Noworoczne wystąpienie Andrzeja Dudy spotkało się z powszechną krytyką. – Prezydent wystąpił nie jako głowa państwa, nie jako przywódca kraju i wszystkich Polaków, ale jako samozwańczy przedstawiciel opozycji – zauważył Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– To co mówił to jasny sygnał, iż nie zamierza przespać ostatniego półrocza swej prezydentury, ale iż wykorzysta wszystkie narzędzia do tego, by pomóc obozowi prawicy. Widać to było w każdej niemal części jego orędzia, gdy krytykował rząd za to, iż zakwestionował szanse rozwoju naszego kraju, który w czasie 10 lat jego prezydentury – jak opisywał Duda – kwitł – pisze dziennikarz.
– Wymienił tu dziurę budżetową, problemy służby zdrowia, rezygnację z ambicji rozwojowych poprzez opóźnienia w budowie CPK i elektrowni atomowej. Akurat za te trzy ostatnie sprawy Duda mógłby i powinien mieć pretensje do rządów PiS – dodaje Szułdrzyński.
Musimy się przygotować na to, iż ostatnie sześć miesięcy „prezydentury” Dudy to będzie jedna wielka nawalanka. Sterowana z Nowogrodzkiej.
Źródło: Rzeczpospolita