Johann Wadephul zaskoczył same Niemcy, popierając ambitny cel wydatków NATO na poziomie 5 proc. PKB. Czy nowy szef niemieckiej dyplomacji okaże się tylko posłańcem Merza – czy kimś znacznie więcej?
Dla Johanna Wadephula „wyjście z cienia” Friedricha Merza jest szczególnie trudne – i to nie tylko dlatego, iż nowy niemiecki kanclerz, mierzący niemal dwa metry, góruje fizycznie nad swoim raczej niskim ministrem spraw zagranicznych.
Merz, lider Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU), chce zakończyć erę sprzecznych komunikatów, które charakteryzowały poprzedni rząd. Zamierza przejąć większą kontrolę nad polityką zagraniczną i skoncentrować decyzyjność w urzędzie kanclerskim kosztem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Wadephul, pierwszy od ponad pięćdziesięciu lat szef dyplomacji z CDU, wydaje się gotów podążać za tą wizją. W swoim pierwszym wystąpieniu w Bundestagu mówił o potrzebie „spójnej polityki zagranicznej”, powtarzając tym samym główne hasło wyborcze Merza.
Wielu przedstawicieli różnych partii w rozmowie z EURACTIV.com zastanawiało się, czy lojalny, choć mało wyrazisty Wadephul, wybrany najpewniej właśnie za wierność Merzowi, będzie miał realny wpływ na politykę zagraniczną Niemiec, czy też pozostanie jedynie rzecznikiem nowego kanclerza.
A jednak już po tygodniu na stanowisku Wadephul zdążył zaskoczyć – i to choćby swoich sojuszników.
Skandynawskie nazwisko, globalne ambicje
W przeciwieństwie do swoich poprzedników, Wadephul był raczej postacią drugoplanową – rzadko gościł w programach telewizyjnych.
62-letni polityk pochodzi ze Szlezwika-Holsztynu – najdalej na północ wysuniętego niemieckiego landu, graniczącego z Danią, otoczonego Morzem Północnym i Bałtyckim. Mówi z charakterystycznym północnym akcentem, a jego nazwisko (wymawiane „Fu-de-ful”) często sprawia Niemcom trudność.
Po dwóch dekadach w polityce regionalnej, w 2009 roku został posłem Bundestagu i z czasem wyspecjalizował się w sprawach zagranicznych i obronnych. Jako wiceprzewodniczący frakcji CDU/CSU odpowiadał za te obszary i de facto pełnił rolę „cienia” ministra spraw zagranicznych. Podróżował z Merzem, gdy ten był jeszcze liderem opozycji.
Choć wcześniej nie pełnił żadnych funkcji rządowych, Wadephul jako jeden z nielicznych w ostatnich latach obejmuje stanowisko szefa MSZ z realnym doświadczeniem w sprawach bezpieczeństwa i polityki międzynarodowej.
Jego zwolennicy z centroprawicy chwalą go za profesjonalizm i kompetencje. Dobre opinie zbiera również wśród politycznych konkurentów.
Jeden z jego sojuszników określił go jako „klasycznego dyplomatę” – w odróżnieniu od poprzedniczki Annaleny Baerbock.
Poseł z innej partii, który współpracował z nim w Zgromadzeniu Parlamentarnym NATO, nazwał go „wybitnym negocjatorem” i „twardym graczem”.
— Z pewnością nie będzie promował „feministycznej polityki zagranicznej” — dodał polityk.
Baerbock była często krytykowana przez konserwatystów za swoje feministyczne podejście, idealizm i bezkompromisowość. Jej twarda postawa wobec Rosji zyskała uznanie w krajach bałtyckich, ale drażniła takich partnerów jak chiński minister Qin Gang, który podczas wspólnej konferencji prasowej powiedział jej, iż „Chiny nie potrzebują nauczycieli z Zachodu”.
Wadephul stara się dystansować od tego stylu, zapowiadając „dialog bez pouczania” i skupienie się na „kluczowych kwestiach” – a więc mniej zwracania uwagi na klimat czy różnorodność w polityce zagranicznej.
Od Nord Streamu do głównego nurtu
Choć Baerbock była konsekwentna w swoich poglądach, krytycy obawiają się, iż Wadephul może być zbyt ugodowy i pozbawiony wyrazistej wizji.
Jako zwolennik bliskich relacji z USA, przez lata był też jednym z polityków CDU opowiadających się za łagodnym podejściem wobec Rosji – szczególnie w czasach kanclerz Angeli Merkel. Z perspektywy czasu wielu uważa tamten okres za zbyt uległy wobec Kremla.
Jeszcze na rok przed rosyjską inwazją na Ukrainę Wadephul opublikował dwa artykuły, w których sprzeciwiał się wstrzymaniu budowy gazociągu Nord Stream 2 i opowiadał się za współpracą z Moskwą.
„Samo bycie twardym nic nie daje”, pisał na łamach „Tagesspiegla”. w tej chwili dystansuje się od tamtych poglądów i deklaruje pełne poparcie dla Ukrainy.
Zarzucano mu również brak rozwagi w kwestiach bezpieczeństwa. W 2021 roku miał nieopatrznie ujawnić szczegóły ruchów wojsk niemieckich w Afganistanie na antenie telewizyjnej. W ubiegłym roku jako jeden z wielu światowych polityków dał się nabrać na fałszywy telefon od pary rosyjskich żartownisiów Wowana i Leksusa, którzy podali się za doradców prezydenta Zełenskiego.
Ciepłe przyjęcie w Europie
Pomimo tego Wadephul zebrał pozytywne opinie podczas swojego pierwszego tygodnia jako minister. Na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Warszawie zaprezentował się jako opanowany i rzeczowy polityk.
Niektórzy europejscy dyplomaci zwrócili uwagę na jego chęć budowania osobistych relacji oraz jasne stanowisko wobec kluczowych partnerów – zwłaszcza Francji i Polski.
Do Warszawy przyleciał wspólnie z francuskim ministrem Jeanem-Noëlem Barrotem. Taki gest miał symbolizować próbę odbudowy napiętych relacji między Berlinem a Paryżem.
Polska z kolei przyjęła go bardzo ciepło – minister Radosław Sikorski określił jego wizytę jako „powrót dawno nieobecnego partnera”.
Urzędnicy unijni pozytywnie odebrali również jego wyraźnie proukraińską postawę – dobrze przyjętą m.in. przez Kaję Kallas, nową szefową unijnej dyplomacji, z którą spotkał się jeszcze przed oficjalnym zaprzysiężeniem.
Wojowniczy Wadephul
Właśnie w kwestii obronności Wadephul – oficer rezerwy Bundeswehry – zaczyna się najbardziej wyróżniać.
Po spotkaniu z amerykańskim sekretarzem stanu Markiem Rubio zadeklarował poparcie dla zwiększenia wydatków obronnych do 5 proc. PKB – co wywołało konsternację w Berlinie.
Sam Merz do tej pory unikał jasnych deklaracji w tej sprawie, trzymając się obowiązującego w NATO celu 2 proc. PKB.
Słowa Wadephula zaskoczyły rząd, a rzecznik kanclerza ograniczył się do zapewnienia, iż Merz będzie trzymał się zapisów umowy koalicyjnej i decyzji nadchodzącego szczytu NATO w czerwcu.
Czy Wadephul pozostanie w cieniu Merza? Wygląda na to, iż próbuje właśnie z niego wyjść.