Niepokojący scenariusz dotyczący Donalda Trumpa. Prof. Kuźniar: chcą wziąć Europę w dwa ognie

news.5v.pl 6 dni temu
  • — Za jakiś czas prezydent Trump spokojnie może powiedzieć do swojego rzekomego przyjaciela Andrzeja: „Andrew, słuchaj, jednak Wowa spać nie może, bo nasze wojska są nad Wisłą, ja je muszę wycofać. Tak więc, wybacz, Andrew, ciebie lubię, ale Wowę lubię bardziej”. I to nie jest scenariusz nierealny — mówi prof. Kuźniar
  • — Niezależnie od tego, iż jego osobowość jest komiczno-prostacka, jego instynkt to pazerny imperializm przełomu XIX i XX w. On wie, iż ma siłę, i wie, iż może chcieć się domagać — przekonuje
  • — Należy odróżnić to, co Trump mówi, od tego, co Trump może. To są dwie różne rzeczy. Przecież chciał przyłączyć Kanadę czy Grenlandię – raczej będzie trudno, choć pewnie nie ustąpi — podkreśla profesor
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Robert Walenciak: Rozpoczynają się rozmowy na temat Ukrainy. Chodzi w nich o zamknięcie regionalnego konfliktu czy jest to wstęp do rozmów o nowym podziale świata?

Prof. Roman Kuźniar: Jedno nie musi wykluczać drugiego. Na pewno Donald Trump chce sobie otworzyć drogę, oczyścić przedpole do porozumienia z Rosją. To wyraźnie widać. Wojna zaś bardzo mu przeszkadza w tym porozumieniu. A czy z tego miałby wynikać podział świata? Być może, bo tu są różne elementy.

Jakie?

I geopolityczny, i ustrojowy, i taki – powiedziałbym – emocjonalny. Przecież widać wyraźnie, iż Donald Trump, mówiąc żargonowo, czuje miętę do Putina. Odpowiada mu ten sposób sprawowania władzy. Sam jest osobowością silnie autorytarną i imponują mu autorytarni przywódcy. On sobie próbuje w Stanach Zjednoczonych zapewnić tego typu władzę – jeszcze nie taką jak w Rosji, to niemożliwe – ale chodzi o władzę sprawowaną niedemokratycznie, bez ograniczeń charakterystycznych dla demokracji, dla podziału władzy, dla tego, co w Ameryce nazywa się checks and balances. Są więc różne piętra czy ścieżki, jeżeli chodzi o jego podejście do Rosji, czego ofiarą pada w tej chwili Ukraina. Ale czym to się skończy, tego jeszcze nie wiemy.

Bo to jest początek tego etapu historii. Wspólne głosowanie USA i Rosji 24 lutego w Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych przeciwko europejskiej rezolucji w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę jest dobitnym sygnałem tego historycznego, antyzachodniego zwrotu w polityce Ameryki. To jest nie tylko zdrada wspólnych wartości, ale też zdrada sojuszników.

Mięta do Putina to jedna strona medalu, a druga – to niechęć do Europy. Czy wynika ona z ideologii, czy z konfliktu interesów, z biznesowego podejścia?

Są próby tłumaczenia, iż Trump jest tak chytry jak Kissinger, a adekwatnie jak Nixon, bo tak naprawdę to Nixon wymyślił ten manewr i pchnął Kissingera do Chin, żeby negocjował z Mao. Przypisuje się więc Trumpowi chęć odwrócenia tej sytuacji…

Dalszy ciąg materiału pod wideo

…zastosowania tzw. odwróconego Nixona

…że teraz Rosję wyszarpniemy z objęć chińskiego smoka, kosztem oczywiście Ukrainy, bo za taki manewr trzeba coś Moskwie dać. Gdyby tak miało być… Uważam, iż za próbą porozumienia z Rosją stoi nie tyle czynnik chiński, ile właśnie antyeuropejskość Trumpa. On wie, iż Putin jest silnie antyzachodni, antyeuropejski. Ale Stany Zjednoczone pod wodzą Trumpa przestały być państwem zachodnim. W związku z tym Putin nie musi być antyzachodni w swoim wcześniejszym rozumieniu, wystarczy, iż będzie antyeuropejski.

