Nieracjonalcio / floriankonrad

publixo.com 1 miesiąc temu

feerie zimowe dobiegają końca. zły blask
wytraca się, rzednie, niczym mina człowieka,
który spodziewał się, iż zostanie oszukany
– i pomylił się, wszystko, co mu ziszczono
zgadza się co do kropelki, jest we adekwatnym
kształcie, smakuje zgodnie z zapowiedzią.

wraz z nastaniem nowej, dzikszej atmosfery
kończy się pewien rodzaj pustki, niechciana
pora roku. nasze latarnie świecą tylko w dzień,
by przepełnić bure, wczesnowiosenne światło
wyraźniejszym, choć bardziej zdrożnym blaskiem.

niestety, zdarza się jeszcze, iż moje serducho
to kanał oczystkowy
gdzie wcieka brzydkie. ze mnie samego.

leczę się jednak z pesymizmu, okręcam pikawę
rozgrzaną do czerwoności spiralą z farelki
(jestem szczęśliwy – więc gdzie mi tu się pcha,
czarnowidztwo przebrzydłe!).

skupiam się na tym, co ma cechy zwierzęce,
co cieknie strużkami, naciera, impuls za impulsem,
wprost z moich kamiennych zarośli,
przez palce – z ostrężyn,

co wystawia język spod igliwia.
Idź do oryginalnego materiału