Niemiecka prasa o reparacjach dla Polski. Wskazuje innego winnego

4 godzin temu
"Kto domaga się zadośćuczynienia tylko od Niemiec, ukrywa połowę prawdy" - czytamy w niemieckiej gazecie.
"Polska jest ofiarą niemieckiej agresji z 1 września 1939 r., która przyniosła miliony zabitych, zniszczone miasta i dewastację na dziesięciolecia. Nie ulega wątpliwości, iż trauma ta odciska swoje piętno do dziś" - czytamy w komentarzu opublikowanym na stronach internetowych niemieckiego dziennika "Die Welt". Autor tekstu Artur Weigandt pisze, iż związane z tym żądania zadośćuczynienia wysuwane przez Polskę są uzasadnione. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego ich adresatem są tylko Niemcy?


REKLAMA


"W przeszłości Sejm wykazał się większą dalekowzrocznością. Już wiele lat temu parlament przyjął uchwały, które nakładają odpowiedzialność nie tylko na Niemcy, ale także na Rosję jako państwo będące następcą Związku Radzieckiego. Polska była bowiem ofiarą nie tylko Hitlera, ale także Stalina" - pisze autor artykułu.


Zobacz wideo Marek Belka: W sensie moralnym sprawa reparacji nie jest zamknięta.


Syberia, Katyń, PRL
Komentator przypomina o pakcie Ribbentrop-Mołotow, wejściu Armii Czerwonej do Polski krótko po niemieckiej inwazji, o deportacjach na Syberię, o Katyniu i wyniszczeniu polskich elit.
Jak czytamy, także po zakończeniu wojny Polska nie była państwem wolnym i nie miała suwerenności, aby samodzielnie podejmować decyzje dotyczące swojej przyszłości, polityki zagranicznej i reparacji wojennych. "Każda istotna decyzja zależała od Moskwy. Dlatego nie tylko Niemcy ponoszą odpowiedzialność za zniszczenie i uniezależnienie Polski, ale także Związek Radziecki" - czytamy.


Polityczna konsekwencja
Weigandt pisze, iż do upadku bloku wschodniego w 1989 roku Polska nie miała prawa głosu w kluczowych kwestiach. Właśnie dlatego argument, iż żądanie zadośćuczynienia powinno dotyczyć również Rosji, ma tak duże znaczenie.


"Nie chodzi tu o prawnicze dywagacje, ale o sprawiedliwość historyczną: Polska została zaatakowana z dwóch stron, uciskana przez dwie dyktatury, wykorzystywana przez dwa mocarstwa. Kto więc dziś wzywa do odpowiedzialności tylko Berlin, pomija drugą połowę prawdy" - komentuje.
Jak pisze Weigandt, byłoby wyrazem konsekwencji i politycznej jasności, gdyby polski prezydent, który ostatnio domagał się na Westerplatte reparacji od Niemiec, otwarcie to wypowiedział.


Niemcy łatwym celem
Zdaniem autora łatwo jest krytykować przyjaciół na Zachodzie, takich jak Niemcy. "Jednak mało kto ma odwagę, by wystąpić z żądaniem reparacji również wobec Moskwy. Zbyt duża jest obawa, iż może to zostać odebrane jako prowokacja, a szanse na sukces są zbyt małe" - pisze.
Jednak właśnie w tym braku perspektyw na sukces tkwi, zdaniem Weigandta, symboliczne znaczenie. Bo choć Rosja prawdopodobnie zignorowałaby albo wyśmiałaby polskie żądania reparacji, to światowa opinia publiczna zobaczyłaby, iż Polska domaga się sprawiedliwości historycznej nie w sposób wybiórczy, ale kompleksowy.


"Nie tylko od demokratycznego sąsiada, który może negocjować, ale także od autorytarnego agresora, który uchyla się od odpowiedzialności (…) Takie stanowisko zapewniłoby Polsce międzynarodowy szacunek i pokazałoby, iż nie chodzi tu tylko o kalkulacje polityczne, ale o zasady" - czytamy.


***


Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle


Powyższy tekst jest omówieniem artykułu z prasy niemieckiej i nie odzwierciedla stanowiska redakcji DW.
Idź do oryginalnego materiału