Sejm zdecydował, iż Maciej „Świr” Świrski za numery które odwala w tzw Radzie Radiofonii, stanie przed Trybunałem Stanu. Kiedy to się faktycznie stanie nie wiadomo, acz mam duże wątpliwości, czy Trybunał Stanu to najlepsze z możliwych rozwiązań, zwłaszcza jeżeli chodzi o tego konkretnie osobnika. Wedle mnie dużo taniej a przede wszystkim zdecydowanie prościej by było, gdyby konsylium lekarzy psychiatrów, wystarczyłaby 3-osobowa komisja, zgodnie orzekło, iż pacjent Maciej „Świr” Świrski jako osobnik niebezpieczny dla otoczenia oraz siebie samego, w trybie natychmiastowym musi być izolowany w szpitalu dla psychicznie chorych, koniecznie w apartamencie bez klamek i o ścianach wyłożonych gąbką. To rozwiązanie, które powinno też dotyczyć Macierewicza, a z jakiegoś niezrozumiałego powodu dotąd nie dotyczy.
Myślę sobie też, iż stawianie ciężko chorego psychicznie człowieka przed jakimkolwiek sądem, także tym stricte politycznym, moim zdaniem kompromituje instytucję która taką właśnie podejmuje decyzję. To mimo wszystko znęcanie się nad człowieka, choćby jeżeli jego wartość jako człowieka jest wysoce umowna. To, iż mamy tu do czynienia ze szczególnym przypadkiem jednostki ciężko psychiatrycznie upośledzonej wiemy od dawna, tym bardziej dziwi, iż sejm zajął się owym przypadkiem, zamiast zdać się na lekarzy. Swój ciężki stan pośrednio potwierdził sam Świrski, tocząc pianę po usłyszeniu wyroku, popierdując i dając niekontrolowane ujście gazom. choćby się odgraża, ale mam cichą nadzieję, iż kolega Żurek, wytnie mu jaja, bo umówmy się, żurek bez jaj to nie żurek.
Rozbawił mnie też nieco tzw „protest”, tak zwanego zarządu głównego tak zwanego stowarzyszenia dziennikarzy polskich (nie zasługują na pisanie z dużej litery), iż wszystko to hucpa,„insynuacje oparte na fałszywych oskarżeniach, mające charakter politycznej nagonki, której celem jest zniszczenie autorytetu i wizerunku Przewodniczącego oraz sparaliżowanie prac KRRiT”. Jak na dłonie udać, iż używają słów, których znaczenia do końca nie rozumieją i nie chodzi tu tylko o przypisywanie Świrskiemu jakiegokolwiek autorytetu. No ale czego się spodziewać po organizacji paradziennikarzy, tym szemranym towarzystwie wzajemnej adoracji, słynącej z robienia ciemnych interesów z PiSem.
Na dodatek mamy do czynienia z zarządem kompletnie nierozpoznawalnych indywiduów, no może z wyłączeniem Skowrońskiego (za dużo wie, żeby go już teraz zmarginalizować), oraz tępego propagandzisty, czyli jednego z braci Kremlowskich (nie rozróżniam o którego chodzi, jak to z chujami bywa, wszystkie do siebie podobne) a także niejakiej Anny Popek (sic), czyli dziuni z lubością wypinającej i wystawiającej tyłek do kamery (oby tylko). No więc to zoo, stanęło tzw murem za Świrskim, próbując naiwnym wmówić, iż jakoby jest to zamach na „ład medialny i demokrację w Polsce”. Nic śmieszniejszego dziś nie przeczytacie. Można bronić głupka, ale tylko wtedy gdy samemu jest się głupkiem.
Teraz mam tylko nadzieję, iż w ciągu najbliższych dni, stanie się to co ma się stać, iż przedwczorajsze bodaj słowa premiera Tuska o rozliczeniach, staną się ciałem.