Niestabilność we Francji. Czy to koniec unijnej osi Berlin-Paryż?

3 dni temu

„Asymetryczne kryzysy i problemy budżetowe Francji sprawiły, iż francusko-niemiecki silnik Europy trzeszczy w szwach” – komentuje Nick Alipour na łamach euractiv.com. Analityk wyjaśnia, iż chaos polityczny wytrąca zarówno Francję, jak i Niemcy z równowagi. jeżeli ta niestabilność będzie się przez cały czas utrzymywać, to pogrzebie ona plany federalizacji UE.

W związku z zawirowaniami politycznymi, jakie mają miejsce w Paryżu, pod znakiem zapytania stoją wcześniej uzgodnione umowy z zespołem kanclerza Niemiec Friedricha Merza. Chodzi o wspólne inicjatywy dotyczące zbrojeń, energii czy handlu.

Macron zapewnił dziennikarzy, iż wewnętrzne zawirowania polityczne „nigdy nie stanowiły przeszkody” w rozmowach dotyczących współpracy w kluczowych dziedzinach między dwiema największymi gospodarkami Unii Europejskiej, których populacje łącznie stanowią aż jedną trzecią całego bloku.

Alipour zauważa jednak, iż „partnerstwo francusko-niemieckie, niegdyś okrzyknięte motorem napędowym UE, który zawsze będzie napędzał integrację na jednolitym rynku i inne ważne projekty europejskie, utknęło w martwym punkcie, ponieważ Paryż i Berlin są zajęte własnymi kryzysami politycznymi”.

Analityk odniósł się do wotum nieufności, które odsunęło od władzy czwartego już premiera Macrona w ciągu trzech lat. Rzecznik niemieckiego rządu Stefan Kornelius zapewnił, iż Berlin „nie ma żadnych obaw” dotyczących Francji. Jednak w kuluarach wielu polityków niemieckich wyrażało niezadowolenie z powodu tego, co się dzieje we Francji. Kłopoty fiskalne i częsta zmiana rządów wpływa na współpracę francusko-niemiecką.
W Berlinie zaczynają zastanawiać się, czy „Niemcy nie powinny obrać własnego kursu” w sytuacji, gdy Francja wydaje się być niewiarygodnym partnerem.
Obawy narastają w związku z dużymi projektami obronnymi.

Alipour zauważa, iż jeszcze kilka lat temu to Macron irytował się kryzysem politycznym u swojego sąsiada. „Nieudolna koalicja trzech partii”, która stworzyła rząd na czele z kanclerzem Olafem Scholzem, często znajdowała się w impasie. Nieporozumienia dotyczyły drastycznej polityki klimatycznej i budżetowej.

W międzyczasie Macron zaryzykował swoją większość parlamentarną, ogłaszając przedterminowe wybory latem 2024 r., tuż po zwycięstwie francuskiej prawicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Niebawem po głosowaniu we Francji rozpadł się rząd Scholza.

Alipour przywołuje opinie Joanny Werner z Centrum Jacques’a Delorsa, która zajmuje się od lat stosunkami francusko-niemieckim. Jej zdaniem, obecne okresy niestabilności politycznej w obu krajach mają wynikać z szerszych zmian zachodzących na arenie międzynarodowej i w Europie w szczególności. Chodzi o kwestię gwarancji bezpieczeństwa USA. Stały się one mniej wiarygodne, a wojna na Ukrainie jedynie zwiększyła presję na napięte budżety europejskich państw, które muszą zwiększać wydatki na obronność.

Oba kraje jeszcze dwa tygodnie temu demonstrowały swoją niezwykłą jedność podczas uroczystości zorganizowanych we Francji. Ogłoszono choćby wówczas obszerny program działań na rzecz gospodarki i bezpieczeństwa. w tej chwili ich realizacja staje pod znakiem zapytania.

Nie jest bowiem jasne stanowisko nowego szefa rządu Sébastiena Lecorna, byłego ministra obrony w sprawie umów, a ponadto potwierdza się, iż Paryż jest niezdolny do przeprowadzenia gruntownej reformy budżetu, by ograniczyć wydatki. Francja ma trzeci najwyższy wskaźnik długu do PKB w UE i niewielkie pole manewru, by to zmienić.

Główny ciężar finansowy związany z realizacją wspólnych projektów ponosiły dotychczas Niemcy. Teraz wychodzi na to, iż podobnie musiałoby być w przypadku wspólnych projektów.

Na korzyść Francji przemawia to, iż ma znacznie lepiej wyposażoną armię niż Berlin. Niemniej jeżeli oba kraje chciałyby przez cały czas odgrywać kluczową rolę w UE, musiałyby także poczynić znaczne inwestycje. Mario Draghi, były prezes Europejskiego Banku Centralnego, który opracował plan poprawy europejskiej konkurencyjności oszacował, iż kraje UE musiałyby wydawać dodatkowo 800 miliardów euro rocznie ponad to, co w tej chwili wydają, czyli ponad 4% PKB UE, aby zaspokoić potrzeby związane ze zbrojeniami, polityką klimatyczną i konkurencyjnością gospodarczą.

Francja na samą obsługę długu zagranicznego wydaje 67 miliardów euro rocznie. To znacznie więcej niż na obronę.

Alipour zaznacza jednak, iż Berlin nie widzi alternatywy dla partnerstwa francusko-niemieckiego, jeżeli chodzi o zbrojenia i konkurencyjność gospodarki. Brytyjczycy opuścili UE, Polska i Hiszpania mają własne problemy wewnętrzne, a sytuacja Włochów jest podobna do sytuacji we Francji. Są również bardzo zadłużeni.

Dla Berlina bardzo ważne są wybory prezydenckie we Francji zaplanowane na 2027 r. Liczą także na bardziej stabilny rząd u sąsiada, który pozwoliłby popychać sprawy centralizacji władzy w UE. jeżeli to nie nastąpi, wówczas – jak spodziewa się wielu analityków – integracja europejska na dobre utknie w martwym punkcie.

Berlin i Paryż mogliby zaakceptować ideę luźniejszej współpracy państw UE z ograniczoną władzą Brukseli, o co zabiega wiele mniejszych państw. Jednak tego nie chcą zrobić, przekonując, iż bez stworzenia unijnego państwa federalnego, Europa drastycznie straci w globalnym wyścigu konkurencyjności gospodarczej.

Źródło: euractiv.com

AS

Idź do oryginalnego materiału