Nocny wyścig w Warszawie. "Gdzie była policja?"

3 godzin temu

- Wrzucają jakby nigdy nic film, na którym ktoś driftuje sobie nocą BMW, a cała ulica stoi przez niego w korku. I co? I nic - pisze jeden z radnych Warszawy, nawiązując do nocnych wyścigów, które realizowane są w stolicy. Zapewnił, iż zamierza temu zapobiec mimo braku wsparcia od policji i prezydenta.

W sobotę odbyły się kolejne nocne wyścigi, które zablokowały kilkupasmową trasę. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele nagrań z tego zdarzenia. Autorami byli także sami ścigający się, którzy należą do Warsaw Night Racing.

Nocne wyścigi w Warszawie

Na niebezpieczne zachowanie w Warszawie uwagę zwrócili aktywiści z Miasto Jest Nasze oraz jeden z radnych - Jan Mencwel.

"Zrobiła to grupa Warsaw Night Racing, która od dawna jawnie opisuje swoje wybryki. Ba - chwalą się nimi w social media. Wrzucają jakby nigdy nic film, na którym ktoś driftuje sobie nocą BMW a cała ulica stoi przez niego w korku. I co? I nic!! Są całkowicie bezkarni. A przecież ryk takich wyścigów słychać na kilometry" - napisał radny w mediach społecznościowych.

ZOBACZ: Powódź w Polsce. Nowe informacje o stratach. Kwoty rosną w zawrotnym tempie

Jan Mencwel zapewnił, iż z aktywistami z Miasto Jest Nasze analizuje, w jaki sposób może zapobiec tym wyścigom i jak można ukarać ścigających się. Dodał także, iż stołeczna policja i prezydent Rafał Trzaskowski nie zajmują się sprawą i nie odpowiadają na liczne apele.

"Od miesiąca apelujemy do niego, żeby zrobił coś w celu ukrócenia nocnych wyścigów. Bez odzewu. A jego partia w ostatni czwartek nie zgodziła się, by dopisać ten punkt do porządku obrad Rady Warszawy" - pisze.

Warsaw Night Racing odpowiada na zarzuty

Warsaw Night Racing, która działa już od ponad dekady w mediach społecznościowych zamieściła w poniedziałek oświadczenie. Częściowo odnosiło się ono do zarzutów, iż Łukasz Ż., czyli sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej może być częścią grupy. Stanowczo temu zaprzeczono.

W drugiej części oświadczenia grupa zapewniła, iż ściga się w sposób bezpieczny i w miejscach odludnych, gdzie nie jest stwarzane dodatkowe zagrożenie.

ZOBACZ: Samochód z ciężarną utknął na zalanej drodze. Brawurowa interwencja

"Spotykamy się w miejscach odludnych, czy też drogach, gdzie ruch innych ludzi jest zerowy lub bliski zeru. Nie ścigamy się po centrum miasta, to skrajna brawura i głupota" - pisze grupa na swoim kanale nadawczym na Instagramie.

Grupa utrzymuje, iż w tej chwili nie ma odpowiednich torów i dróg, gdzie można bezpiecznie się ścigać. Kolejne profesjonalne lokacje upadają przez mieszkańców narzekających na hałas. - "Najbliższy tor okolicy Warszawy, w którym w linii prostej masz min 950 metrów znajduje się 100 km od Warszawy" - czytamy.

ZOBACZ: 60-letnia konstrukcja wciąż ratuje ludzi. Pływający transporter z Rosji

Grupa zapewniła, iż jest otwarta na zmianę swoich przyzwyczajeń i miejsc organizacji wyścigów przy współpracy z miastem.

"Problem można rozwiązać bardzo prosto - umożliwić dla zmotoryzowanych organizację raz w tygodniu. lub choćby raz na dwa tygodnie takiego spotkania na błoniach Stadionu Narodowego. Jest prosta, na której ludzie mogą jeszcze w bardziej bezpiecznych warunkach realizować pasję" - pisze grupa.

WIDEO: Uratował miasto przed powodzią. "Nie ma lepszego rozwiązania"
Idź do oryginalnego materiału