I mamy platformę porozumienia?

Przez wzgląd podwójny. Mniej geopolityczny, bardziej ideologiczny i biznesowy. Ideologiczny, ponieważ Europa jest demokratyczna, a Trump jest antydemokratyczny – spójrzmy, jak się zachowuje, z władcami autorytarnymi idzie mu dobrze, złego słowa nie powiedział na Chiny czy inne państwa autorytarne. Jest w amerykańskiej ekipie silna ideologiczna antyeuropejskość, wyraźnie to widać. Wszystkie zabiegi Trumpa, Vance’a, tego pajaca Muska mają tło ideologiczne. To im się zgadza z Putinem – chcą Europę wziąć w dwa ognie.

Pool/ABACA/ / PAP

J.D. Vance i Donald Trump

Jest też wątek biznesowy. Wiadomo, Trump lubi rozmawiać ze słabymi przeciwnikami. Waga amerykańska jest większa w każdej ustawce jeden na jeden, wtedy może on dyktować swoje warunki. Europie nie może dyktować warunków w kategoriach biznesowych, bo zjednoczona Europa jest za duża. W związku z tym trzeba ją podzielić. Trump uznał, iż najłatwiej pójdzie mu poprzez zabiegi ideologiczne. Zwłaszcza iż w Europie są żywe – nie dominujące, ale żywe – te siły polityczne, które odpowiadają obecnej amerykańskiej administracji.

A dlaczego Europa nie potrafi na te zaczepki zdecydowanie odpowiedzieć? Dlaczego chce łagodzić?

O nie, reakcje na antyeuropejską petardę J.D. Vance’a były jednoznaczne. Dosyć zgodnie zareagowali Europejczycy, łącznie z Brytyjczykami. Jednoznacznie odpowiedzieli na te brednie, które Trump opowiada o Ukrainie czy Rosji. Tu jest jedna linia.

W słowach…

A czym innym jest działanie polityczne, dlatego iż Europa w dalszym ciągu ma świadomość daleko idącego uzależnienia od Stanów Zjednoczonych w dziedzinie bezpieczeństwa. Ono jest bardziej mentalne, niemające pokrycia w warstwie realnej. Myślę o potencjale i o tym, co Europa może uzyskać w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat, jeżeli idzie o zdolności wojskowe, w taki sposób, żeby się nie bać Rosji. Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz zapowiada budowę zdolności obronnych Europy niezależnych od USA – to ważna wiadomość.

MARCUS BRANDT / PAP

Friedrich Merz

Przecież polscy politycy jednym głosem mówią, iż najlepszą inwestycją w naszą obronność są amerykańscy żołnierze.

Jeżeli możliwe jest utrzymanie jakiegoś kontyngentu amerykańskiego, to w sytuacji, którą mamy, lepiej, żeby on był, niż miał się wynieść. Natomiast w jakiejś perspektywie średnioterminowej Europejczycy wspólnie z Polską są w stanie zbudować zdolności militarne, które będą wystarczające, żeby Rosję odstraszać. Pewne ruchy w tym kierunku w Europie już się rozpoczęły. Nie wiem, na ile konsekwentnie będą realizowane, więc dopóki te plany nie zostaną wdrożone, dopóty Europejczycy będą w półprzysiadzie w sensie politycznym, w sensie bezpieczeństwa, wobec Waszyngtonu.

To może trwać bez końca.

