Nowe, radyklane wymogi UE wobec przedsiębiorców. Warzecha: Wyżyny idiotyzmu

4 godzin temu
Zdjęcie: Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen Źródło: PAP / Ursula von der Leyen


Konsultacje z rdzenną ludnością czy obracanie danymi geolokalizacyjnymi każdego produktu to niektóre z wymagań rozporządzenia EUDR UE.


Łukasz Warzecha zwrócił uwagę na najbardziej absurdalne wymogi nowego unijnego rozporządzenia narzucanego państwom członkowskim pod pretekstem ochrony lasów.


EUDR – rozporządzenie UE


W Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) EUDR ma ograniczyć do minimum konsumpcję produktów z łańcuchów dostaw, z którymi wiążą się wylesianie lub degradacja lasów. EUDR dotyczy wprowadzania do obrotu i udostępniania na rynku unijnym, a także wywozu z Unii odnośnych produktów i towarów związanych z ryzykiem leśnym: soję, olej palmowy, kauczuk, bydło, kakao, kawę oraz drewno – w tym produkty wytworzone lub zwierające w składzie powyższe wyroby. Duzi przedsiębiorcy w Polce są zobowiązani do wdrożenia EDUR do końca tego roku, a mali i średni do połowy przyszłego.


Instytucje unijne będą oceniać prawidłowość wypełnienia wynikających z rozporządzenia licznych i skomplikowanych obowiązków. o ile przedsiębiorca nie spełni ich należycie, będą mu grozić wysokie kary finansowe z konfiskatą towarów włącznie.


Radyklane wymogi dla przedsiębiorców


Łukasz Warzecha podkreślił na swoim kanale YouTube, iż rozporządzenie wchodzi na wyżyny idiotyzmu, o skali możliwej do skonstruowania tylko w Unii Europejskiej. Zwrócił uwagę, iż Bruksela z jednej strony mówi o deregulowaniu, a z drugiej narzuca producentom towarów daleko idące regulacje.


Wyliczając wymogi, publicysta wskazał te najbardziej absurdalne. Jeden z nich dotyczy geolokalizacji wszystkich działek, stanowiąc, iż "gdzie wyprodukowano odnośne towary, które zawiera odnośny produkt lub z użyciem których został wytworzony, a także datę lub przedział czasowy produkcji w przypadku gdy odnośny produkt zawiera odnośne towary wyprodukowane na różnych działkach lub został z takich towarów wyprodukowany, podaje się geolokalizację wszystkich poszczególnych działek".


– Proszę sobie wyobrazić europejskiego producenta, który próbuje podpisać umowę z producentem np. drewna z Ameryki Południowej i musi od niego wyciągnąć, żeby tamten chodził z GPS-em i podawał geolokalizację działek, z których pochodzą konkretne partie drewna. Przecież to jest kompletna paranoja – skomentował Warzecha.


Konsultacje z rdzenną ludnością


W zakresie ochrony ryzyka EUDR stanowi, iż "podmioty weryfikują i analizują informacje zgodnie z art. 9 i wszelkie inne istotne dokumenty. Na podstawie tych informacji i dokumentów podmioty przeprowadzają ocenę ryzyka w ceku ustalenia, czy istnieje ryzyko, iż odnośne produkty przeznaczone do wprowadzenia do obrotu lub do wywozu są niezgodne z wymogami".


W ocenie ryzyka uwzględnia się 14 kategorii kryteriów. Jedno z nich zobowiązuje do "konsultacji i współpracy w dobrej wierze z ludnością rdzenną kraju produkcji lub części tego kraju" – Czyli polski producent, który kupuje np. kakao z Afryki musi się zorientować, czy ten, który mu to kakao z Afryki wysłał, współpracuje z rdzenną ludnością w odpowiedni sposób – powiedział publicysta "Do Rzeczy".


Dalej czytamy w we fragmencie dotyczącym źródła, wiarygodności i ważności powiązania informacji, o których mowa w art. 9 z innymi dostępnymi dokumentami, czytamy: „zastrzeżenia dotyczące kraju produkcji i pochodzenia lub jego części, takie jak: poziom korupcji, powszechność fałszowania dokumentów i danych, nieegzekwowanie prawa, naruszenia międzynarodowych praw człowieka, konflikt zbrojny lub obecność sankcji nałożonych przez RB ONZ lub Radę UE, wnioski ze spotkań grup eksperckich Komisji wdrażających wspieranie niniejszego rozporządzenia publikowane w rejestrze grup ekspertów Komisji”.


Warzecha: Kompletnie absurdalne, motywowane ideologicznie


Publicysta "Do Rzeczy" zaznaczył, iż wymogi narzucone przez Unię firmom małym i średnim będą nieco uproszczone względem producentów dużych, ale nie zmienia to faktu, iż wszystkie te przedsiębiorstwa będą zmuszone poświęcić ogromną ilość czasu i energii na "obsługę kompletnie absurdalnych, motywowanych ideologicznie kwestii, które nie mają i nie powinny mieć żadnego znaczenia dla europejskiego konsumenta i przedsiębiorcy".


Dodał, iż jak zwykle w takich sytuacjach, finansowe skutki unijnych regulacji zostaną przerzucone na klienta, co w praktyce podniesie ceny towarów i usług.


Konfederacja: Narzędzie totalitarnej kontroli w gospodarce pod pretekstem ekologii


EUDR skomplikuje życie gospodarcze w UE i podniesie koszty prowadzenia działalności gospodarczej pod pretekstem "walki o klimat" – alarmuje Konfederacja, do której zgłaszają się zaniepokojeni przedsiębiorcy. Wymieniając podczas konferencji prasowej na temat EUDR nowe daleko idące obowiązki, koszty i potencjalne kary dla firm, poseł Krzysztof Bosak ocenił, iż wygląda to jak narzędzie totalnej inwigilacji i kolejny element przekształcania gospodarki rynkowej w socjalistyczną.


– Nic dziwnego, iż później wychodzą raporty, takie jak raport Draghiego, które diagnozują utratę konkurencyjności gospodarki unijnej w skali światowej – zwrócił uwagę Bosak. […] o ile UE chce zapobiegać zmniejszaniu powierzchni lasów, może zrobić to w znacznie prostszy sposób. Wytypować państwa, które zmniejszają powierzchnię lasów i uzależnić otwarcie swojego rynku na import z tych państw w zależności od tego, czy skorygują swoją politykę, czy nie. Nie trzeba powodować, iż każda firma będzie obracać danymi o geolokalizacja każdego półproduktu. Ale widzimy przecież, iż nie chodzi tu o to, żeby rozwiązać jakikolwiek problem tylko, żeby tworzyć narzędzia totalitarnej kontroli w gospodarce pod pretekstami ekologicznymi – powiedział Bosak.


Czytaj też:Sałek: Lasy Państwowe mogą stanąć na krawędzi funkcjonowania
Idź do oryginalnego materiału