Nowa kancelaria prezydenta Nawrockiego. Mało ambicji, dużo PR-u

23 godzin temu

Decyzje kadrowe prezydenta elekta Karola Nawrockiego nie pozostawiają złudzeń co do charakteru jego przyszłej prezydentury.

Ogłoszenie, iż szefem Kancelarii Prezydenta zostanie Zbigniew Bogucki, a jego zastępcą poseł Adam Andruszkiewicz, nie jest przejawem siły ani politycznej samodzielności – raczej świadectwem braku zainteresowania ze strony „pierwszej ligi” Prawa i Sprawiedliwości. Doświadczeni politycy partii Jarosława Kaczyńskiego nie garną się do współpracy z Nawrockim. Trafnie to podsumowuje sam wybór Andruszkiewicza – jednej z twarzy drugiego szeregu PiS.

Adam Andruszkiewicz to postać dobrze znana opinii publicznej, choć nie z osiągnięć legislacyjnych czy kompetencji państwowych. To raczej polityk funkcjonujący na peryferiach realnej władzy, od lat obecny w mediach społecznościowych i zaangażowany w internetową propagandę obozu narodowo-konserwatywnego. Dawny lider Młodzieży Wszechpolskiej, w tej chwili poseł PiS, zbudował swoją pozycję w oparciu o lojalność wobec linii partyjnej i aktywność w sieci. Odpowiadał za kampanię internetową Karola Nawrockiego – i to, jak sam przyznaje, ma być główną podstawą jego przyszłej roli w Kancelarii Prezydenta.

„Byłem szefem kampanii w internecie prezydenta Karola Nawrockiego” – podkreśla Andruszkiewicz w rozmowie z portalem wPolityce.pl. „Na pewno ten obszar będę starał się przez cały czas rozwijać”. To wyznanie mówi wiele nie tylko o nim samym, ale i o tym, jak prezydent elekt rozumie funkcje swojej kancelarii: nie jako ośrodek powagi państwa, ale jako centrum komunikacji i autopromocji.

Podkreślając, iż kancelaria „jest w fazie tworzenia”, Andruszkiewicz nie ukrywa, iż nie zna jeszcze zakresu swoich przyszłych kompetencji. „Ten szczegółowy podział kompetencji jest jak najbardziej przed nami” – tłumaczy. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż konkretnych zadań po prostu nie ma, a Andruszkiewicz – podobnie jak Bogucki – został mianowany nie za kompetencje, ale za lojalność i zaangażowanie w kampanię wyborczą.

Karol Nawrocki w wywiadzie dla TV Trwam przedstawił swój „duet” – Boguckiego i Andruszkiewicza – jako „doświadczony, skuteczny zespół”. Trudno jednak mówić tu o doświadczeniu w zarządzaniu państwem. Bogucki to były wojewoda, adwokat i prokurator, związany z lokalnymi strukturami PiS. Andruszkiewicz – parlamentarzysta od dekady – nigdy nie był postrzegany jako polityk samodzielny, ani jako lider zdolny do pracy w centrum władzy. Jego dorobek rządowy ograniczał się do krótkiego epizodu w Ministerstwie Cyfryzacji, który nie przyniósł żadnych zauważalnych efektów.

Nominacja Andruszkiewicza na zastępcę szefa kancelarii to nie tylko wyraz słabości kadrowej nowej prezydentury, ale i sygnał polityczny. Pokazuje, iż Nawrocki nie zamierza tworzyć instytucji niezależnej czy ponadpartyjnej. Przeciwnie – jego kancelaria będzie kontynuacją linii PiS-owskiej komunikacji: opartej na mediach społecznościowych, retoryce narodowościowej i prostym przekazie skierowanym do twardego elektoratu.

Przejawia się to również w wypowiedziach samego Andruszkiewicza, który – pytany o zaprzysiężenie – mówi o możliwych „prowokacjach ze strony koalicji 13 grudnia”, dodając: „Donald Tusk będzie się bał urządzać takie otwarte prowokacje”. Trudno o bardziej jednoznaczne zapowiedzi konfrontacyjnego kursu nowej prezydentury. Próżno tu szukać ducha wspólnoty narodowej, pojednania czy choćby symbolicznego dystansu wobec bieżącej walki partyjnej.

Nawrocki otacza się ludźmi lojalnymi, ale niekompetentnymi. Pomija polityków z realnym zapleczem i doświadczeniem państwowym. Decyzja o powierzeniu kluczowych funkcji Boguckiemu i Andruszkiewiczowi sugeruje, iż kancelaria prezydencka nie będzie miejscem tworzenia wizji państwa ani politycznego dialogu. Będzie natomiast dobrze zorganizowaną tubą propagandową – zorientowaną na przekaz, nie na treść.

Zamiast prezydentury z ambicjami, dostajemy kolejny kanał komunikacji partii Jarosława Kaczyńskiego. Tyle iż słabszy, uboższy i kadrowo wtórny.

Idź do oryginalnego materiału