Dwudniowa konwencja PiS „Myśląc Polska” już za nami. Czy faktycznie był to dla Nowogrodzkiej start wielkiej ofensywy? W kuluarach partii zwracają uwagę na pewien problem. „Myśląc Polska” – pod takim hasłem odbyła się dwudniowa konwencja programowa Prawa i Sprawiedliwości. Impreza miała być początkiem wielkiej ofensywy Nowogrodzkiej. Zainaugurowało ją przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, podczas którego prezes tradycyjnie straszył Polaków utratą suwerenności. Potem ruszyły panele tematyczne, których w sumie było około 130. Politycy PiS publicznie z dumą podkreślali, iż gdy oni rozmawiają o Polsce i jej problemach, Platforma Obywatelska zajmuje się zmianą nazwy. Ale za kulisami padają też pewne pesymistyczne refleksje. Problem polega na tym, iż mimo rozmachu tematycznego, partia nie zaoferowała nic nowego. Co gorsza – gwiazdami konwencji były postaci, które raczej nie podniosą słupków poparcia w sondażach, jak Jacek Kurski. To zresztą śmiało wykorzystał Donald Tusk, który podczas sobotniego przemówienia na kongresie zjednoczeniowym KO nazwał imprezę PiS „upiornym cyrkiem”. – Jacek Kurski o wolnych mediach. Słuchajcie, śmieszne, nie? To jest straszne – mówił Tusk. I część członków PiS zdaje sobie sprawę, iż premier… ma rację. – jeżeli naszymi twarzami znowu będą „Kura”, Ziobro, Święczkowski czy Mejza, jeżeli będziemy chełpić się kupnem Pegasusa, jeżeli znów będziemy walić na ślepo we wszystkich, to jedziemy