No i wyszło szydło z worka. Władza próbowała wrobić uczestników marszu 4 czerwca w Warszawie w… zaśmiecanie. Okazało się jednak, iż za kradzieżą i podrzuceniem haseł stoją działacze partii będących u władzy. Prowokacja spaliła na panewce a ujawnienie prawdziwych mocodawców może sprowadzić poważne kłopoty na liderów układu władzy.
Swoją drogą warto zauważyć jakimi metodami władza walczy z opozycją: posuwa się do prowokacji rodem z putinowskiej Rosji. Czyżby PiS dostawał instrukcje prosto z Kremla? Nie jest to wykluczone, biorąc pod uwagę spotkania Kaczyńskiego z rosyjskim szpiegiem, które trwały półtora roku i były mocno zakrapiane.
PiS i Suwerenna Polska nie potrafią wygrać w uczciwych wyborach, stosują więc metody rodem z reżimów dyktatorskich a i to nic nie daje.