Członek PKW o nieprawidłowościach podczas wyborów
Ryszard Kalisz przekazał, iż otrzymał kilkadziesiąt nowych zgłoszeń dotyczących nieprawidłowości w podaniu wyniku wyborów w poszczególnych komisjach i aplikacji RKW, nazywanej też "aplikacją Mateckiego". Dodał, iż niektórzy zgłaszający zwracają też uwagę na przypadki powtórzonych wyborów w UE - np. w Rumunii czy w Austrii. Stwierdził jednak, iż takich błędnie przypisanych głosów - o których został do tej pory poinformowany - byłoby za mało, aby zmienić ostateczny wynik wyborów. Zaznaczył jednak, iż wpływ na wynik wyborów mogły mieć też inne rzeczy np. kampania wyborcza czy sytuacje w trakcie głosowania, które mogły wpłynąć na decyzje wyborców.
REKLAMA
Czy wynik wyborów zostanie podważony?
Pytany o to, czy mogłoby dojść do sytuacji, w której wynik wyborów zostanie podważony, odparł: - Dzisiaj nie można niczego przewidzieć. Przekazał także, iż z informacji, które otrzymał do tej pory, wynika, iż "w wielu miejscach były zdarzenia, które zakłóciły wynik wyborów". - Natomiast na dzisiaj (9 czerwca - red.) tego rodzaju błędne ustalenie wyników wyborów (w poszczególnych komisjach - red.) nie miało wpływu na ostateczny wynik - stwierdził. Członek PKW przypomniał też, iż pomimo narracji dominującej w środowisku PiS o tym, iż wyborcy z zaświadczeniami mogą głosować kilka razy, ostatecznie z prawie pół miliona osób, które pobrało takie dokumenty z urzędów, zagłosowało tylko ok. 460 tys.
Zobacz wideo Najwyższa w historii frekwencja nie pomogła Trzaskowskiemu
Kalisz o aplikacji RKW: Powinna się tym zająć prokuratura
Ryszard Kalisz odniósł się też do sprawy aplikacji, która miała sprawdzać zaświadczenia o prawie do głosowania. Nie jest ona autoryzowana przez PKW, a mimo to pojawiły się w mediach społecznościowych doniesienia o tym, iż członkowie obwodowych komisji jej używali. - To jest niezweryfikowana aplikacja, powiedziałbym prywatna i obwodowe komisje wyborcze nie mogły się nią posługiwać - dodał. Następnie zwrócił się do prowadzące rozmowę: - Pan mógłby sobie taką aplikację zrobić. - Twórcy aplikacji twierdzą, iż ona tylko zbierała numer z Krajowego Rejestru Wyborczego, ale za tym rejestrem stoją też inne dane, w tym PESEL czy inne dane wrażliwe - dodał. Według Kalisza sprawę tej aplikacji powinna sprawdzić prokuratura.
Błędy w protokołach wyborczych
Od kilku dni w mediach pojawiają się doniesienia o błędnych protokołach z wyborów prezydenckich. W komisji nr 95 w Krakowie w I turze oddano łącznie 1569 głosów, z czego 550 na Rafała Trzaskowskiego, 221 na Sławomira Mentzena, a 218 na Karola Nawrockiego. Pozostali kandydaci uzyskali tam wyniki poniżej 200 głosów. Jak wynika z protokołu, w II turze w tym samym lokalu zagłosowało nieco więcej wyborców - 1672, a tym razem najwięcej głosów uzyskał Karol Nawrocki - 1132. Rafałowi Trzaskowskiemu przypisano 540 głosów, czyli o 10 mniej, niż zdobył w tej samej komisji w pierwszym głosowaniu. Głosowały tu tylko osoby ujęte w spisie. Z kolei 6 czerwca władze Mińska Mazowieckiego poinformowały, iż do podobnej pomyłki doszło tu w komisji nr 13. "Doszło do błędnego podania wyniku wyborów w protokole. W rzeczywistości wynik jest odwrotny. Zdecydowanie wygrał Rafał Trzaskowski" - poinformował burmistrz Mińska Mazowieckiego Marcin Jakubowski.
Więcej na ten temat przeczytasz w tekście: Skandaliczny błąd w komisji. Chodzi o głosy na Trzaskowskiego i Nawrockiego. Teraz się przyznają
Źródła: Goniec.pl, Gazeta.pl