

Dziś w regionie już spokojniej. Na Opolszczyźnie niż genueński znów postraszył mieszkańców i lokalne władze – głównie w powiatach prudnickim i nyskim. Na szczęście, w większości przypadków skończyło się na strachu, który jednak nie ustaje wraz z opadami deszczu. w tej chwili pogoda w regionie się stabilizuje.
– Dlatego mamy nadzieję, iż najgorsze już za nami – mówi Jolanta Barska, wicestarosta nyski, która przypomina, iż w Kałkowie (powiat nyski) doszło do przerwania wału, który nie został jeszcze naprawiony po ubiegłorocznej powodzi. Przerwanie wału i drogi powiatowej to najgroźniejsze zdarzenie, do jakiego doszło podczas intensywnych opadów.
– W Głuchołazach na razie jest spokojnie. Byłem na obchodzie i mogę to potwierdzić. W górach nie padało i nie pada, a zatem nic nieprzewidzianego nie powinno się wydarzyć – dodaje Paweł Szymkowicz, burmistrz Głuchołaz.
– Kiedy zaczęło się robić jak rok temu, naprawdę się baliśmy – przyznaje pani Ewelina z Kałkowa. – przez cały czas nie jesteśmy pewni, czy tylko na strachu się skończy.
– Większych strat na terenie naszego powiatu nie ma. W samym Prudniku burmistrz ogłosił pogotowie przeciwpowodziowe po tym, jak woda zaczęła dość mocno przybierać. Ale jeszcze wczoraj, czyli w tym samym dniu, zostało ono odwołane – zaznacza Radosław Roszkowski, starosta prudnicki.
– Obecna sytuacja zagrożenia powodziowego – bo o powodziowej nie można mówić – jest dobra i stabilna – podsumowuje Grzegorz Zawiślak, burmistrz Prudnika.
Prognozy nie zapowiadają na razie większych opadów, co pozwala z nadzieją patrzeć na kolejne dni.
Jolanta Barska, Paweł Szymkowicz, Ewelina, Radosław Roszkowski, Grzegorz Zawiślak:
Autor: DBK/SP