Myślę, iż brutalizm amerykańskich ataków i ich wulgarność powinny zadziałać na Europę jak silne skłucie ostrogą. Bo wcześniej, za pierwszej kadencji Trumpa, owszem, były podobne głosy, choćby Angela Merkel mówiła, iż Europa musi wziąć odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo. I co zrobili Niemcy? Nic. Dali ciała. Dlaczego Europa była niemrawa? Bo jeszcze Rosja nie napadła na Ukrainę w sposób tak nieprawdopodobny. No i Trump niedługo przepadł. Zresztą on w pierwszej kadencji jeszcze nie był tak straszny, bo był otoczony normalnymi ludźmi. A dzisiaj nie ma wokół nikogo normalnego – są sami potakiewicze i sługusi.

Z jednej strony, słyszę, iż trzeba się opierać na Ameryce, bo tylko ona może nas obronić. Z drugiej – widzę, jak Ameryka traktuje dziś Ukrainę. Wiara w to, iż Ameryka będzie tutaj zawsze i zawsze będzie za nami stała, jest naiwna. Bo Trump czy jego sukcesor w każdej chwili może powiedzieć: odpuszczamy Europę w imię innej, ważniejszej gry.

Trzeba taką możliwość uwzględniać. Uważam, iż u nas w Polsce jest w tej sprawie dużo myślenia magicznego. A sam fakt, iż Ukraińcy stawili czoła rosyjskiej nawale, świadczy o tym, iż nie jesteśmy na z góry przegranych pozycjach. Rosjanie nie są tak mocni, jak się o nich mówi. O wiele bardziej niebezpieczna jest ich dyplomacja, która nas rozkłada, aniżeli ich wojsko. Oczywiście jest w Polsce myślenie, iż Ameryka zostanie tu na zawsze – widzę je w polskiej debacie.

Mateusz Krymski / PAP

Wielokrotnie o tym mówiłem – iż za jakiś czas prezydent Trump spokojnie może powiedzieć do swojego rzekomego przyjaciela Andrzeja: „Andrew, słuchaj, jednak Wowa spać nie może, bo nasze wojska są nad Wisłą, ja je muszę wycofać. Tak więc, wybacz, Andrew, ciebie lubię, ale Wowę lubię bardziej”. I to nie jest scenariusz nierealny. Przecież widzimy, jak Trump się zachowuje wobec Zełenskiego, wobec Ukrainy.

Ten dialog może w dalszej części brzmieć tak: „Ależ panie prezydencie, nie zabierajcie wojsk z naszego kraju! – No dobrze, pomyślę. A macie metale ziem rzadkich? – No nie, metali ziem rzadkich nie mamy. – A co macie? – Węgiel! – Eee, węgla nie chcemy…”. Tak może wyglądać ta rozmowa i to wcale nie jest teoretyzowanie, biorąc pod uwagę osobowość gospodarza Białego Domu.

Co się stało, iż do Białego Domu trafił człowiek takiego formatu?

Ameryka długo pracowała na to, żeby ktoś taki doszedł do władzy. Ja rozumiem, iż mógł się zdarzyć wypadek przy pracy, Trump mógł wygrać pierwsze wybory. Hillary Clinton, choć wygrała liczbą głosów, była wtedy zbyt obciążona różnymi rzeczami, żeby mogła być skuteczna. Ale obecne wybory? Przecież jeżeli Ameryka, system polityczny, nie wyciągnęła wniosków z pierwszego doświadczenia, zwłaszcza z tej brutalnej napaści na Kapitol 6 stycznia 2021 r., to znaczy, iż upadła.

W jaki sposób?

