Niewiarygodna gra Nawrockiego. Kto w to uwierzy?

4 godzin temu
Zdjęcie: Nawrocki


Karol Nawrocki, prezydent elekt i twarz nowej nadziei dla Prawa i Sprawiedliwości (PiS), w ostatnich dniach rzucił kolejne hasło, które ma mobilizować elektorat: „Po 6 sierpnia polskie granice będą bezpieczne. Idzie prezydent, który zabezpieczy nasze granice”.

Te słowa, wypowiedziane z pewnością siebie, brzmią jak obietnica bez pokrycia, a Nawrocki, zamiast budować zaufanie, ujawnia jedynie polityczną hipokryzję. Jego deklaracje są nie tylko naciągane, ale i świadczą o całkowitej niewiarygodności PiS w kwestii migracji – partii, która przez lata sama przyczyniła się do chaosu, o który dziś oskarża innych.

Nawrocki, próbując pozycjonować się jako zbawca granic, ignoruje przeszłość swojego ugrupowania. Podczas rządów PiS Polska stała się jednym z liderów UE pod względem liczby przyjmowanych migrantów, wydając w latach 2018-2022 rekordowe 366 tysięcy pozwoleń na pracę dla cudzoziemców. To dane, które trudno podważyć, a które rzucają cień na retorykę antyimigrancką partii. Obietnica „bezpiecznych granic” po 6 sierpnia brzmi jak puste slogany, zwłaszcza iż PiS przez osiem lat swoich rządów nie wprowadził skutecznych, długoterminowych rozwiązań, a zamiast tego polegał na propagandzie i doraźnych akcjach, jak te na granicy z Białorusią. Nawrocki, jako przedstawiciel tej samej formacji, nie ma moralnego prawa obiecywać cudów, skoro jego partia sama otworzyła drzwi dla masowej migracji zarobkowej.

Co gorsza, jego wypowiedzi wydają się kalkulacją polityczną, a nie realnym planem. Twierdzenie, iż „idzie prezydent, który zabezpieczy nasze granice”, sugeruje, iż obecny rząd Donalda Tuska rzekomo zawiódł, ale brak konkretów podważa wiarygodność tej narracji. PiS przez lata unikał transparentności w kwestii zarządzania granicami – od kontrowersyjnych push-backów po brak jasnej strategii integracji migrantów. Nawrocki, zamiast przedstawić konkretny program, rzuca hasła, które mają straszyć i jednoczyć elektorat, co jest typowym chwytem tej partii. To nie wizja bezpieczeństwa, a polityczny teatr, który ma odwrócić uwagę od własnych niepowodzeń.

Nawrocki zasługuje na krytykę także za brak spójności. Jego obietnice kontrastują z tym, co sam jego obóz przyznaje w kuluarach. Posts found on X wskazują, iż niektórzy politycy PiS, w tym sam Nawrocki, w przeszłości sugerowali, iż problemy z migracją są efektem polityki ich własnych rządów, w tym Zielonego Ładu czy liberalnej polityki wizowej. Takie wyznania podważają jego aktualną retorykę i wystawiają PiS na śmieszność. Jak można wierzyć komuś, kto jednocześnie obwinia innych i przyznaje się do błędów swojej formacji?

Całkowita niewiarygodność PiS w sprawie migracji wynika z ich podwójnej gry. Partia przez lata krytykowała Unię Europejską za narzucanie kwot migracyjnych, ale sama aktywnie ściągała tanią siłę roboczą, co doprowadziło do wzrostu liczby migrantów w Polsce. Teraz, gdy straciła władzę, próbuje przerzucić odpowiedzialność na opozycję, a Nawrocki staje się twarzą tej manipulacji. Jego deklaracje o „bezpiecznych granicach” po 6 sierpnia brzmią jak obietnica bez pokrycia, zwłaszcza iż nie podaje, jak zamierza tego dokonać. Czy to oznacza nowe ogrodzenia, czy kolejne kontrowersyjne działania na granicy? Brak odpowiedzi tylko pogłębia sceptycyzm.

Nawrocki i PiS próbują odbudować swoją pozycję, grając na strachu przed migrantami, ale ich wiarygodność legła w gruzach. Obietnice o zabezpieczeniu granic są pustymi frazesami, które nie wytrzymują konfrontacji z historią rządów tej partii. Polacy zasługują na szczerą debatę, a nie na polityczne manipulacje, które mają jedynie ukryć niekompetencję PiS. Nawrocki, zamiast obiecywać cuda, powinien zmierzyć się z prawdą o przeszłości swojej formacji – wtedy może zyskałby choć odrobinę zaufania.

Idź do oryginalnego materiału