Kanclerz Niemiec Friedrich Merz oświadczył w piątek (08.08.2025), iż Niemcy do odwołania nie będą wydawać zezwoleń na eksport sprzętu wojskowego, który może być wykorzystywany w Strefie Gazy. Media w Niemczech obszernie komentują decyzję Berlina, wskazując m.in. na niemiecką rację stanu i korzyści dla Hamasu.
Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, iż izraelskie plany rozszerzenia wojny w Strefie Gazy nie są przekonujące, jednak reakcja niemieckiego rządu daje jedynie Hamasowi przewagę militarną. Jak stwierdza autor komentarza Nikolas Busse, z pięciu celów, jakie izraelski gabinet bezpieczeństwa przyjął dla swoich przyszłych działań w Strefie Gazy, trzy są w pełni uzasadnione: rozbrojenie Hamasu, powrót zakładników i demilitaryzacja nadbrzeżnego pasa. "Trzeba cały czas o tym pamiętać: przyczyną wojny był atak Hamasu na Izrael. Jest to ugrupowanie terrorystyczne, które chce zniszczyć państwo żydowskie. Niemcy również nie mogą tego chcieć" – podkreśla.
Korzyść dla Hamasu
Jednak dwa ostatnie cele wskazane przez gabinet bezpieczeństwa są problematyczne – kontynuuje autor. Chodzi o izraelską kontrolę bezpieczeństwa nad Strefą Gazy oraz administrację cywilną, która nie powinna być ani Hamasem, ani Autonomią Palestyńską. A ponieważ żadne państwo arabskie nie wyraziło jeszcze chęci przejęcia odpowiedzialności, oba te cele prowadzą do trwałej okupacji.
"Niemcy, które słusznie opowiadają się za rozwiązaniem dwupaństwowym, również nie mogą tego chcieć. Rząd niemiecki powinien opowiadać się za negocjacjami i zawieszeniem broni. Ograniczenie dostaw broni wpłynie jedynie na sytuację z korzyścią dla Hamasu, podobnie jak w przypadku debaty o uznaniu (Palestyny – red.): daje to tej grupie terrorystycznej (niewielką) przewagę militarną. O tym, iż bezpieczeństwo Izraela jest niemiecką racją stanu, powinno się w Berlinie lepiej już nie mówić" – pisze frankfurcki dziennik.
"Właściwy sygnał"
W "Süddeutsche Zeitung" czytamy: "Jeśli Niemcy przestaną dostarczać broń, nie powstrzyma to wojny. Ale wysyła adekwatny sygnał". "Niemiecki rząd zbyt długo zwlekał z decyzją o tym kroku. Choć mało prawdopodobne, by skłonił premiera Benjamina Netanjahu do zmiany decyzji, może skłonić niektórych Izraelczyków do refleksji" – pisze autor komentarza Bernd Dörries.
"Przez wiele dziesięcioleci było to nie do pomyślenia: iż kraj sprawców Holokaustu zdecyduje się zaprzestać dostaw broni do Izraela. Do kraju ofiar, który przez wiele dziesięcioleci musiał bronić się przed wrogim otoczeniem. Po powstaniu państwa żydowskiego niemiecka broń była częścią tego, co wówczas nazywano «zadośćuczynieniem» i była niezbędna do przetrwania tego małego kraju' – czytamy dalej.
Po ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku "niemieckie czołgi i amunicja były znakiem solidarności", ale "najpóźniej w ostatnich miesiącach stało się jasne, iż Izrael nie jest jedynie ofiarą, ale popełnia w Strefie Gazy niedopuszczalne zbrodnie wojenne".
Według komentatora "kanclerz Merz otwiera nowy i gorzki rozdział w stosunkach z Izraelem", a to, iż tak się dzieje, jest wyłącznie winą rządu Netanjahu. "Walka z Hamasem była słuszna. Ale już dawno temu przerodziła się w bezsensowną wojnę, której jedynym celem wydaje się być wypędzenie Palestyńczyków i zniszczenie Gazy". "Gorzkie jest to, iż gra Hamasu działa, iż świat odwraca się od Izraela" – pisze "Süddeutsche Zeitung".
Co z niemiecką racją stanu?
Komentując decyzję Berlina, także portal internetowy "T-online" wskazuje na niemiecką rację stanu i jej aktualność.
"Niektórzy powiedzą teraz: Zdecydowanie za późno! Inni: Jak można, biorąc pod uwagę historyczną winę i odpowiedzialność, jaką Niemcy ponoszą wobec Izraela? Ale po wzięciu głębokiego oddechu i namyśle nie ma miejsca na żadną z tych reakcji. Bo: tak, bezpieczeństwo Izraela jest niemiecką racją stanu, i to nie tylko od czasu, gdy Angela Merkel powiedziała to dosłownie w izraelskim parlamencie – Knesecie. Ale to nie upoważnia rządu Izraela do czegoś, co przynajmniej bardzo zbliża się do ludobójstwa" – pisze Christoph Schwennicke.
"Zły sygnał" z Berlina
Stanowisko Berlina obszernie komentuje też prasa regionalna. W kolońskim dzienniku "Kölner Stadt-Anzeiger" czytamy, iż decyzja izraelskiego rządu o podboju Gazy jest fatalnym błędem, niemniej jednak tymczasowe zawieszenie przez Niemcy pomocy zbrojeniowej to "zły sygnał". W ten sposób kanclerz Merz "dodaje skrzydeł wrogom państwa żydowskiego". "To przeciwieństwo niemieckiej racji stanu: wsparcia dla Izraela w jego walce obronnej, choćby jeżeli jego ostatnie decyzje są błędne".
Podobnie widzi to bawarski dziennik "Augsburger Allgemeine". "Ta decyzja na długo obciąży stosunki niemiecko-izraelskie. Akurat kraj, który uznał bezpieczeństwo państwa żydowskiego za rację stanu, wstrzymuje częściowo dostawy broni do Izraela. Trudno to wytłumaczyć obecną sytuacją w Strefie Gazy, gdzie pomoc humanitarna powoli nabiera tempa. Friedrich Merz, przy aplauzie (socjaldemokratycznej) SPD, ugina się pod antyizraelskimi nastrojami w dużej części Europy" – czytamy.