To jest upadek, jeżeli chodzi o stronę moralną, upadek jej systemu politycznego, bo w dalszym ciągu jest potężna militarnie i gospodarczo. A upadek systemu politycznego to coś, na co Ameryka pracowała kilka dekad. Zbigniew Brzeziński napisał, cytowałem to wielokrotnie, iż ze względu na bardzo niski poziom edukacji publicznej, wulgarną kulturę masową i kilka innych adekwatności amerykańskiego systemu społecznego on się nie zdziwi, o ile za jakiś czas Amerykanie wybiorą na prezydenta szarlatana. Szarlatan zostanie wybrany na prezydenta! Można więc powiedzieć jak w tym góralskim dowcipie: „Prorok jaki, czy co?”. Amerykańską demokrację zniszczyły oczywiście głównie pieniądze. jeżeli jeden Musk mógł wydać 250 mln dol. na kampanię Trumpa, to o czym mówimy?

Will Oliver / POOL / PAP

Elon Musk

Notabene pisał o tym już Oswald Spengler pod koniec I wojny światowej – iż pieniądze zniszczą demokrację. I to się stało. Przecież już w tej chwili wybitni specjaliści, nie jacyś lewacy, jak chcieliby ci durnie z Ameryki, ale np. Francis Fukuyama, który jest myślicielem konserwatywnym, mówią, iż nie ma demokracji w Ameryce. Była jeszcze demokracja oligarchiczna, ale i to się kończy. Podobnie pisze Larry Diamond.

Bo Trump to przygniata.

To bardzo specyficzna osobowość, podręcznikowy socjopata – pisano o tym sporo w czasie jego pierwszej kadencji. Pamiętajmy, iż socjopaci potrafią osiągać sukcesy w swoich dziedzinach, jako muzycy, finansiści… A tu trafił na podatny grunt! Znakomicie czuje się w mediach, prowadził własny program, więc wykształcił w sobie pewne cechy komunikacyjne.

To był program rozrywkowy, reality show: „The Apprentice” i „The Celebrity Apprentice”. Prowadził go przez 10 lat.

Amerykanie komuś takiemu uwierzyli! A dlaczego to mogło się zdarzyć? Dlatego, iż wcześniej to społeczeństwo zostało w znacznym stopniu zdemoralizowane, w tym sensie, iż odebrano mu instynkt obywatelskości. Oni stali się konsumentami bardzo podłej strawy. I strawę, którą serwuje im Trump, przyjmują. Nie wiem, czy to jest do odwrócenia. Także nasze wyobrażenia o wolnościowym instynkcie Amerykanów… to już nie ten czas. Oni są przerobieni na taką melasę, którą Trump umie doprawiać i wykorzystywać.

Europa nie jest w dużo lepszej sytuacji, też nas zepsuły pieniądze i kultura masowa.

Jednak ma pewną przewagę: poziomu edukacji i modelu społecznego, który jest o wiele bardziej zrównoważony. Na tym polega specyfika Europy, krajów, które ją tworzą, iż Unia Europejska wymusza zrównoważony rozwój społeczny. Takie dysproporcje, jakie istnieją w Stanach Zjednoczonych, w krajach Unii są nie do pomyślenia, zwyczajnie ich nie ma. Bo taki jest europejski model społeczny – równowaga społeczna plus edukacja. jeżeli chodzi o edukację publiczną, Europejczycy i Amerykanie są na zupełnie innym poziomie.

Jednak to w Ameryce są najlepsze uniwersytety.

Owszem, ale dla nielicznych. Dla wąskiej grupy. A edukacja publiczna jest katastrofalna. To jest produkcja bałwanów plus wielkie obszary wykluczenia. Nazywam te wielkie skupiska wykluczonych, którzy notabene głosują na Trumpa, „białymi Indianami”. Bo nie są w stanie krytycznie spojrzeć na to, skąd wzięła się ich marna kondycja. A za nią odpowiadają tacy jak Trump, którzy w życiu nie zapłacili dolara podatku! Przy pomocy dobrze wynagradzanych prawników robili wszystko, by nie zapłacić choćby dolara podatku. A skąd się bierze edukacja, ochrona zdrowia, infrastruktura? Z podatków. Trump z jednej strony psuł Amerykę, a z drugiej przekonywał tę zdurniałą część Amerykanów, iż to wina kogoś innego. Obiecuje im uczynić Amerykę znowu wielką. To są paradoksy polityki. Nie wiem, jak to się skończy. Ta zapaść oczywiście ma wymiar, który dotyka nas. To polityka zagraniczna USA i widzimy jej konsekwencje.

