowadzeniem wtórnego obrotu tych mocy, w praktyce nieposiadających faktycznych umiejętności realizacji tego typu inwestycji. Dopuszczenie do licytacji każdego uczestnika rynku, niezależnie od jego doświadczenia wprowadza istotne ryzyka dla skuteczności tego mechanizmu - dodaje.

SEO, Iberdrola Renewables Polska czy Lightsource Development Polska postulują szereg poprawek, dzięki którym "uwolnione moce przyłączeniowe będą trafiać do podmiotów, które faktycznie zdeterminowane są do realizacji danych projektów i mogą udowodnić to przygotowanie". Ich zdaniem potrzebne jest przede wszystkim wprowadzenie prekwalifikacji projektów przed dopuszczeniem ich do udziału w aukcji.

- Prekwalifikacja pozwoli na ocenę zgłaszanych projektów, co wyeliminuje ryzyko udziału podmiotów o charakterze spekulacyjnym. Dzięki temu, w aukcjach będą brały udział jedynie podmioty, które mają realne szanse na realizację i spełniają określone kryteria jakościowe. Taki model działania zwiększy zaufanie do systemu aukcyjnego, zapewni stabilność rynku oraz przyczyni się do efektywnego wykorzystania dostępnych zasobów sieci elektroenergetycznej - wyjaśniają.

Istniejące i posiadające warunki przyłączenia OZE i magazyny energii na koniec 2024 r. Fot. PSE

Polskie Sieci Elektroenergetyczne w ogólnych uwagach do projektu zaakcentowały przedstawiane już w ostatnich miesiącach stanowisko, według którego nie tylko uwolnione przyłącza, ale cały proces przyłączeniowy należałoby oprzeć na modelu aukcyjnym.

- W takim modelu – zdolności wystawiane na aukcję powinny być definiowane z uwzględnieniem stref przyśpieszonego rozwoju, polityki energetycznej państwa i KPEiK, a następnie uwzględniane w odpowiednich planach rozwoju (np. poprzez wskazanie przez Prezesa URE w ramach inwestycji priorytetowych). Podejście takie pozwoli na aktywne kształtowanie miksu energetycznego i optymalizację rozwoju sieci elektroenergetycznej - uważają PSE.

- Pozwoli to także na zachowanie równowagi technologicznej zapewniając, iż różne technologie będą się uzupełniały i rozwijały z zachowaniem odpowiednich proporcji w sposób skoordynowany z postępującą elektryfikacją. Proponowany model aukcyjny mógłby opierać się podstawowo na konkurencji cenowej pomiędzy inwestorami, przy czym mógłby być on uzupełniony o odpowiednie kryteria pozacenowe, które mogłyby obejmować wymagania technologiczne lub odnosić się do stopnia przygotowania danego inwestora do realizacji projektu - dodają.

Energochłonni nie chcą być tacy jak energetycy

Swoje uwagi do projektu nowelizacji złożyły też podmioty związane z przemysłem energochłonnym, m.in. Izba Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii, Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa czy KGHM. Wskazują w nich m.in., iż projekt nie uwzględnia specyfiki działalności firm przemysłowych, w tym pod kątem inwestycji, jak i często pełnionej przez nich roli operatora zakładowych sieci dystrybucyjnych.

- Wprowadzenie aukcyjnego dysponowania mocami uwolnionymi na skutek rozwiązania umowy przyłączeniowe może mieć uzasadnienie w przypadku dużych, zawodowych operatorów – odgrywających podstawową rolę dla KSE. Jest jednak zupełnie nieproporcjonalne w odniesieniu do mniejszych OSD, takich jak przemysłowe systemy dystrybucyjne - tłumaczą przemysłowcy.

- Na terenie takich podmiotów nie jest realizowanych wiele procesów przyłączeniowych. jeżeli są – są one zwykle związane z przyłączeniami kooperantów czy podmiotów powiązanych. Wymaganie od takich przedsiębiorstw tworzenie dedykowanych platform informatycznych, opracowywania regulaminu aukcji i uzyskiwanie jego zatwierdzenia przez URE stanowi nadmierne obciążenie regulacyjne i jest nieefektywne ekonomicznie - dodają.

Zwracają przy tym uwagę, iż "w przeważającej większości przypadków dla zakładów przemysłowych operujących na własnych sieciach dystrybucyjnych takie aukcje będą bezprzedmiotowe, gdyż możliwość realizacji inwestycji uzależniona jest od posiadania tytułu prawnego do nieruchomości, która znajduje się w zasięgu sieci dystrybucyjnych. Takie swoiste zastąpienie inwestora nie będzie zatem w praktyce występować".

Przemysł energochłonny chce też wydłużenia kamienia milowego dla zgód i pozwoleń administracyjnych z 24 do 48 miesięcy. Chce także, aby bezzwrotne opłaty oraz wnoszenie zabezpieczeń do wniosków o przyłączenie do sieci dotyczyły tylko przedsiębiorstw energetycznych, gdyż dla przemysłu energochłonnego oznaczałyby dodatkowe obciążenie, negatywnie wpływające na jego konkurencyjność.

