Nikt nie jest święty

7 miesięcy temu

Obie strony konfliktu izraelsko-palestyńskiego mają swoje motywacje

Kolejna odsłona konfliktu izraelsko-palestyńskiego przerosła przewidywania. Nic więc dziwnego, iż jednym z najpopularniejszych określeń w mediach, polskich i innych, jest „bezprecedensowa”. Co to jednak znaczy, skoro mowa o trwającym przynajmniej od 1948 r. (a tak naprawdę od drugiej połowy XIX w.) konflikcie, który przyzwyczaił uczestników i obserwatorów do gwałtownych eskalacji, łamania praw człowieka, setek ofiar śmiertelnych i stagnacji politycznej?

Tym razem zmienił się sposób, w jaki nawiązała się walka. Dotychczas, kiedy miało dojść do wymiany ognia między Izraelem a Hamasem, poprzedzał ją okres wzajemnych gróźb, prowokacji i narastania napięcia. Choćby w 2021 r., gdy pretekstem do konfrontacji stały się eksmisje w jerozolimskiej dzielnicy Szajch Dżarrah, Hamas wydawał ostrzeżenia i stawiał ultimatum, a izraelscy politycy i dowódcy ogłaszali gotowość do operacji. Teraz wygląda na to, iż izraelscy wojskowi i wywiad nie zauważyli nadchodzącego ataku.

Nikt nie przewidział

W sobotę 7 października na południową i centralną część kraju spadły pociski rakietowe, częściowo prześlizgując się przez system obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła. Izraelczycy zdążyli już jednak przywyknąć do rakiet z Gazy, przynajmniej częściowo. Nikt natomiast nie podejrzewał, iż bojownicy Hamasu dokonają też masowej infiltracji Izraela, porywając się na coś, co można nazwać jedynie ludobójstwem.

Miłośnicy muzyki elektronicznej na festiwalu Supernova liczyli na słoneczny weekend z dobrą zabawą, tymczasem teren festiwalu stał się celem krwawego zamachu terrorystycznego, który kosztował życie przynajmniej 260 osób. Tyle ciał odkryto, gdy Izraelczycy odzyskali kontrolę nad terytorium, a do rzezi doszło również w dwóch kibucach przy granicy z Gazą. Dziesiątki Izraelczyków, przede wszystkim cywilów, zostało pojmanych i zabranych do Gazy, a w kilkudziesięciu miejscach przez wiele godzin trwały starcia między bojownikami Hamasu i żołnierzami izraelskimi.

Ta sytuacja wymusiła na Izraelu szybką reakcję i niemal od razu usłyszeliśmy o bombardowaniach Strefy Gazy, a także o mobilizacji 300 tys. rezerwistów. Minister Obrony Joaw Galant zapowiedział „pełne oblężenie” Gazy i odcięcie miasta od elektryczności, paliwa, żywności oraz wody, dodając, iż Izraelczycy walczą z „ludzkimi zwierzętami”.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 42/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Fot. Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM/East News

Idź do oryginalnego materiału