Decyzje podejmowane zza biurka, publiczne ośmieszanie i brak elementarnego dialogu – tak według Joanny Ewy Klich, byłej kierowniczki Środowiskowego Domu Samopomocy w Pionkach, wygląda zarządzanie Łukasza Miśkiewicza. Relacja przedstawiona podczas rozmowy z redaktorem naczelnym Pionki 24, Mariuszem Grotkowskim rysuje niepokojący obraz burmistrza, który zamiast budować mosty, decyduje się na polityczne gry, nie liczy się z ludźmi i pozostawia po sobie zgliszcza wzajemnych relacji.
Publiczne upokorzenie zamiast rozmowy
31 października 2024 roku – data, którą Joanna Ewa Klich zapamięta na długo. Właśnie wtedy, podczas przygotowań do Dnia Wszystkich Świętych, telefon od znajomego przynosi szokującą informację – Co Ty z tym zrobisz?. Zdziwiona, zagląda na media społecznościowe. Na Facebooku burmistrza pojawia się wpis, w którym Miśkiewicz informuje o jej rzekomym braku kompetencji i nie powinna zajmować stanowiska kierownika pionkowskiego ŚDS. – Ani rozmowy, ani ostrzeżenia, ani słowa wyjaśnienia – mówi Joanna Ewa Klich.
Publikacja wzbudziła lawinę negatywnych komentarzy, a w opinii publicznej pojawiła się narracja, iż Klich traci stanowisko z powodu niekompetencji. – No i mamy odwet !! kosztem niepełnosprawnych – to komentarz jaki został zamieszczony przez jednego z rodziców podopiecznych ŚDS pod postem burmistrza. Tymczasem jej umowa była zawarta do końca roku.
Zemsta czy brak profesjonalizmu?
Zachowanie burmistrza łączy się z inną kontrowersją – rozbudową żłobka miejskiego na ulicy Jordanowskiej. Pomysł ten wywołał sprzeciw podopiecznych i rodziców Środowiskowego Domu Samopomocy. Ich obecność na sesji rady miasta, która odbyła się pod koniec października i otwarta krytyka planów inwestycyjnych mogły być dla burmistrza zdaniem byłej kierownik, ale nie tylko, trudne do zaakceptowania. Kolejny komentarz pod postem burmistrza brzmiał jeszcze bardziej dosadnie:
Walka o godność
Joanna Ewa Klich przez blisko trzy lata zarządzała Środowiskowym Domem Samopomocy, wkładając w pracę serce i zaangażowanie. Organizowała liczne wydarzenia, wycieczki i warsztaty dla podopiecznych. Mimo ograniczonych środków potrafiła zmobilizować sponsorów, pozyskując fundusze na rozwój placówki. Zdaniem Joanny Ewy Klich, wszystko to zostało jednak pominięte przez burmistrza, który ani razu od momentu objęcia stanowiska w maju 2024 roku z własnej inicjatywy nie odwiedził ośrodka.
Klich podkreśla, iż najbardziej boli ją brak dialogu i szacunku. – Nikt mnie tak nie upokorzył, jak burmistrz Miśkiewicz – mówi. choćby na zakończenie współpracy nie usłyszałam słowa podziękowania.
Niebezpieczny precedens dla miasta
Sprawa Klich pokazuje, jak niebezpieczne jest uprawianie polityki opartej na podziałach i konfrontacji. Miśkiewicz, zamiast budować współpracę z doświadczonymi pracownikami, choćby jeżeli kończy się im umowa, doceniać ich dotychczasowy wkład w rozwój instytucji, zdecydował się na polityczne rozgrywki.
Zachęcamy do odsłuchania ponad 50-minutowej rozmowy, zrealizowanej i zarejestrowanej na prośbę kierownik Joanny Ewy Klich, która ujawnia szczegóły tej sprawy i ukazuje prawdziwe oblicze obecnej władzy w Pionkach.