Z kolei środki, pozyskane przez operatorów w aukcjach zwolnionych mocy przyłączeniowych, branża postuluje przeznaczyć na obniżenie taryf dla odbiorców energochłonnych zamiast na utrzymanie i inwestycje sieciowe. Przemysł uważa, iż "takie działanie nie tylko przyniosłoby ulgę finansową przedsiębiorstwom energochłonnym, ale także mogło stymulować nowe inwestycje".

Wodorowe, jądrowe i szczytowo-pompowe oczekiwania

Specyficzne postulaty można wypatrzyć wśród uwag złożonych przez państwowe spółki, co jest związane z planowanymi przez nie inwestycjami.

Przykładowo Orlen wskazuje na wyzwania dotyczące produkcji wodoru odnawialnego RFNBO, do czego zobowiązują unijne regulacje.

- W związku z tym instalacje do produkcji wodoru nie powinny napotykać przeszkód w procesie ich powstawania, w tym przyłączania do sieci elektroenergetycznej. Formalności z tym związane powinny być jak najbardziej uproszczone, a koszty zminimalizowane. Wprowadzenie opłat na etapie pozyskiwania zastopować większość z projektów, znacznie je opóźniając bądź choćby powodując ich porzucenie. Dodatkowo elektrolizery w związku ze swoim znaczeniem dla systemu powinny być objęte minimalnymi opłatami przyłączeniowymi - zaznacza Orlen.

Polskie Elektrownie Jądrowe podkreślają, iż proponowane przez resort klimatu kamienie milowe nie powinny dotyczyć obiektów energetyki jądrowej oraz inwestycji towarzyszących - z uwagi na strategiczne znaczenie projektu jądrowego dla bezpieczeństwa energetycznego państwa.

- Zaproponowane w projektowanym przepisie terminy nie są dostosowane do specyfiki inwestycji w zakresie EJ1 i szerzej – w odniesieniu do innych inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej. Z tej przyczyny konieczne jest wyłączenie inwestycji EJ1, jak i innych inwestycji realizowanych na podstawie specustawy jądrowej z projektowanych reguł przewidujących dyscyplinowanie podmiotu, który zawarł z operatorem umowę o przyłączenie - tłumaczą PEJ.

Elektrownie szczytowo-pompowe w Polsce - istniejące i planowane.

Podobnej argumentacji używają PGE oraz Tauron odnośnie inwestycji w elektrownie szczytowo-pompowe.

- Ze względu na stopień skomplikowania inwestycji oraz duże znaczenie dla bezpieczeństwa funkcjonowania KSE ze zmian proponuje się wyłączenie dla inwestycji w zakresie elektrowni szczytowo-pompowych realizowanych, w szczególności na podstawie ustawy z dnia 14 kwietnia 2023 r. o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie elektrowni szczytowo-pompowych oraz inwestycji towarzyszących i wydłużenie ważności warunków przyłączenia do sieci do trzech lat - wyjaśniają spółki.

Kolejarzom nie po drodze z przyłączami

Pokrótce warto jeszcze odnotować niektóre kwestie, które poruszono w ramach uzgodnień ministerialnych oraz opiniowania.

Rządowe Centrum Legislacji zwróciło uwagę na niespójność brzmienia niektórych punktów projektu z równolegle toczonymi pracami nad nowelizacją ustawy wiatrakowej. Do tego dochodzą też różne nieścisłości w kwestiach dotyczących m.in. opłat za ekspertyzy, zwrotu zaliczek, zabezpieczeń czy utworzenia platformy aukcyjnej.

Ministerstwo Infrastruktury skupiło się przede wszystkim na wpływie planowanych regulacji na inwestycje kolejowe oraz działalność spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. Jego uwagi są w dużej mierze zbieżne z uwagami zgłoszonymi w konsultacjach przez samo PKP PLK, według których proponowane przez resort klimatu regulacje mogą negatywnie wpłynąć na czas i koszty realizacji inwestycji kolejowych.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi w uwagach nie odniosło się za bardzo do samej nowelizacji, a tylko chciałoby dopisania do niej szeregu preferencji w przyłączaniu do sieci biogazowni rolniczych, małych elektrowni wodnych oraz instalacji OZE w ramach spółdzielni energetycznych.

Natomiast Urząd Regulacji Energetyki uważa, iż zasadne byłoby m.in. dodanie w rozporządzeniu ws. szczegółowych warunków funkcjonowania systemu elektroenergetycznego przepisów określających kryteria oceny technicznych możliwości przyłączenia do sieci - w tym kryteriów, według których sporządzane są ekspertyzy wpływu przyłączanych urządzeń na system elektroenergetyczny.

- Ujednolici to sposób postępowania wszystkich operatorów i wyeliminuje zastrzeżenia co do schematy stosowanych kryteriów oceny wniosków o warunki przyłączenia, zminimalizuje także zarzuty braku jednolitych kryteriów stosowanych przez przedsiębiorstwa energetyczne - uważa URE.

URE zwraca też uwagę, iż w wyniku nowelizacji Urząd zostanie obciążony dodatkowymi zadaniami, czego nie uwzględniono w ocenie skutków regulacji. Według URE niezbędne będzie utworzenie dodatkowych 25 etatów oraz zabezpieczenia na ten cel w nadchodzących latach ponad 6 mln zł rocznie.

Idź do oryginalnego materiału