Podczas wystąpienia w Sejmie 20 listopada wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Marek Gzik ostrzegł, iż Polsce może grozić konieczność zwrotu około 2 mld zł do Komisji Europejskiej. Powód? Nieprawidłowości w działalności Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które – jak wynika z kontroli NIK, nie przestrzegało zasad konkursowych ani własnych procedur wewnętrznych
Gzik podkreślił, iż KE zakwestionowała wydatkowanie środków unijnych przez NCBR, a skala zastrzeżeń jest na tyle poważna, iż część środków prawdopodobnie trzeba będzie oddać. Wiceminister ocenił, iż mimo działań naprawczych prowadzonych przez obecny resort, „około 2 mld zł – a być może więcej – zapłacimy z pieniędzy podatników”
Wiceszef resortu przypomniał, iż problem narastał przez lata i nasilił się po zmianach strukturalnych, gdy NCBR – po włączeniu dawnego MNiSW do MEiN – trafiło pod nadzór Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Gzik mówił wprost, iż w tym okresie „robiono tam, co się chciało”, a NCBR stało się „trofeum politycznym” poprzedniej ekipy rządzącej. Według NIK oraz informacji przedstawionych w Sejmie nieprawidłowości dotyczyły m.in. zasad oceny projektów, wydatkowania środków oraz kwalifikowalności kosztów, a także sytuacji określanych jako „korupcjogenne” — w tej chwili badanych przez prokuraturę.
Problemy kadrowe tylko pogłębiały chaos. Liczba ekspertów oceniających wnioski konkursowe spadła choćby do 20 proc. wcześniejszego stanu, bo wielu naukowców nie chciało – jak mówił Gzik – „firmować swoim nazwiskiem tego, co się działo”
Resort zapewnia, iż prowadzi intensywny program naprawczy, a pierwsza ocena Komisji Europejskiej po wprowadzonych zmianach jest „jednoznacznie pozytywna”. Gzik wyraził przekonanie, iż status NCBR jako jednostki pośredniczącej uda się uratować — choć części zakwestionowanych środków już nie da się ocalić













