Od 2026 roku gminy zyskają możliwość naliczania opłat za śmieci według ich masy i jakości segregacji. Rząd przekonuje, iż to krok w stronę sprawiedliwego systemu „płać za to, co wyrzucasz”, ale samorządy ostrzegają przed powrotem do dawnych problemów. Eksperci nie mają złudzeń — wyższe rachunki mogą znów skłonić część mieszkańców do spalania odpadów w piecach lub wyrzucania ich do lasów.

Fot. Warszawa w Pigułce
Nowe opłaty za śmieci. Eksperci ostrzegają: część odpadów znów trafi do lasów i pieców
W Polsce szykuje się rewolucja w gospodarce odpadami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiada zmianę zasad naliczania opłat za śmieci – gminy będą mogły różnicować stawki w zależności od masy i jakości segregacji odpadów. Rząd tłumaczy to zasadą „płać za to, co wyrzucasz”, jednak samorządy i eksperci alarmują, iż nowy system może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych. Ich zdaniem, mieszkańcy znów zaczną spalać śmieci w piecach lub wyrzucać je do lasów, by uniknąć wyższych rachunków.
System opłat zależny od ilości odpadów
Nowe przepisy wprowadzają elastyczny model, w którym opłata za wywóz śmieci będzie składać się z dwóch części: stałej – obejmującej koszty funkcjonowania systemu, oraz zmiennej – uzależnionej od masy wytworzonych odpadów. Ministerstwo Klimatu zapewnia, iż rozwiązanie to ma promować segregację i sprawiedliwie rozłożyć koszty między gospodarstwami domowymi.
Resort tłumaczy, iż gminy będą mogły samodzielnie decydować, czy wprowadzą taki system. Nowe zasady mają też motywować mieszkańców do bardziej świadomego gospodarowania odpadami. „Chcemy, aby każdy płacił proporcjonalnie do tego, ile śmieci wytwarza” – podkreśla ministerstwo.
Samorządy ostrzegają przed powrotem „śmieciowej patologii”
Związek Gmin Wiejskich RP oraz eksperci ds. gospodarki komunalnej nie kryją obaw. Przypominają, iż podobny system obowiązywał w Polsce przed 2013 rokiem – i skończył się falą nielegalnych wysypisk oraz spalania śmieci w piecach. Wtedy też rząd zdecydował się odejść od naliczania opłat według ilości wytworzonych odpadów, by ograniczyć zjawisko „kombinowania”.
– Nie wierzę, iż nasze społeczeństwo na tyle dojrzało, by nie wróciły stare praktyki. Część odpadów trafi do pieców, część do lasu, a reszta – do śmietników sąsiadów – mówi Mateusz Karciarz, prawnik specjalizujący się w gospodarce odpadami.
Inni eksperci zwracają uwagę, iż zmiana stoi w sprzeczności z wcześniejszymi założeniami tzw. rewolucji odpadowej. Obawiają się, iż gminy zostaną zmuszone do inwestycji w kosztowną infrastrukturę – inteligentne pojemniki, wagi i systemy identyfikacji, które i tak ostatecznie zapłacą mieszkańcy.
Niechciany powrót do przeszłości
Resort klimatu tłumaczy, iż nowe przepisy są fakultatywne i wprowadzenie opłat od masy śmieci zależeć będzie od decyzji rady gminy. Samorządowcy jednak przyznają, iż choćby przy obecnych technologiach trudno będzie uniknąć nadużyć.
– To powtórka sprzed 2013 roku, tylko w droższym wydaniu – komentuje jeden z urzędników z dużego miasta. – Zapłacą mieszkańcy, a gmina będzie miała więcej problemów z kontrolą systemu.
Część włodarzy, jak prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński, już zapowiedziała, iż nie wprowadzi nowego sposobu rozliczeń. Obawiają się bowiem, iż „sprytni” mieszkańcy zaczną szukać sposobów na ominięcie wyższych opłat, kosztem środowiska i porządku w gminach.
Wszystko wskazuje więc na to, iż nowy system – choć ma dobre założenia – może otworzyć stare problemy. A w lasach i piecach znów mogą lądować tony śmieci, za które nikt nie będzie chciał zapłacić.

8 godzin temu