Głośno jest o tym, iż Amerykanie zagrozili wyłączeniem Starlinków, czyli sieci łączności, jeżeli Ukraińcy nie będą posłuszni. O tym, iż zażądali minerałów o wartości wielokrotnie przewyższającej dotychczasową pomoc wojskową, już mówiliśmy.

Bo chcą przymusić Ukrainę do uległości. I krzyczą na Zełenskiego, iż ma słuchać prezydenta Trumpa. Ma się zgodzić na to, czego on chce. Bo kapryśny prezydent wali butem, terroryzuje otoczenie, bo chce dostać zabawkę w postaci ukraińskich surowców naturalnych, wiedząc, iż Ukraina jest w trudnej sytuacji. Instynkt imperialistycznej hieny! I otoczenie go w tym utwierdza.

Tygodnik Przegląd

Świat to widzi. Jak będzie teraz traktował Amerykę? Będzie jej wierzył?

Każdy będzie się jakoś pozycjonował. A są bardzo różne typy pozycjonowania. Polska za czasów PiS przyjęła politykę klientelistyczną. Więc teraz na świecie będzie bardzo różnie – będzie klientelizm, bandwagoning, będzie też jakaś opozycja, w zależności od położenia kraju, interesów, tradycji, kultury politycznej… Kraje będą wyciągać wnioski. Ameryka przecież nie jest wszechmocna. Należy odróżnić to, co Trump mówi, od tego, co Trump może. To są dwie różne rzeczy. Przecież chciał przyłączyć Kanadę czy Grenlandię – raczej będzie trudno, choć pewnie nie ustąpi. Niezależnie od tego, iż jego osobowość jest komiczno-prostacka, jego instynkt to pazerny imperializm przełomu XIX i XX w. On wie, iż ma siłę, i wie, iż może chcieć się domagać. Zobaczymy, jak to się potoczy. Ale z całą pewnością będzie grał przeciwko Ukrainie i przeciwko Europie.

Prawica w Polsce uważa inaczej.

Nie dziwię się ani trochę. Rozumiem prawicę, bo to jest kość z kości, to jest ta sama rodzina polityczna. Zjednoczona Prawica – oni nie myślą w kategoriach polskiego interesu, tylko w kategoriach władzy i dostępu do koryta, który ich władza im dawała. Nie mogą więc się pogodzić z tym, iż nie sprawują władzy w Polsce. Co robi kandydat PiS na prezydenta? Bez przerwy napada na Unię Europejską, krytykuje Ukrainę, a nie Rosję. Mieści się doskonale w podejściu Trumpa. Nie mam wątpliwości – oni by łatwo zwasalizowali Polskę wobec Rosji, o ile takie byłoby oczekiwanie Trumpa i miałoby to się wiązać z powrotem PiS do władzy. Uważam, iż ich mentalność jest do końca targowicka. Proszę spojrzeć na donosy na Tuska płynące do obozu Trumpa. To są ludzie głęboko niemoralni i głęboko niedemokratyczni.

I na koniec jedna rzecz. Nierzadko ostrzejsza wypowiedź pod adresem Trumpa czy jego ludzi spotyka się u nas z napastliwą krytyką. Trzeba więc przypomnieć słowa z Ewangelii św. Łukasza (podobno Trump jest chrześcijaninem, choć nic na to nie wskazuje): „Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”. jeżeli Trump stale używa języka inwektyw pod adresem wszystkich inaczej myślących (na Bidena przed całym światem krzyczy: stupid), nie może liczyć na taryfę ulgową ze strony analityków i komentatorów.

Idź do oryginalnego materiału