„Nikt ci tyle nie da, ile obieca ci Nawrocki”. Prezydent w Janowie Lubelskim

4 dni temu

Karol Nawrocki od pierwszych dni swojego urzędowania stara się budować obraz bliskości z ludźmi. Spotkania w małych miejscowościach, entuzjastyczne selfie z mieszkańcami, wielkie słowa o „wielkiej Polsce”.

Tłumy, które przyszły na Festiwal Oręża Polskiego w Janowie Lubelskim, mogły poczuć się częścią spektaklu, w którym głowa państwa nie tylko przemawia, ale przede wszystkim obiecuje. I to właśnie obietnice, a nie realne działania, stają się znakiem rozpoznawczym nowego prezydenta.

„Polska musi być wielka, silna i musimy być razem. Dziękuję, iż tu jesteście. Idę do was. Chcę być z wami, a wy bądźcie ze mną” – mówił w Janowie Lubelskim. Trudno odmówić tym słowom emocjonalnej siły. Ale czy nie brzmią one znajomo? Czy nie przypominają dziesiątek podobnych deklaracji, które od lat słyszymy od polityków różnych opcji? Wielkie słowa o sile, jedności i narodzie towarzyszą niemal każdej kampanii wyborczej. Problem w tym, iż rzadko przekładają się na konkret.

Nawrocki zdaje się doskonale wiedzieć, iż Polacy pragną poczuć dumę z własnego kraju. Dlatego chętnie sięga po wielkie hasła i patetyczne gesty. „Niech żyje ziemia Janowska, niech żyje cała Lubelszczyzna, niech żyje Polska” – te słowa zabrzmiały jak wyjęte z podręcznika retoryki ludowej. Tyle iż za nimi nie poszła żadna propozycja zmiany, żaden realny plan dla mieszkańców regionu. A przecież to właśnie tu, w małych gminach, ludzie czekają nie na wielkie słowa, ale na konkretne rozwiązania – lepsze drogi, dostęp do lekarzy, wsparcie dla młodych rodzin.

Jest w tym coś z dawnego powiedzenia: „Nikt ci tyle nie da, ile polityk ci obieca”. W wersji współczesnej można by rzec: „Nikt ci tyle nie da, ile obieca ci Nawrocki”. Bo obietnic nie brakuje – są wzniosłe, piękne i chwytliwe. Ale obietnica, która nie znajduje pokrycia w działaniu, jest tylko dobrze opakowaną pustką.

Wystąpienie prezydenta w Janowie Lubelskim było książkowym przykładem takiej polityki obietnic. „To piękna inicjatywa, rodzaj sprintu, rekonstrukcji, żywej lekcji historii…” – mówił o Festiwalu Oręża Polskiego. Oczywiście, rekonstrukcje historyczne mają swoją wartość i mogą budować tożsamość narodową. Ale czy naprawdę od nich zależy, czy Polska będzie „wielka i silna”? Czy kilkugodzinny festiwal jest tym, co odmieni codzienność mieszkańców Lubelszczyzny?

Zamiast powtarzać hasła o „ambitnym myśleniu” i „dziedzictwie inspirującym naród”, prezydent mógłby mówić o problemach, które trapią mieszkańców regionu – o bezrobociu, emigracji młodych ludzi, czy braku inwestycji. Mógłby, ale nie zrobił tego. Łatwiej obiecywać wielkość i wspólnotę niż zmierzyć się z trudną rzeczywistością.

Obecność tłumów w Janowie Lubelskim świadczy o tym, iż ludzie wciąż potrzebują symboli i chętnie uczestniczą w wydarzeniach, które łączą historię z patriotyzmem. Ale czy masowe selfie z prezydentem to dowód na prawdziwą więź? Czy kilkaset uśmiechniętych zdjęć zamieni się w realną poprawę życia?

Polska potrzebuje przywódcy, który nie tylko obiecuje, ale przede wszystkim działa. Który zamiast mówić: „bądźcie ze mną”, powie: „oto, co zrobię dla was”. I który zamiast zasłaniać się narodowym patosem, będzie gotów do codziennej, mozolnej pracy nad rozwiązaniem konkretnych problemów.

Tymczasem prezydent Nawrocki wybrał drogę łatwą: wielkie słowa, gromkie hasła, widowiskowe gesty. To polityka efektowna, ale nieefektywna. Publiczność klaszcze, zdjęcia lądują w mediach społecznościowych, nagłówki brzmią dumnie. Ale po kilku dniach pozostaje pytanie: co dalej?

„Polska musi być wielka” – powtarza Nawrocki. Ale żeby była wielka, potrzebuje mniej patosu, a więcej odpowiedzialności. Mniej selfie, a więcej decyzji. Mniej obietnic, a więcej realizacji.

Bo nikt ci tyle nie da, ile obieca ci Nawrocki. A obietnica bez działania jest tylko kolejnym pustym zdaniem w długim szeregu politycznych frazesów.

Idź do oryginalnego materiału